Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Czw 0:29, 05 Maj 2011
|
Tamashi zacisnął pięść, patrząc na Shanae ze złością. Czuł zazdrość. Chciał rzucić się na "to coś rogate" i wyrwać mu włosy wraz ze wszystkimi członkami. Odwrócił jednak wzrok i prychnął pod nosem. Postanowił się nie przejmować. Nic go to nie obchodzi i koniec. Shanae będzie się puszczał z kim zechce, a jemu nic do tego. Oczywiście, gdyby Smok bardziej panował nad swoimi emocjami, wiedziałby, że takie zachowanie nie oznacza puszczalstwa.
Poczekał, aż każdy wejdzie do środka i zeskoczył na ziemię. Rozprostował skrzydła, nie patrząc na posiadłość i wzbił się w powietrze. Wracał do wieży, nie miał zamiaru już na nic więcej patrzeć. |
|
 |
|
Wysłany: Czw 0:18, 05 Maj 2011
|
Shanae ochrzanił siebie w myślach. Nie miał przecież powodu, by się ograniczać. A z drugiej strony...
Olać to! pomyślał, odwracając się tuż przy bramie. Spojrzał na rogatego, stojącego tam, gdzie go zostawił z trochę smutną miną.
- Chodź, słońce! Pokażesz mi, czy nauczyłeś się w tej dziedzinie czegoś nowego - zawołał do niego, uśmiechając się drapieżno-pociągająco i przesuwając sugestywnie językiem po górnej wardze.
Zawsze mógł powiedzieć, że rogaty kolega źle go zrozumiał, czyż nie? |
|
 |
|
Wysłany: Śro 23:26, 04 Maj 2011
|
Tamashi warknął pod nosem, widząc zaistniałą sytuację. No cóż, to nie wyglądało na kolejne zadanie, a na powrót do domu. Jakby witał się z tym czortem po długiej nieobecności. A czego się spodziewałeś? - mruknął do siebie w myślach, odwracając głowę. Nie chciał dłużej patrzeć na to, co wyrabiał wampir. Smok chciał, aby Shanae wrócił z nim do wierzy. I choć często irytowało go towarzystwo tego bachora, to już się do jego obecności przyzwyczaił. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 23:18, 04 Maj 2011
|
Wyszli z powozu. Shanae przeciągnął się, mrucząc. Jego ojciec już skierował się do środka, mijając się z jakimś pół-czortem. Podbiegł on do młodszego wampira i złapał go w pasie, okręcając się w okół własnej osi.
- Shan! Wreszcie! Wracasz już? - powiedział, a wampir uśmiechnął się lekko, głaszcząc go po imponujących rogach.
- Postaw mnie na ziemię - mruknął, a ten posłuchał. Nie przeszkadzało mu to jednak wbić się w usta chłopka z pomrukiem. Ten oddał pocałunek, jednak szybko wywinął się z objęć czorta.
- Mówiłem ci już, nie zapędzaj się - mruknął, odwracając się i odchodząc. Głupio mu było po raz kolejny odpychać uczucie pół-czorta, jednak nie mógł sobie pozwolić na emocjonalne zbliżenia. No i... Jego myśli zaprzątał teraz ktoś inny. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 23:04, 04 Maj 2011
|
Tamashi nie sądził, że Shanae jest aż tak sprawny. Oczywiście, wiedział to i owo o wampirach, ale co innego, gdy zobaczy się ich w akcji. Młodzieniec pozabijał wszystkich, jakby byli kukiełkami w jego chorej zabawie. To zdecydowanie nie podobało się smokowi. Nie lubił bezsensownej przemocy, a tym bardziej przemocy tak daleko posuniętej. Westchnął, gdy zobaczył następny przystanek chłopaka. Ponownie usiadł na jednym z drzew, przyglądając się wszystkiemu wokół. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 22:51, 04 Maj 2011
|
W drodze do jednej z siedzib Ostrzy, zostali napadnięci. Kallen spokojnie wyszedł z powozu i pozwolił 10 napastnikom mierzyć do siebie mieczami. Uśmiechnął się pod nosem.
- Shanae - mruknął tylko. Chłopak nagle wyskoczył z powozu, zabijając pierwszego napastnika. Szybko i sprawnie pozbył się też reszty, która nawet nie zorientowała się, co się stało. Poruszał się z gracją i zwinnością, na koniec uśmiechając się delikatnie. Spojrzał na ojca, a ten tylko kiwnął mu głową. Wsiedli do powozu.
Udali się do jednej z siedzib Ostrzy, która była przeznaczona dla klientów. W końcu musieli jakoś się do nich dostać. Dzięki temu, klienci mogli też pooglądać sobie ewentualnie trening i wybrać kto ma dla nich pracować. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 22:28, 04 Maj 2011
|
Tamashi ocknął się dopiero w chwili, kiedy usłyszał, że powóz został podprowadzony pod drzwi posiadłości. Wsiadł do niego Shanae z jakimś mężczyzną, a potem odjechali. No cóż, Tamashi zaczął się w tym wszystkim poważnie gubić, a mimo to, postanowił śledzić ich dalej. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 22:26, 04 Maj 2011
|
Tańczył jeszcze kilka minut, odpychając delikatnie coraz to bardziej natrętnych szlachciców. W końcu wszedł jego ojciec, zarzucając na niego czarną szatę.
- Koniec przedstawienia. Towar został już sprzedany - powiedział Kallane, gdy Shanae wstawał i okrywał się szatą. Wyszli, gonieni przez zawiedzione jęki szlachciców i ich propozycje cen. Wydostali się z rezydencji i powozem udali się w dalszą podróż. Nikt nie musiał wiedzieć, iż w czasie tańca Shanae jego ojciec zajął się szefem tutejszej grupy przemytników. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 22:13, 04 Maj 2011
|
Tamashi patrzył na to wszystko, a jego serce biło coraz szybciej. Ręka smoka zupełnie bez jego wiedzy powędrowała na krocze mężczyzny. Gdy uzmysłowił sobie jednak, co robi, natychmiast cofnął dłoń. Dobra... To, co się tutaj działo, było wręcz śmieszne. Naprawdę śmieszne.
Smok odwrócił wzrok od Shanae, starając się nie myśleć zbytnio o jego ruchach, przesyconych erotyzmem. Na dodatek, dopadło go dziwne uczucie. Był zazdrosny. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 22:01, 04 Maj 2011
|
Shanae zbliżył się do krawędzi podestu, kucając z rozsuniętymi udami. Przesunął dłońmi po wewnętrznej stronie ud, zaczynając od kolan, jednak nie dotknął krocza, uśmiechając się pociągająco do szlachciców. Wstał i kocim ruchem wrócił na środek. Jeden z pijanych szlachciców wspiął się na podest, próbując dotknąć chłopka. Ten odepchnął go, uśmiechając się i kiwając mu palcem niczym niegrzecznemu dziecku. Usiadł na podeście i rozsunął nogi, po czym znów je zsunął, drocząc się z widownią. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 21:50, 04 Maj 2011
|
Tamashi miał szczęście, gdyż wszystkie okna na ostatnim piętrze były poodsłaniane. Obserwował więc ludzi kłębiących się w środku, ze zdumieniem zauważając, że Shan jest w centrum ich uwagi. Nie wyglądało to smokowi na kolejne zadanie, choć nie był oczywiście niczego pewny.
Nie wywarł na nim zbytniego wrażenia fakt, że wampir wykonuje coś w rodzaju striptizu. Bardziej przeraziły go wszystkie reakcje, oklaski i nawoływania gości, którzy to oglądali. Miał nadzieję, że Shanae wie, co robi. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 21:37, 04 Maj 2011
|
Zostali zaprowadzeni na najwyższe piętro. Była tam wielka sala balowa, teraz z wyższym podestem na środku. Wielkie okna nie były zasłonięte. W okół podestu były rozłożone siedliska dla szlachciców. Wszystkie światła były zgaszone, tylko podest był podświetlony. Straż zdawała się nie zwracać już uwagi na swoje obowiązki, tylko zaglądali do środka przez okna.
Zakapturzona postać weszła na podest. Muzycy zaczęli grać powolną melodię, a postać uniosła dłoń i jednym ruchem zdjęła szatę.
Shanae stał na środku podestu, ubrany w krótkie spodnie i pół-przezroczystą niby szatę, sięgającą do pół uda. Długie buty na delikatnym obcasie i podkreślone oczy dopełniały jego obrazu. Zaczął się ruszać, hipnotyzując szlachciców. Powoli zaczął unosić szatę i opuszczać ją, skupiając na sobie wzrok zebranych. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 21:06, 04 Maj 2011
|
Tamashi siedział na jednym z drzew, patrząc na cały teren posiadłości z lekką obawą. Nie wyglądała zbyt radośnie, raczej jak miejsce spotkań przemytników. Smok wolał więc darować sobie podchodzenie bliżej. Kiepsko by było, gdyby ktokolwiek go zauważył, a on nie kwapił się do podpadania obcym ludziom. Został więc na gałęzi, bacznie rozglądając się wokół. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 20:59, 04 Maj 2011
|
Następnym ich przystankiem była kolejna rezydencja. Chłopak wyszedł z powozu, lecz jego ubranie i twarz zasłaniał długa, czarna szata a'la płaszcz. Tuż za nim wyszedł starszy wampir, ubrany niczym arystokrata. Czarne, długie włosy miał zaczesane do tyłu, a miodowe oczy patrzyły zimno i z dystansem. Położył on rękę na ramieniu Shanae i poprowadził go do rezydencji.
- Przywiozłem towar - mruknął Kallen do jednego ze strażników. Został natychmiast wpuszczony do rezydencji. |
|
 |
|
Wysłany: Śro 20:49, 04 Maj 2011
|
Tamashi obserwował chłopaka z jednego z krzeseł ustawionych pod ścianą. Ponieważ nie spuszczał z niego oczu, doskonale wyłapał momenty, w których Shanae okradał swoją rozmówczynię. Trzeba mu było przyznać, że miał wprawę. Głupia kobieta o niczym nie miała pojęcia, oczarowana pięknym młodzieńcem.
Smok wyszedł chwilę za nim, nie zwracając na siebie uwagi. Dokładnie czuwał nad tym, by czerwonowłosy go nie złapał. Gdy ten wsiadł do powozu, Tamashi już ze zniecierpliwieniem czekał na następne "przedstawienie". |
|
 |