Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Zdarzenia alternatywne   ~   Shai Lailah Ora & Hayame Valtteri Zankoku no Heiwa
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Śro 21:37, 12 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Kiwnął głową, unosząc wzrok na starszego. Jego oczy wróciły do normalności, jeśli nie licząc mocno rozszerzonych źrenic. Odruchowo lekko ruszył głową, wtulając się policzkiem w dłoń Hayame.
Gdy zobaczył czorta, zarumienił się delikatnie, zupełnie jakby ten złapał ich na gorącym uczynku. Kiwnął ponownie głową, rzucając jeszcze za nim "Dziękujemy!". Wciąż patrzył w stronę drzwi, jakby czatował. Niemal czuł, jak jego instynkt podskakuje dziko i karze mu biec za Rikke, przytulić go, zawinąć w kocyk, pogłaskać po włosach i podać herbatkę. Potrząsnął delikatnie głową, pozbywając się tej wizji. Sięgnął delikatnie mocą ku czortowi i cofnął ją szybko, wyczuwając kręcącego się obok mężczyzny Tameariego.
Zwilżył szybko usta i wziął głęboki wdech, po czym spojrzał na Hayame.

- Zakładam, że to nie będzie przyjemna opowieść... - mruknął, uśmiechając się krzywo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Czw 0:02, 13 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame odprowadził Rikke wzrokiem i klęknął przy Shaiu, ponownie starając się zetrzeć mu krew z twarzy. Widział, jak dużo energi wymagało od chłopaka całe to połączenie. Sam nie wiedział czy cieszy się, czy żałuje, że miał okazję zobaczyć ojca.

- Jesteś padnięty - powiedział, kierując dłoń na szyję maga. Przez krew, która wyciekła z oka i zabrudziła kołnierzyk, źrenice Haya rozszerzyły się w specyficzny, wampirzy sposób. Trochę już nie pił, więc był głodny, a krew młodszego pachniała najlepiej na świecie. - Zakrwawiłeś kołnierzyk.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Czw 0:13, 13 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Kiwnął głową, obserwując twarz Hayame. Uśmiechnął się kątem ust w zmęczony, ale i złośliwy sposób.

- Chcesz zlizać? - zapytał, lekko odchylając głowę w bok i odsłaniając przy tym skórę naznaczoną czerwoną ścieżką posoki. Był zmęczony, właściwie trochę głodny i najchętniej zawinął by się w kokon z puchowej kołdry, z tabliczką czekolady w ręce i ciepłą kawą w kubku. Nie mógł jednak powiedzieć, że wizja usta wampira na jego szyi go nie ruszała. Ruszała, i to mocno, szczególnie, iż w tym stanie nie miał nawet energii, by hamować własne odruchy, a szyję miał bardzo wrażliwą. Zresztą, gdy tylko starszy jej dotknął, zadrżał lekko, mimowolnie uchylając wargi, a jego źrenice rozszerzyły się leciutko, zdradzając przyjemność, jaką odczuwał ich właściciel.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Czw 0:21, 13 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Chłopak zerknął szybko, lekko zdziwionym wzrokiem na twarz Shaia, by zaraz ponownie skierować ją na czerwoną ścieżkę na szyi młodszego. Krew, mimo że częściowo już zaschnięta, wciąż miała piękny, intensywnie czerwony kolor. Wampir uśmiechnął się mimowolnie, bardziej przechylając się w stronę maga. Wciągnął jego zapach, a brunatny kolor przemknął w tęczówkach. Wysunął język i przysunął usta do miejsca, gdzie było najwięcej krwi. Zassał się lekko, starając się opanować i nie pozwolić kłom wyrosnąć za bardzo.

- Chcę ugryźć - odpowiedział, ręką odsuwając kołnierzyk, by mieć lepszy dostęp do szyi młodszego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Czw 0:29, 13 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Wciągnął gwałtownie powietrze i niemal cichutko jęknął, czując usta wampira. Uniósł rękę i zacisnął lekko palce na ramieniu chłopaka, szybko zwilżając wargi językiem. Był pewny, że ten wyczuł, jak podskoczyła mu temperatura.

Miał swoje zasady. Nie dawał się gryźć, to był bardzo intymny akt. Chciał, by Hayame go szanował, a nie traktował jak worek na krew. Czy coś innego. Gryzienie nie wchodziło w grę, nigdy nikomu na to nie pozwolił, nawet Cloudowi, któremu tyle zawdzięczał.
Nie, oczywiście, że się nie zgodzi.

-... Tylko nie zostaw mi blizn - mruknął cicho, sięgając wolną ręką do górnego guzika munduru i odpinając go. Dzięki temu, kołnierzyk ustąpił jeszcze bardziej, dając wampirowi dużo miejsca do popisu.

- I... Bądź delikatny. To mój pierwszy raz - dodał cichym, mruczącym tonem, nie mogąc sobie darować przepuszczenia takiej sposobności, by dorzucić odrobinę złośliwości. Mimo iż nie kłamał właściwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Czw 1:53, 13 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Wampir zatrzymał się na chwilę, zaskoczony przyzwoleniem Shaia. Nie spodziewał się, że chłopak się na to zgodzi. Hay miał tępe, nie do końca wykształcone kły. Jego ślina też nie posiadała tylu właściwości, co u pełnokrwistych wampirów, dlatego chłopak musiał się niezwykle postarać, by nie zostawić śladów na skórze maga.
Skubał delikatnie szyję młodszego, nie raniąc jej jednak, jedynie smakując pozostałą na niej krew.
Widział, że Shai jest skory do małego zbliżenia. Miał więc nadzieję, że będzie też chętny do rozmowy, więc chciał wykorzystać tę sytuację.

- Tameari powiedział "tobie też to zrobiono" - mruknął, muskając przy tym delikatnie skórę maga. - Kiedy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Czw 2:07, 13 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


- A czy to ważne...? - zapytał, zamykając oczy i skupiając się na przyjmowaniu przyjemności z dotyku na szyi. Wciągnął głębiej powietrze z cichym pomrukiem, odruchowo głaszcząc wampira po ramieniu.
- Dwa miesiące po moich czternastych urodzinach - dodał po chwili, nie otwierając oczu. Lekki grymas przeszył jego twarz, znikając szybko.

- Oficjalnie jednak to nigdy nie miało miejsca. Wie o tym tylko Cloud... I ty. Dla mnie to zdarzenie nie istnieje - mruknął, mocniej odchylając głowę, by wampir mógł wygodniej "dobrać" się do jego szyi. Zjechał po ścianie niżej, siadając wygodniej na podłodze. Nie miał już siły kucać. Ręką, którą gładził ramię wampira, złapał go i przytrzymał przy tym manewrze, by mieć go równie blisko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Wto 1:29, 25 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hay zmarszczył brwi i spojrzał w górę, choć i tak nie miał szansy zobaczyć z tej perspektywy twarzy młodszego. Zaczynał rozumieć, czemu Shai jest taki oschły i zamknięty w sobie. Skoro coś tak strasznego dotknęło go w młodym wieku, musiał być naprawdę silny, jeśli dał radę ukryć to przed bliskimi.

- Czy ten mężczyzna... - zaczął wampir, nie bardzo wiedząc jak rozmawiać o tym z chłopakiem. - Zamordowałeś go, prawda?

Skubał delikatnie skórę szyi Shaia, a jego kły zaostrzały się coraz bardziej i bardziej. Sam był zdziwiony, że mogą wyrosnąć takie ostre. Widocznie przy Shaiu, jego instynkt nabierał mocy.
Sukcesywnie zbliżał się do tętnicy, a dźwięk płynącej w równym rytmie krwi, coraz głośniej dudnił mu w uszach.
Powoli, acz stanowczo dopchnął plecy młodszego do ściany i zamruczał z zadowolenia, widząc jaką władzę ma nad magiem.


Shai

- Tak. Nieświadomie, ale tak, zamordowałem go - odparł, starając się nie sięgać pamięcią do tamtych chwil.
- Mało brakowało, a zabiłbym wtedy i Clouda - dodał, szybko zwilżając wargi. Nie był to temat, na który chciał rozmawiać. Szczególnie w tej sytuacji.

Jęknął cicho, czując pieszczotę. Nie docierał do niego kontrast, jaki stworzyli - rozmowy o gwałcie, który przeżył przy jednoczesnym "pieszczeniu". Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy starszy go w pewnym sensie zdominował, ale nie zrobił nic, by mu przeszkodzić. Nie był nawet pewny, czy - nawet gdyby chciał - byłby w stanie go odepchnąć.
Zrobiło mu się cieplej, nawet lekko zadrżał, gdy wampir zwiedzał ustami coraz wrażliwsze rejony jego szyi.

- Miał osiemnaście lat. Jak na wampira był jeszcze smarkaczem - dodał nagle, jakby właśnie sobie o tym przypomniał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Wto 1:37, 25 Lis 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame słuchał go uważnie, mimo pożądania i głodu. Nigdy nie pomyślałby, że Shai się przed nim w taki sposób otworzy. Wreszcie czuł, że więź która połączyła ich dzięki listom nadal istnieje.
Jedną ręką wciąż dopychał młodszego do ściany, a palcami drugiej błądził gdzieś po szyi, karku i twarzy Shaia.

Znarszczył nagle brwi, słysząc ostatnie zdanie maga i odsunął się lekko od niego, by móc spojrzeć mu w oczy.

- Był smarkaczem? - zapytał, a jego oczy zabłysły głęboką czerwienią. - Był skurwysynem i szmatą, zasłużył na to, co mu zrobiłeś - powiedział stanowczo, wbijając w chłopaka twardy wzrok. - To ty byłeś dzieciakiem, które niczym sobie nie zasłużyło na coś takiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Śro 15:33, 28 Sty 2015 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


~* Shai *~

Shai uśmiechnął się kątem ust gorzko i w pewien sposób wrednie.
- Nigdy nie zamierzałem zaprzeczać temu, czym był albo czy zasłużył na swój los - odparł, patrząc starszemu w oczy. Jego źrenice rozszerzyły się delikatnie.
- Założył się o mnie. Że mnie przeleci przed końcem roku. "Byliśmy" ze sobą jakieś... pół roku. Sześć miesięcy skradania się, udawania, że mu zależy, bycia miłym i delikatnym... - zamilkł na chwilę, marszcząc lekko brwi, jakby miał się popłakać. Mimo to, z jego oczu nie popłynęła ani jedna łza.
- Zakochałem się w nim, Hay, ale ani przez sekundę nie żałowałem tego, co mu zrobiłem.

Uniósł ręce, by luźno objąć wampira za szyję. Przyciągnął go do siebie lekko i nie zamykając oczu pocałował Hayame w usta. Trącił językiem jego wargi, chcąc pogłębić pieszczotę i jak najszybciej zapomnieć o czym rozmawiali.

~* Hayame *~

Hay wysłuchał go uważnie i przestał naciskać na jego ramię, teraz jedynie głaszcząc go lekko po karku. Cała ta historia przypomniała mu od razu o tym, co zobaczył dzięki mocy Shaia.

Oddał pocałunek, lekko zoskoczony. Usta chłopaka smakowały naprawdę dobrze, a jego ręce na karku przyjemnie ciążyły wampirowi. Odpowiadał na pieszczotę, choć przerwał w miarę szybko, jakby postanowił sobie, że najpierw dokończą rozmowę.

- Mój ojciec był takim samym dupkiem jak ten, którego kochałeś, Shai - powiedział spokojnie, cicho. - Nie chcę by historia znów się powtórzyła. Nie chcę być takim skurwielem jak mój ojciec.


~* Shai *~

Shai znów się uśmiechnął, chociaż tym razem bardziej ciepło.
- To, kim był i co zrobił twój ojciec... Nie ma nic wspólnego z tym, kim Ty jesteś. Nie odziedziczyłeś po nim nic, poza wyglądem - odparł, głaszcząc palcami kark wampira. Przeniósł powoli jednąrękę na jego policzek i pogładził skórę kciukiem.
- Wiem, że teraz jesteś zraniony, kłamstwami Tamashiego i Shanae, prawdą o tym, kim twoi ojcowie byli... Ale to przecież niezmienia tego, kim jesteś. Nie sprawiło, że od razu zostałeś ćpunem czy dziwką. Czy "skurwielem" - musnął wargami jego usta, nieprzerwanie patrząc mu w oczy.
- A kim się staniesz to już tylko twój wybór. Tak samo, jak twoje czyny - dodał, znów głaszcząc jego policzek. Milczał przez chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Co wiesz... o moich ojcach? -zapytał w końcu, patrząc starszemu badawczo w oczy.


~* Hayame *~

Hay przytaknął, przyznając młodszemu rację. Musiał najpierw sam poukładać wszystko w sobie, zastanowić się co dalej. Z resztą, wciąż nie znał szczegółów, miał nadzieję, że Rikke będzie w stanie opowiedzieć mu trochę więcej.

Wciąż był głodny i spragniony. Krew Shaia, która brudziła kołnierzyk Shaia mocno wpływała na zmysły wampira.
Hay przysunął się i ponownie wścibił nos w szyję chłopaka.

- Niezbyt wiele - mruknął. - Wiem, że Tamashi za coś ich krytykował ale nie mam pojęcia o co chodziło. Z resztą trudno się dziwić, Tam już taki jest.


~* Shai *~

- Wszyscy ich krytykują - odparł cicho, a potem przełknął ślinę.
- Oni... Jak byłem młodszy, zawsze słyszałem, że są obrzydliwi, a ja jestem wynikiem ich chorych perwersji. Potrafiliśmy się przeprowadzać cztery razy w ciągu półtora roku, bo albo próbowano podpalić nam dom albo "ktoś" napadał na nas. Zanim poznałem Clouda, nie miałem żadnych znajomych, inne dzieci zawsze wyzywały i mnie i moją rodzinę... Zresztą, naśladowały swoich rodziców. Moi nauczyciele... - prychnął cicho, przerywając na chwilę. Zamknął oczy, odchylając głowę i nadstawiając starszemu szyję.
- Nawet nie wiesz, ile razy musiałem tłumaczyć, że nie, żaden z ojców nie wchodzi mi do łazienki, kiedy się kąpię. Że nie próbują mnie dotykać w "ten" sposób. Że nie chcą, bym ja ich dotykał.

Znów zamilkł, szybko oblizując usta.
- A wszystko dlatego, że moi ojcowie są braćmi. Bliźniakami.

Otworzył oczy, zerkając na głowę Hayame. Chciał zobaczyć jego reakcję. Zbyt wiele osób odrzucało go z powodu ojców, ale nie zamierzał kontynuować znajomości z kimś, kto nie szanuje jego rodziny.


~* Hayame *~

- Najważniejsze jest to czy traktują cię tak, jak powinno być traktowane dziecko - odpowiedział wampir.

Nie znał szczegółów związku ojców Shaia więc nie miał zamiaru ich oceniać. Skoro potrafili stworzyć rodzinę, zapewnić synowi dogodne życie, to najwyraźniej nadawali się na rodziców bez względu na to, czy byli bliźniakami, czy nie.

- Mógłbym śmiało powiedzieć, że ich podziwiam - odparł. - Wychowywanie dziecka w ich sytuacji musiało być naprawdę trudne.


~* Shai *~

- Dla Aishy na pewno. To on jest tym "moralnym", wiecznie z wyrzutami sumienia, że zrobił "coś takiego swojemu kochanemu braciszkowi, którego miał przecież bronić, bo jest starszy o całe cztery czy siedem minut". Siha od kiedy pamiętam mówił mi, żebym miał w dupie, co mówią o mnie inni. I że nie ma powodu, by udawać kogoś, kim się nie jest, bo to źle się kończy... - odparł, głaszcząc wampira po włosach i karku.
- Kiedyś Cię do nich zabiorę... Chociaż to może nie być dobry pomysł - zaśmiał się słabo, oblizując zaraz wargi.
- Pocałujesz mnie jeszcze raz? - zapytał cicho, uśmiechając się kątem ust.



~* Hayame *~

Hayame uśmiechnął się jednym kącikiem ust, słuchając jak Shai opowiada o swoich ojcach. Sam nigdy nie mógłby mówić o swoich w tak żartobliwy sposób.
Pocałował chłopaka w skroń i złapał go za rękę, by wstać z nim z podłogi. Po chwili wpił się gwałtownie w jego usta, przypierając do ściany.

- Zwariuję jeśli zaraz się ciebie nie napiję - wyznał, patrząc na młodszego z dziwną zaciętością. - Marzę o tym odkąd pierwszy raz poczułem twój zapach na liście.


~* Shai *~

- Nn... - mruknął cicho, opierając się plecami o ścianę i oddając zachłannie pocałunek. Na słowa wampira oblizał usta, patrząc mu w oczy lekko zamglonym wzrokiem.
- Wiem - uśmiechnął się nagle lekko złośliwie. - Napisałeś mi o tym, pamiętasz?

Z pewnym trudem uniósł rękę do kołnierzyka i odpiął szybko górny guzik munduru.
- Proszę, Hayame - powiedział, patrząc mu w oczy i przechylił głowę, odsłaniając szyję. - Weź mnie - dodał niemal szeptem.

Miał delikatnie zaróżowione policzki, rozchylone wilgotne usta i zamglony wzrok, co łączyło się w bardzo pociągający obrazek. Opierał się też całym ciężarem o ścianę, by zachować pionową postawę. Uśmiechnął się do wampira zachęcająco, samemu czując dziwną ekscytację na samą myśl o tym, co miało się zaraz stać.


~* Hayame *~

Oczy rozświetliły mu się jasnym fioletem, by zaraz przemienić się w głęboką, intensywną czerwień. Chłopak nawet w najśmielszych snach nie wyobrażał sobie Shaia takiego pięknego. Wszystkie te substytuty były niczym w porównaniu do autentycznego Shaia.
Wampir chwycił dłonią szyję młodszego i przysunął się blisko, wsuwając nogę między rozchylone uda Shaia. Nie mógł dłużej czekać, jego umysł przysłoniła mgła pożądania. Polizał całą szerokością języka gorącą skórę przy tętnicy i zaraz wbił się w nią szybko, nie chcąc sprawić małemu dużo bólu. Mruknął zaskoczony, że wbił się tak głęboko. Jego kły jeszcze nigdy nie były tak ostre. Mimo, że krew chłopaka niemal parzyła, Hay ssał z niego obficie przez niemałe ranki. Nie mógł się powstrzymać, przestał myśleć, zupełnie oddając się przyjemności.


~* Shai *~

Wciągnął gwałtownie powietrze, wydając z siebie cichy odgłos zaskoczenia, gdy Hayame go ugryzł. Musiał przyznać, że nastawiał się na wielszy ból, a w praktyce okazało się to nawet przyjemne. Przypomniał sobie, jak wampir pił z tamtego chłopaczka, gdy jeszcze się nie widzieli. Nie czuł jednak, by krew spływała mu za ubranie, co miło połechtało jego ego - w końcu Hayame starał się, by nie marnować jego krwi, a nie pozwalał jej po prostu uciekać mu przez wargi jak tamtemu.

Jęknął cicho, przymykając powieki. Jedną rękę położył na żebrach wampira, drugą lekko zacisnął na jego ręce. Oblizał szybko usta, oddychając gwałtowniej. Czuł, jak powoli, razem z krwią, opuszczają go siły i niechybnie zjechał by znów w dół, gdyby nie noga ciemnowłosego. Mimo tego był też podniecony tą sytuacją. Dotyk na szyji, mimo lekkiego szczypania, był niesamowicie przyjemny, a ciało wampira tak blisko niego wywoływało w chłopaku ekscytację. Gdyby był bardziej przytomny, poczułby pewien wstyd świadomością, że jego męskość ochoczo zareagowała na te manewry. Ale nie był, więc zadziwiając nawet samego siebie, bezwstydnie poruszył lekko biodrami, ocierając się o nogę i krocze Hayame. Z jego ust wyrwało się przy tym zadowolone mruknięcie. Nie wiedział, czy wampir też był podniecony, był zbyt otumaniony, by zwrócić na to należytą uwagę.

I, cholera, dawno nie czuł tak palącej potrzeby spuszczenia się.


~* Hayame *~

Hayame ssał krew młodszego, trzymając go za szyję po drugiej stronie. Czuł jego ciało przy swoim dość... dokładnie i mile połechtało to jego ego. Pił z niego jeszcze trochę, ale nie chciał przesadzić, dlatego odsunął się odrobinę, by zrobić przerwę. Oblizał usta i cmoknął chłopaka w usta.

- Pamiętam - odpowiedział mu na zadane już dosyć dawno pytanie. - I pamiętam inne rzeczy które ci pisałem - dodał zaraz odrobinę ciszej i nachylił się jakby do pocałunku, jednak w ostatniej chwili znów dossał się do dwóch małych ranek.

Jednocześnie złapał maga w pasie i zaczął prowadzić go w stronę łóżka.


~* Shai *~

Parsknął śmiechem niemrawo, oblizując szybko spierzchnięte usta. Z jego ust wyrwał się lekko zawiedzione mruknięcie, gdy nie dostał kolejnego pocałunku, jednak ponowny dotyk ust wampira na jego szyi sprawił, że wciągnął gwałtownie powietrze.
- Nnn... - mruknął, gdy zaczęli się przemieszczać. Czuł, że jego nogi nie wytrzymają długiej wędrówki, a ciasnota w jego spodniach przyprawiła go o rumieńce.

Gdy dotknął łydkami łóżka i opadł na nie z górującym nad nim wampirem, przez jego głowę przeleciała myśl, czy nie spanikuje. Było mu jednak zupełnie inaczej, niż podczas "tego". Miał styczność z Hayame całym ciałem, a nie tylko dolną połową, po za tym mógł go dotykać i samemu przekonać się, że to nie Taneli.
Musiał też przyznać, że czuł się, jakby lekko odpływał. Po chwili wahania wsunął powoli dłonie pod materiał bluzki wampira, przesuwając palcami po jego plecach, badając strukturę jego skóry. W pozycji, jakiej teraz byli, mógł bez przeszkód podrażnić trochę kolanem krocze wampira, z czego zaraz skorzystał.


~* Hayame *~

Hayame jęknął w szyję chłopaka, gdy opadł na niego na łóżku. Podtrzymał się na jednej ręce, wciąż nie mogąc oderwać się od ranek. Krew maga była lepsza niż nie jeden narkotyk, którego próbował Hay.
W pewnej chwili coś mu się przypomniało. Shanae mówił kiedyś o tym, że wampry potrafią przesyłać swojej ofierze impulsy... czy coś takiego. Kiedyś nawet uczył tego młodego Haya, gdy jeszcze mieli w miarę dobre relacje.
Wampir skupił się, starając się wysłać młodszemu taki impuls. Sięgnął dłonią do krocza Shaia, obejmując go przez materiał spodni.


~* Shai *~

Mruknął, czując dotyk na kroczu i delikatne ssanie na szyi. Poruszył lekko biodrami, mimowolnie lgnąć do dotyku wampira. Znów mruknął, gdy delikatny, subtelny prąd przeszedł przez jego ciało, mając swoje źródło w rankach na szyi.
Nagle z jego gardła wyrwał się zdławiony jęk, a ciało maga wygięło się pod wampirem, drżąc przy tym lekko. Nie miał pojęcia, co to było, ale było cholernie przyjemne. Zupełnie jakby od ran na szyi przechodziły go wiązki przyjemności, rozchodząc się po całym jego ciele. Jednocześnie czuł jakby ingerowało to też w jego energię, w nią też posyłając przyjemne wibracje.

Złapał gwałtownie powietrze, drapiąc odrobinę wampira po plecach. Drgał raz po raz, czując jak "to coś" przechodzi przez jego ciało w pulsującym rytmie. Teraz już wyraźnie było czuć przez spodnie, jak podniecony jest.
- Hay... ame - zamruczał lekko zachrypniętym głosem prosto w jego ucho, wiercąc się pod wampirem, by otrzeć się o niego intensywniej.


~* Hayame *~

Poczuł pod dłonią poruszenie w spodniach Shaia, oderwał się więc od niego, chcąc przyjrzeć się jego twarzy. A więc te impulsy działały. Jeszcze chwilę po tym jak przestał ssać krew chłopaka, mag nadal wyprężał się z podniecenia. Hay uśmiechnął się i przusunął głowę z powrotem do rany. Żałował, jednak zdawał sobie sprawę, że nie może wypić z młodszego więcej. Gdyby ktokolwiek inny wcześniej smakował tak jak Shai, Hay z pewnością by się nie powstrzymał i zabił go. Z Shaiem nie mógł tak postąpić.
Zalizał czule ranki i zaczął rozpoznać spodnie chłopaka, wciąż wdychając jego zapach. Nie wiedział czy Shai mu na to pozwoli, ale chciał być z nim jeszcze odrobinę bliżej. Sam był podniecony przez to picie, poza tym widok tak bezbronnego chłopaka zwalał go z nóg.


~* Shai *~

- Nn... - mruknął odrobinę nieprzytomnie, jednak wampir mógł poczuć wyraźne wzdrygnięcie, gdy chłopak zorientował się, do której części jego garderoby Hayame się dobiera. Jasnowłosy otworzył oczy i spojrzał na starszego. Miał mocno rozszerzone źrenice, niemal całkowicie rozpychające tęczówkę.
Oblizał szybko usta, przesuwając dłonie z pleców na brzuch mężczyzny. Stanowczym, pewnym ruchem rozpiął pasek a następnie rozporek partnera. Czuł się lekko osłabiony, ale podniecenie pchało go do przodu, niemal zmuszając do czynu. Przesunął palcami po podbrzuszu wampira, by zaraz ciekawsko dotknąć i wydobyć spod materiału jego męskość. Mimochodem zarejestrował, że nie on jeden był tutaj twardy. Nie mógł się powstrzymać przed zerknięciem w dół. Widok cudzego członka w jego ręce mimo wszystko wywołał u niego kolejną porcję rumieńców.

Przesunął palcami po gładkiej główce penisa, by zaraz skierować je na trzon, badają, dotykając, niemal bawiąc się nim. Musiał przyznać, że podobało mu się to uczucie. Na tyle, iż objął członek dłonią i ścisnął lekko, poruszając w górę i w dół.


~* Hayame *~

Hayame zerknął najpierw w dół, na swojego penisa w dłoni Shaia, a potem skierował wzrok na jego twarz i stęknął cicho. Widok takiego chłopaka działał na niego niezwykle, nigdy nie śnił o tym, że ten mógłby być taki cudowny.

- Jesteś piękny - powiedział, zawieszając wzrok na jego wilgotnych ustach.

Wyobrażał sobie, jak wsuwa pomiędzy te wargi swojego penisa i rżnie je szybko, co wywołało kolejną porcję przyjemnych dreszczy.

Pocałował gwałtownie młodszego i szybko dobrał się do jego spodni, zsuwając je z jego tyłka i szybko dobierając się do pośladków.


~* Shai *~

Komplementy miło połechtały Shaia, wprowadzając go w ten rozkoszny stan czułości. Oddał pocałunek pośpiesznie, poruszając gwałtowniej ręką. Mruknął coś nieskładnie, gdy poczuł dotyk na pośladkach. W głowie lekko mu wirowało od bodźców i utraty krwi. Oderwał się na chwilę od ust wampira, oddychając ciężko i obserwując jego twarz. Wolną ręką sięgnął do jednej z dłoni Hayame i poprowadził ją na przód, do swojej wyprężonej erekcji. Jęknął gardłowo w reakcji na dotyk, samemu nie zaprzestając trzepać starszemu. Uniósł lekko głowę, by znów połączyć ich wargi w namiętnym pocałunku.


~* Hayame *~

Hay zaczął usłużnie trzepać młodszemu, choć nie czuł się w tym zbyt pewnie. Zazwyczaj zajmował się tyłeczkami swoich partnerów i to w tym miał większą wprawę.
Uśmiechnął się delikatnie, czując na ustach wargi Shaia. Popatrzył mu w oczy, by zaraz oddać pocałunek namiętnie. Był pod wrażeniem źrenic chłopaka, które rozszerzały się mocno, wypierając tęczówkę.
Zajął się penisem młodszego, chcąc doprowadzić go do końca. Sam również był już na skraju.


~* Shai *~

Jęknął cicho, drżąc pod starszym i zamknął oczy. Czuł, że zaraz dojdzie, dlatego przyspieszył ruchy ręką, nie chcąc zostawić wampira samemu sobie. Po chwili odchylił głowę mocniej do tyłu, prężąc się i z jękiem doszedł w dłoni starszego. Oblizał szybko wargi, wciąż drżąc delikatnie po orgaźmie, z ulgą przyjmując, że i wampir spuścił się krótko po nim. Oddychał szybko, otwierając powoli oczy i patrząc Hayame w twarz. Uśmiechnął się delikatnie, czując, jak całe jego ciało odpręża się przyjemnie.
- Zaraz... usnę... - mruknął cicho, gdy zaczęło ogarniać go otępienie i senność, ostatkami sił oczyszczając magią swoją rękę. Cóż, dużo przeżył - najpierw wyczerpanie przez moc, potem ubytek krwi, orgazm... Nic dziwnego, że mag już po chwili odwrócił lekko głowę w lewo i zasnął tak jak leżał.


~* Hayame *~

Wampir położył się obok chłopaka i przyciągnął go do siebie w zaborczym geście. Pocałował młodszego w policzek i również ułożył się do spania.

Rikke wrócił do domu dosyć późno. Owinięty kocem, zajrzał jak zwykle do sypialni na piętrze i uśmiechnął się pod nosem. Przysiadł na krawędzi łóżka i wpatrzył w twarz śpiącego Hayame. Nie miał z nim żadnych wspólnych cech, nic więc dziwnego, że nie mógł zostać dla niego ojcem. Z resztą, trudno było zastąpić Tamowi Mikaela, za którym młodszy zawsze bezgranicznie szalał.



~* Shai *~

Wymamrotał coś, wiercąc się i nieprzytomnie odplątując z uścisku wampira. Wstał, unosząc dłonie i przecierając oczy. Znów coś wymamrotał, wodząc nieprzytomnym spojrzeniem po pomieszczeniu. Instynktownie skierował się w stronę łazienki - wcześniej zlokalizowanej za pomocą magii - i wziął prysznic, osuszając się pobieżnie, pozwalając jednak, by jego włosy nadal były mokre. Wrócił do pokoju i założył spodnie oraz bieliznę, odruchowo odświeżając je magią. Narzucił na siebie górę od munduru szkolnego, nie zapinając go jednak i nie zakładając nic pod spód, przez co widać było dokładnie jego smukły tors z delikatnie, nienachalnie zarysowanymi mięśniami. Ślad po ugryzieniu wampira też był idealnie widoczny.

Z zupełnie nieprzytomnym spojrzeniem wyszedł z pokoju i skierował się na dół, do kuchni. Oparł się tyłkiem o jeden z blatów, a rzeczy w okół niego... zaczęły się ruszać. Chłopak odruchowo użył swojej mocy, by zwyczajnie posprzątać kuchnię na błysk, robiąc sobie przy okazji kawę. Ziewną, przesuwając palcami po włosach, sprawiając, iż kilka kropli wody spadło mu na tors i utorowało sobie drogę przez jego skórę aż do linii spodni.
Uniósł wzrok na wchodzącego do kuchni mężczyznę, uśmiechając się miło aczkolwiek mało "trzeźwo" znad pierwszego kubka z ukochaną, ciemną cieczą.


~* Hayame *~

Rikke wszedł do kuchni, zaraz po tym, jak obudziło go krzątanie się gościa. Miał na sobie jedynie ciemne, przyduże spodnie i czerwoną koszulę. Mimo, że była dosyć spora, nie dało się ukryć, że czort był zdecydowanie zbyt wychudzony jak na swój wzrost.
Mężczyzna przeczesał palcami gęste, choć posiwiałe już delikatnie włosy i uśmiechnął się oszczędnie w stronę Shaia. Od razu na myśl mu przyszło, że taki chłopaczek jak on, od razu znalazłby się na "liście słodziaków do przelecenia" Mikaela. Cóż, najwyraźniej Hay odziedziczył gust po starszym ojcu.

Czort rozejrzał się po kuchni i podrapał zdezorientowany po głowie. Od lat nie robił w tym pomieszczeniu porządku, nie miał pojęcia co gdzie miało swoje miejsce.

- Nie wiem jaki jest dzień, ale targ trwa w co drugi tydzień miesiąca - powiedział, ostatecznie kapitulując i biorąc do ręki jedynie niezbyt już świeże jabłko, które leżało na wierzchu. - Jeśli czegoś potrzebujecie, to tylko pół godziny drogą na zachód.


~* Shai *~

Shai pokręcił lekko głową.
- Wszystko mamy. Znaczy, ja mam, nie wiem, jak Hay... Po za tym, nie mam pojęcia, ile właściwie tu zostaniemy - powiedział, znów uśmiechając się do czorta słodko i upijając szybko łyk cieczy. Miał lekko mgliste spojrzenie, a przez okno jak gdyby nigdy nic wleciały pakunki, które zostawili przy koniach. Chłopak lekkim skiwnieniem głowy sprawił, iż toboły zaczęły same się wypakowywać, pokazując ilość jedzenia, którą dała im karczmarka.
- Nie chcę Cię urazić, oczywiście, ale ja muszę stąd wyjechać najdalej za tydzień. Egzaminy mam, profesor mnie zabije, jak nie przyjadę, bo i tak sobie je przełożyłem, by móc wyruszyć do Hayame... Chcesz naleśników? - zapytał nagle, przekrzywiając głowę i posyłając starszemu kolejny uśmiech. Usiadł wygodnie na blacie, magią wyciągając potrzebne mu produkty z toreb, przygotowując ciasto w dopiero co umytej misce, szykując patelnię. Pomachał lekko nogami i nagle zmarszczył brwi, patrząc z wyrzutem w swój kubek.
- Pusto... - mruknął, robiąc minę, jakby spotkało go jedno z największych nieszczęść świata.


~* Hayame *~

Rikke doznał niemałego szoku, widząc magiczną przemianę Shaia. Albo Hay go czymś naćpał, albo musiał nieźle zadowolić, skoro chłopak miał z rana taki dobry humor.

- Dziękuję ci, ale idę do Ta... do lasu - poprawił się zaraz z zakłopotanym uśmiechem.

- Cóż to za rewolucje z samego rana, Shai? - dobiegł ich głos Hayame, który w samych spodniach zszedł na dół po schodach. - Myślałem, że tylko wobec mnie przejawiasz tak wielkie pokłady niezaspokojonej nodopiekuńczości.

Rikke zerknął na niego i korzystając z okazji, ulotnił się szybko z domku.


~* Shai *~

Chłopak tylko pokręcił głową, a obok niego magicznie powstawały naleśniki. Spojrzał na wampira i uśmiechnął się do niego, odzywając się słodkim tonem.
- Witaj, Hay. Posprzątałem tylko, żadna rewolucja. I kawa się skończyła, ale w dzbanku jest jeszcze - poniekąd się poskarżył, a rzeczony dzbanek przesunął się w powietrzu obok niego i napełnił mu kubek. Mag zareagował na to zmrużeniem oczu z rozszerzonymi źrenicami i zadowolonym pomrukiem, gdy znów zamoczył usta w najdroższej mu cieczy. Uniósł po chwili zadowolony wzrok na wampira.
- Będą naleśniki - poinformował go przy okazji, jednocześnie wyciągając do niego rękę, jakby chciał skłonić ciemnowłosego do podejścia. Gdy ten znalazł się w zasięgu Shaia, chłopak przysunął go "sobie" do blatu, na którym siedział i pocałował z pomrukiem usta wampira, by przytulić się do niego krótko. W końcu, półwisząc na mężczyźnie nie mógł wziąć kolejnego łyka kawy.


~* Hayame *~

Hay zaśmiał się, obserwując nowe, nieznane do tej pory oblicze Shaia. Prędko korzystając z okazji ujął w dłonie jego zgrabny tyłeczek i nie pozwolił mu zbytnio się odsunąć.

- Ej ej, bo zaraz będę zazdrosny nawet o głupią kawę - mruknął i przysunął nos do szyi młodszego, zupełnie jakby obwąchiwał ślady, jakie pozostawił magowi poprzedniego wieczoru.
Jego wciąż mokre po prysznicu włosy moczyły ubranie i tors Shaia.

Wyjął mu z dłoni kubek z kawą i zbliżył wargi do jego ust.

- Mogę cię odrobinę rozproszyć, czy przypalisz naleśniki? - zapytał z lekkim rozbawieniem. Można było powiedzieć, że przy Shaiu on również doznawał lekkiej przemiany.


~* Shai *~

Shai powiódł wzrokiem za kubkiem, jednak czując dotyk wampira i słysząc jego głos, zaraz przeniósł na niego swoje zainteresowanie. Uśmiechnął się kątem ust z pewną figlarną złośliwością i objął ramionami szyję starszego, wsuwając palce w jego włosy i osuszając je magią. Bawił się leniwie kosmykami, patrząc mu w oczy rozszerzonymi mocno źrenicami.
- Musiałbyś się bardzo postarać, by to się stało - mruknął zaczepnie, grzecznie pozwalając, by Hayame macał sobie jego tyłek. Przysunął się nawet do niego i zaczepnie lekko ukąsił w dolną wargę, nie posuwając się jednak dalej.


~* Hayame *~

Hay odebrał te słowa jako swoiste wyzwanie, dlatego nie zwlekając, pocałował chłopaka głęboko i namiętnie. Miał na niego nie mniejszą ochotę niż poprzedniego wieczoru.
Wampir sięgnął do końca rękawów od marynarki młodszego i zsunął ją z niego szybko. Zaraz przywarł do jednego z sutków maga i rozpoczął wędrówkę po jego torsie.
Długo nie zajęło mu dobranie się do bielizny, a w końcu penisa Shaia, gdy złapał go zaborczo między wargi i zaczął ssać systematycznie, pomagając sobie jedną z dłoni.
Uległość chłopaka tak go nakręciła, że sam dziwił się sobie, z jakim oddaniem jest w stanie robić komuś laskę.


~* Shai *~

Mruknął, oddając z zapałem pocałunek. Oblizał szybko wargi, czując pieszczoty na torsie i przymknął oczy, rozkoszując się nimi. Nie powstrzymywał wampira, mrucząc lekko w odpowiedzi na jego poczynania, a gdy ten zaczął mu obciągać, jęknął głośno. To było... niesamowite. Chłopak nie doświadczył jeszcze takiej przyjemności, jeśli nie liczyć wczorajszego wieczoru. Otworzył oczy i spojrzał w dół, drgając cały. Wygląd Hayame z jego fiutem w ustach, uczucie ciepła i ssania sprawiały, że mag odruchowo rozsunął mocniej drżące delikatnie uda, oddychając szybko, z rumieńcami na policzkach.

Naleśniki natomiast "robiły się dalej", tylko jakby mocniej spieczone schodziły z patelni.


~* Hayame *~

Hayame nadal z oddaniem zajmował się penisem młodszego, co jakiś czas spoglądając mu z dołu w oczy, a gdy wyczuł, że ten jest na skraju, zacisnął na czubku palce i wyprostował się, zbliżając twarz do jego ucha.

- Gdy się przebadam, przyjadę do tej twojej wieży i tak dobrze spenetruję ci tyłeczek, że dopiero poczujesz, co to przyjemność - warknął mu do ucha i przygryzł płatek.

Zaraz powrócił do niższego poziomu, chcąc doprowadzić Shaia do gwałtownego, obfitego orgazmu.


~* Shai *~

- Co...? - Shai spojrzał na niego nieobecnym prawie wzrokiem, zaraz jednak odchylając głowę do tyłu i niemal krzyknął, spuszczając się. Dopiero po chwili dotarł do niego sens słów wampira, przyprawiając go o gwałtowne rumieńce i lekkie drżenie. Milczał chwilę, uspokajając oddech i drżenie ciała.
- "Gdy się przebadasz". Dobrze, że zaznaczyłeś - powiedział po chwili, patrząc na Hayame bardziej przytomnie. Szybko pozbył się wielu bardzo plastycznych myśli, które przyszły mu do głowy w związku z wypowiedzią wampira. Najwyraźniej taka zabawa obudziła go niemal tak skutecznie jak kawa. Zerknął na naleśniki, chcąc ukryć swoje - jak uważał - żenujące zachowanie.
Cóż, ostatnie były lekko podczerniałe, aczkolwiek wydawały się zjadliwe.


~* Hayame *~

Hay grzecznie wszystko przełknął, nie mogąc się powstrzymać od delikatnego, zadziornego uśmiechu. Nasunął na tyłek Shaia jego bieliznę i spodnie, klepiąc go jeszcze w jeden z pośladków. Wziął do ręki jeden z przypalonych naleśników i rzucił młodszemu pewny siebie uśmiech.

- To chyba oznacza, że się "bardzo" postarałem? Czyli wieczorem czeka mnie zasłużona nagroda.

Dotknął sugestywnie jego szyi i zniknął za drzwiami prowadzącymi do ogrodu.


~* Shai *~

Mag zarumienił się słodko, po czym zmarszczył brwi.
- Po moim trupie - warknął pod nosem, zawstydzony. Szybko odświeżył się magią i sięgnął po kubek. Upił łyk kawy, a w jego głowie mimowolnie pojawiły się czarne myśli. Znał podejście Haya do "tych" spraw, wiedział, że wampir wcale nie musiał czegokolwiek czuć do swoich partnerów, by ich przelecieć. A to, że fantazjował o jasnowłosym wcale nie znaczyło, że chodzi o coś więcej. Równie dobrze ciemnowłosy mógł po prostu chcieć go zaliczyć. W końcu, nie byli ani w żadnym związku ani nic takiego... Byli "przyjaciółmi". Listowymi.
Shai skrzywił się, patrząc w na wpół pełny kubek i odwracając się do zlewu.
Nie chciał myśleć o tym w ten sposób, ale tyle się naczytał o tym, jak Hayame wyrwał tego czy tamtego chłopaczka, czego to z nimi nie robił i jak ich nazywał po wszystkim. Ufał Hayame, oczywiście, że tak, ale z drugiej strony nie mógł się odpędzić od tych myśli.
Westchnął cicho, wylewając resztki kawy do zlewu i idąc schodami na górę. Jego twarz znów nabrała tego chłodnego, obojętnego wyrazu.
Potem będzie się martwił swoimi sprawami, najpierw załatwi to, po co tu przyjechali.


~* Hayame *~

Hay siedział obok Rikke, na krześle, patrząc razem z nim na miejsce, gdzie pochowany był jego ojciec.
Gdy odkrył co robi czort, szybko odgrzał mu kilka naleśników i podał na talerzu, rozpoczynając rozmowę.
Teraz wiedział już nieco wiecej o małym Tamie.

- Był bardzo wrażliwy, choć zawsze starał się ukrywać słabości - ciągnął lekko wilgotnym głosem, trzymając na kolanach nietknięte naleśniki. - Dopóki nie spotkał Mikaela, bardzo dobrze się uczył, pewnie znakomicie by się w konsekwencji wykształcił. Jednak najpierw nie wiem właściwie czemu uzależnił się od Miki, a potem wpadł w narkotyki i zupełnie uzależnił się od wampira. Mikael zawsze go pociągał, miał narkotyki i niezaspokojone libido, a Tameari chcice i słabość do tego skurwiela. - Przerwał na chwilę i zacisnął pięści w bezradnym geście. - W międzyczasie poznałem Tameariego i choć nie miałem wtedy zbyt czystych intencji, szybko zorientowałem się, że to nie jest następna, zwykła zabaweczka Mikaela. Tameari miał to coś w oczach, umiał odpyskować Mikaelowi, robiąc z niego pośmiewisko całego towarzystwa, bez mrugnięcia okiem znosząc obelgi, które kierował pod jego adresem Mika. Wydawało mi się, że będzie potrafił oderwać się od tego towarzystwa, ale Miki jakimś trafem tak przypadł chłopakowi do gustu, że Tam nie miał na tyle siły. Z resztą on lubił takie drobne, uzależnione zabaweczki. Korzystał więc całymi garściami. Gdy wpadł w głód, a kończyły mu się jego magiczne kontakty, sprzedawał siebie i Tama za działkę, szybko dostrzegając w tym niezły interes. Zrobił sobie prywatną dziwkę, chyba tylko dlatego nie nudząc się tak szybko jak do tej pory. Próbowałem pomóc Tamowi. Nie naciskałem jednak, gdyż za każdym razem, gdy insynuowałem mu jego uzależnienie, obrażał się i nie pokazywał u mnie długo. Z resztą, nie wiem czy kiedykolwiek mu na mnie zależało, czasem przychodził tylko po to, by odpocząć, ale zazwyczaj były to wizyty czysto... egoistyczne. Szukał w moich ramionach odskoczni od problemów z Mikim, czasem działki, gdy był na głodzie, czasem pocieszenia, gdy Mika znów potraktował go jak szmatę... W końcu zdecydowałem, że nie mam zamiaru dłużej na to patrzeć. Odciąłem się od niego mając nadzieję, że w końcu sam pójdzie po rozum do głowy. I tak się też stało, szkoda tylko, że musiał przejść przez całą tę tragedię. Potem miało być już tylko lepiej, jednak w jego oczach wciąż krył się przeszywający smutek. Gdy patrzył na swój rosnący brzuch, potem, na twoje spokojne oblicze, widział w tobie Mikaela i chyba to nie dawało mu spokoju... Po wszystkim, próbowałem zostać dla ciebie ojcem, ale byłem na to zbyt słaby, wybacz mi proszę.


~* Shai *~

Przebrał się szybko, pozwalając jednocześnie by Tameari znów się z nim połączył. Odruchowo posprzątał cały dom, oprócz pokoju, który wyglądał na sypialnię czorta. Tam nie zapuścił się nawet magią. Po chwili jednak Tameari przejął jego uwagę, wyprowadzając go z budynku.

- To przez smoczy instynkt - odezwał się cicho. Stał za mężczyznami, oparty ramieniem o drzewo. Jego oczy znów wyglądały jak poprzedniego dnia, niemal całe czarne, jedynie z cienką obręczą jasnej tęczówki, która pulsowała gwałtownie. Z prawego oka kapały mu krwawe łzy, znacząc jasny policzek posoką.
- Tameari uczył się jak być wampirem, nie smokiem. Gdyby wcześniej zwrócił na to uwagę, nauczyłby się panować nad tym. Jednak... To nie była kwestia gustu. Jego "smocza" połowa uznała, że Mika może i jest ścierwem, ale jego ścierwem. Dlatego do niego wracał. Smoki nie porzucają swojej "własności" - powiedział, powoli podchodząc do nich. Wiedział, że nie powinien przerywać, jednak obecność Tameariego w tym miejscu była silniejsza. To ona skierowała jego kroki do mężczyzny i sprawiła, że uklęknął przed nim, kładąc mu dłoń na kolanie i uśmiechając się w ten czuły, przepraszający sposób, w jaki zwykle uśmiechał się Tameari. Co dziwne, zmieniły się też oczy chłopaka, nie były już ciemne, lecz... Błękitnoniebieskie. Dokładnie takie, jak zmarłego wampira.

- Nigdy nie czułem do niego nic więcej, Rikke. Wiem, że byłem egoistą. Nie chciałem... umrzeć. Próbowałem pozbyć się tego z siebie, ale nie mogłem, a Ty zawsze byłeś dla mnie taki miły, nie chciałem Cię zawieść... Zasługiwałeś na coś lepszego, na kogoś, kto nie sprzedawał się za działkę, kogoś, kto nie miał nic wspólnego z tym całym szajstwem - zacisnął lekko palce na kolanie starszego. Co ciekawe, Shai mówił te słowa głosem Tameariego, w dodatku obcym, melodyjnym języku. Mag musiał przyznać, że na chwilę stracił kontrolę.
- I spierdoliłem wszystko, jak zawsze. Chciałem dać Ci szczęśliwe życie, chciałem byśmy byli rodziną, a zobacz do czego doprowadziłem. Pociągnąłem Cię tylko za sobą na dno. Przepraszam, Rikke. Kocham Cię. Naprawdę Cię kocham. Przepraszam, tak bardzo przepraszam... - zamrugał, a z jego oczu popłynęły łzy. Przez chwilę wyglądało to niemal tak, jakby na jego miejscu były dwie osoby; Shai fizycznie, a kilka centymetrów obok Tameari, w postaci bardzo jasnej poświty.


~* Hayame *~

Rikke zamarł, wpatrując się w Shaia niczym w ducha. Z jego wilgotnych oczu pociekło kilka łez, gdy mężczyzna wyciągnął dłoń z zamiarem objęcia twarzy chłopaka. Szybko zorientował się, że to nie jest właściwie jego Tameari, dlatego cofnął dłoń, nie chcąc odstraszyć Shaia.

Hay podszedł do maga, gdy ten odrobinę się uspokoił i położył dłoń na jego ramieniu. Nie wiedział jak się zachować, wydawało mu się, że Rikke potrzebował samotności, a z drugiej strony nie chciał zostawiać go w takiej chwili samego.


~* Shai *~

Shai lekko spuścił głowę, zamykając oczy. Gdy otworzył je ponownie, wróciły do swojego zwykłego stanu. Chłopak nadal klęczał przed mężczyzną, gdy uniósł na niego wzrok.
- Mam nadzieję, że cokolwiek Tameari miał Ci do przekazania, choć trochę Cię ukoiło - powiedział cicho, patrząc mu w oczy. Wstał powoli, lekko zerkając na rękę na swoim ramieniu. Kiwnął wampirowi głową, lecz zamiast odejść, znów nachylił się do siedzącego czorta. Uśmiechnął się do niego nadzwyczajnie ciepło, jednocześnie łapiąc go delikatnie, nienachalnie za rękę, gotowy w każdej chwili zabrać dłoń, jeśli tylko Rikke zdradzi taką potrzebę.
- Zapewne potrzebujesz chwili samemu... Chociaż to trudne, kiedy w okół Ciebie krąży duch... Ale proszę, niech pan tu nie siedzi za długo. Zbiera się na deszcz, nie chciałbym, by złapał pan zapalenie płuc. Poczekamy na pana w domu, o ile pan pozwoli - powiedział miękko, uspokajająco, jednocześnie unosząc dłoń i ścierając mu delikatnie łzy z policzków. Musiał przyznać, że ten mężczyzna, szczególnie teraz, wzbudzał w nim instynkt opiekuńczy. Przez chwilę wahał się nadal czy odejść, jednocześnie magią lekko podgrzewając naleśniki.


~* Hayame *~

Rikke odwzajemnił delikatny uśmiech, choć zdawał się być w zupełnie innym świecie. Ścisnął krótko dłoń chłopaka, jakby w podzięce i przytaknął.

Hayame zsunął swoją rękę niżej i złapał maga za palce, ciągnąc go delikatnie w stronę domu. Nie chciał przeszkadzać czortowi, szczególnie po całej tej sytuacji. Poza tym, po jego wyznaniu czuł się przy nim dziwnie nieswojo. Nie miał z zwyczaju być wdzięcznym za cokolwiek i teraz nie bardzo wiedział jak się zachować.


~* Shai *~

Shai również kiwnął głową, puszczając starszego i dając się prowadzić wampirowi. Gdy oddalili się od czorta, delikatnie wyplątał swoją dłoń z uścisku Hayame, poprawiając zaraz swój mundur.
Gdy tylko dotarli do budynku, skierował się do kuchni, by w końcu zjeść śniadanie. Naszykował też sobie świeżej kawy, szperając po szafkach w poszukiwaniu czegoś na te biedne naleśniki.
- Chcesz też? - zapytał wampira spokojnie.


~* Hayame *~

- Przecież wiesz, że nie jem ludzkiego - odpowiedział, siadając już przy stole. Miał lekko rozszerzone źrenice przez zapach krwi, która wyciekła Shaiowi z oka. - Gdzie się podział mój mały, poranny I wieczorny magusek? - zapytał, gdy blondyn usiadł już przy stole ze swoją porcją. *



~* Shai *~

Spojrzał na niego znad talerza i uśmiechnął się kątem ust złośliwie, nie dając się wyprowadzić z równowagi. A przynajmniej nie widocznie.
- Zapewne wziął wolne - odparł, rozkładając sobie na kolanach serwetkę, po czym złapał za nóż i widelec, by ukroić sobie kawałek naleśnika z cukrem.
- Nie próbowałeś nigdy? Teoretycznie powinieneś móc jeść coś poza krwią - dodał, gdy już przełknął i sięgnął po kubek z kawą. Zerknął na starszego z pewnym zainteresowaniem. *


~* Hayame *~

- Mogę, ale nie przepadam - powiedział do młodszego i oparł brodę na otwartym ręku, uśmiechając się z pewną dozą złośliwości. - Po co sięgać po coś tak prymitywnego jak ludzkie jedzenie jeśli pod nosem ma się taki kąsek.

Zapatrzył się na niewielkie ślady na szyi maga i mimowolnie uśmiechnął do swoich myśli.*


~* Shai *~


*** Kilka dni później ***

Shai kręcił się po pokoju, pakując do torby swoje rzeczy. Na łóżku leżała schludnie złożone w kostkę koszula, czarne spodnie, bielizna i świeżo wyprany oraz wyprasowany mundur. Chłopak zamierzał założyć to na powrót do domu. Zatrzymał się, przesuwając palcami po włosach i zerknął na wampira.
Przez ostatnich kilka nocy - a właściwie dni - dzielili łóżko, robiąc mniej lub bardziej zawstydzające rzeczy, nie idąc jednak "na całość". Mag pokręcił głową, by odpędzić wspomnienie, jak to po raz pierwszy niemal obciągnął starszemu. Niemal, bo przyłapał ich Rikke, wchodząc niespodziewanie do kuchni, gdzie Shai - mało przytomny, jak zawsze po obudzeniu - klęczał właśnie przed siedzącym na krzesełku Hayame, nachylając się nad jego kroczem i dotykając go po raz pierwszy językiem. To wystarczyło, by niebianin dobudził się i z rumieńcami zawstydzenia schował się za kubkiem z kawą i uciekł na piętro.
Nadal jednak nie rozmawiali o "nich" jako jakimkolwiek związku czy nawet o uczuciach i Shai musiał przyznać, że na razie mu to pasowało. Nie chciał czegoś chlapnąć, a układ, jaki mieli teraz, najwyraźniej pasował im obu, bo Hayame również nie narzekał. Po za tym, wampir pił z niego przy każdej nadarzającej się okazji, obmacując go przy tym, a jasnowłosy bynajmniej się nie bronił.
- I jak? Zastanowiłeś się? - zapytał w końcu ciemnowłosego, wracając do pakowania torby. On sam nie miał dużego wyboru, zaraz miał wyznaczony termin egzaminów i nie mógł już ich przełożyć, więc wracał do domu. Hayame miał jednak wybór i wyglądał, jakby od kilku godzin czaił się, by ogłosić magowi swoją decyzję.


~* Hayame *~

Wampir siedział na łóżku od parunastu minut i przyglądał się, jak Shai pakował swoje rzeczy. Chociaż podjął już decyzję, wciąż czuł, że coś usilnie każe mu czym prędzej chować manatki i pędzić za magiem. Nie tylko oczywiste przywiązanie i uczucie, ale również coś... głębiej, czego do końca nie rozumiał.
Jego kły na samą myśl o wyjeździe Shaia robiły się ostre niczym brzytwy, zupełnie jakby miały zamiar czerpać z ostatków tego, co im pozostało.
Hay nie mógł jednak zostać. Rikke od "kontaktu" z Tamearim jeszcze mocniej się zamyślał, odpływał zupełnie i czasem, by przywrócić mu świadomość, Hay potrzebował kilku dobrych minut. Wampir musiał zostać chodźby ze względu na Rikke.

- Zostanę, Shai - odpowiedział. - Czuję, że muszę zostać, poza tym narazie nie bardzo mam gdzie iść. - Wstał i podszedł do młodszego od tyłu, obejmując go ramionami w pasie, choć wiedział, że za dnia nie kończyło się to nigdy zbyt przyjemnie. - Mam nadzieję, że masz w sobie trochę ze smoka i nie opuścisz swojego nieudacznika na zawsze - dodał zaraz, lekko żartobliwie.


~* Shai *~

Shai uniósł brew, ostatecznie jednak nie odpychając wampira. Nie odpowiedział też w żaden inny sposób na obejmowanie, stojąc po prostu i krzyżując ręce na torsie. Spojrzał na Hayame przez ramię, uśmiechając się złośliwie.
- To ty masz gdzieś tam w sobie troche smoka. Ja jestem czystą mieszanką czorta z niebianinem... - odparł prychnięciem, po czym jego uśmiech złagodniał odrobinę.
- Rozumiem. Rikke przyda się towarzystwo - powiedział miękko i jednak odsunął od siebie jego ramiona, by spakować resztę rzeczy.
- Zawsze możesz wrócić do oj... dziadków. Nadal są twoją rodziną, a ich dom jest twoim domem - dodał ciszej, chociaż wiedział, że może to się skończyć kłótnią.
- Po za tym, możesz do mnie pisać. Jeśli chodzi o "opuszczenie", muszę zostać w domu co najmniej trzy miesiące, zaliczyć egzaminy, załatwić rzeczy na kolejny rok, wybrać zajęcia - wymieniał, chociaż podejrzewał, że wampira to mało interesuje. Przeciągnął się, by zaraz gwałtownie odwrócić się do wampira, złapać go za koszulę i rzucić nim na łóżko. Uśmiechnął się złośliwie kątem ust, siadając mu okrakiem na biodrach i opierając dłonie o jego tors.
- Będziesz tęsknił, "mój nieudaczniku"? - zapytał złośliwie, patrząc mu w prowokująco oczy i unosząc prawą brew.


~* Hayame *~

Wampir słuchał co ma do powiedzenia Shai, choć nie były to dla niego przyjemne rzeczy. Wiedział, że chłopak nie był dla niego kolejnym chłopaczkiem, którego można było po prostu porzucić i zapomnieć. Nachodziły go tak szalone i niepodobne mu myśli, że z pewnością nie był do nich przyzwyczajony, a co dopiero jeśli miałby je wyznać magowi. Dlatego nie protestował zbytnio i nie zatrzymywał młodszego. Z resztą, samowystarczalny Shai na pewno nic nie zrobiłby sobie ze słów Haya.

- Myślę, że mimo wszystko, trzy miesiące bez ciebie będą trudniejsze niż te pare tygodni z tobą - rzucił złośliwością, jednak szybko złapał chłopaka za dłonie, by nie mógł się łatwo wyrwać.

Obrócił ich i przytrzymał ręce chłopaka nad głową, zgrabnie znajdując się pomiędzy jego rozchylonymi nogami.

- Ale skoro mam w sobie smoka, to chyba oznacza, że tak jak Tameari, będę do Ciebie wciąż wracał jakkolwiek gburowaty byś nie był.


~* Shai *~

- Gburowaty? - źrenice chłopaka zwęziły się gwałtownie, tworząc pionową niby-łuskę. Oj nie, nie podobało mu się to określenie. Leżał jednak spokojnie pod wampirem, zupełnie rozluźniony, jakby nie brał go pod uwagę jako niebezpieczeństwo. Przekrzywił lekko głowę i dodał z idealnie udawanym zrezygnowaniem:
- Cóż, jakoś to przetrzymam. Najwyżej założę Ci obrożę i będę prowadził na smyczy.
Uśmiechnął się w prowokująco-(niemal)pogardliwy sposób, którego nauczył go dziadek Hide. Patrzył wampirowi prosto w oczy, jak zazwyczaj, niemal jakby rzucał mu wyzwanie.
- I pięć miesięcy, Hayame. Sam dojazd do domu zajmie mi około miesiąca, potem trzy miesiące i powrót tutaj... Chyba że coś Cię kopnie i przyjedziesz mnie "odwiedzić w mojej wieży".

Musiał przyznać, że trochę go to przerażało. Tutaj, teraz, był jedyną opcją Hayame, nie licząc targu. Wampir nie miał nikogo innego do zawieszenia na nim wzroku, dotknięcia czy zmolestowania, chyba że miał ochotę dobrać się do Rikke, w co mag szczerze wątpił. Jednak jeśli spotkają gdzieś poza tą "izolacją"... Możliwe, że już nie będzie jedynym. Wampir będzie mógł spokojnie pożywić się czy dzielić łóżko z innymi, może z kimś, kto będzie bardziej rozrywkowy i otwarty niż Shai. Był świadomy, że jest trudnym kompanem, do rozmowy, przebywania... i wszystkiego innego.

- Muszę naszykować Gaelana - powiedział nagle, nie spuszczając wzroku z wampira. Trzymał się na wodzy, chociaż miał wielką ochotę po prostu pocałować Hayame i "potarzać" się z nim w pościeli. Tak na życzenie "bezpiecznej podróży".


~* Hayame *~

Hayame patrzył na niego z góry, jak zwykle podziwiając niesamowite oczy maga. O dziwo, z jego twarzy zniknął wredny wyraz, zastąpiony pozorną jedynie, obojętnością.

- Wcale nie - zaprzeczył. - Najpierw musisz mnie należycie pożegnać - oznajmił już ciszej, po tym jak zbliżył usta do warg młodszego.

Chciał jednak, by to on wykonał pierwszy krok. Każda inicjatywa Shaia była zawsze miła dla wampira, być może dlatego, że nie zdarzała się zbyt często.


~* Shai *~

Nie poruszył się, obserwując jedynie wampira. Pod wpływem słów Haya jego źrenice znów się rozszerzyły, nawet odrobinę bardziej niż wcześniej.
Mógł zaprzeczyć, może nawet powykłócać się, ale właściwie po co? Przecież i tak chciał opóźnić swój wyjazd jak najbardziej, by spędzić z wampirem trochę więcej czasu. Dlatego też po chwili milczenia uniósł odrobinę głowę i połączył ich wargi, najpierw w delikatnym muśnięciu, a potem w stanowczym pocałunku.


~* Hayame *~

Wampir, jakby tylko na to czekał, oddał stanowczo pocałunek i mruknął z zadowoleniem. Wciąż trzymał młodszego za ręce, mimo że zdawał sobie sprawę, że gdyby Shai chciał, z łatwością mógłby się wyrwać.
Poruszył sugestywnie biodrami, ocierając ich krocza o siebie. Całował przy tym młodszego namiętnie i głęboko, zupełnie jakby miał to być ich ostatni raz.


~* Shai *~

Poddał się starszemu, odpowiadając równie namiętnie na pocałunki. Zamruczał cicho w jego usta, rozsuwając odrobinę mocniej nogi, jedną z nich niemal obejmując go w biodrach. Czuł, że robi się mu coraz cieplej i że zdradliwe rumieńce wpełzły mu na policzki. Poruszył biodrami w rytm ruchów wampira i chociaż miał wielką ochotę go objąć to nie wyrywał się. Przez myśl przeszło mu, że teraz pewnie wyglądają jakby pieprzyli się w ubraniach.
Miał tylko nadzieję, że Rikke nie wejdzie, chyba by się spalił ze wstydu.


~* Hayame *~

Hay westchnął, czując dość śmiałą odpowiedź na jego poczynania. Najchętniej zdarłby z nich ubrania i pieprzył się dopóki Shai miałby siły.
Puścił jego ręce i sięgnął jedną z wolnych dłoni do spodni młodszego. Odpiął klamrę od paska, z zadowoleniem stwierdzając, że niezwykle podnieca go ten dźwięk. Cmoknął go jeszcze w kącik ust i odsunął się trochę, by móc zszarpać z Shaia spodnie. W takiej sytuacji nie potrafił być cierpliwy.

- Shai - mruknął wampir, przyglądając się wypukłości w jego bieliźnie. - Obróć się na brzuch - rozkazał.


~* Shai *~

Mruknął z niezadowoleniem, gdy poczuł, jak starszy się odrobinę od niego odsuwa, jednak zaraz wciągnął głębiej powietrze, gdy ten praktycznie zerwał z niego spodnie. Oblizał wargi, patrząc na Hayame i na ułamek sekundy zawahał się, jednak w końcu przekręcił się pod nim na brzuch. Oparł się lekko na łokciach, by móc zerknąć do tyłu, co wampir kombinował. Wiedział (miał nadzieję?), że Hayame nie zrobi nic, na co mag sam mu nie pozwoli i po części go to uspokajało, a po części napawało pewnym wstydem. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że wręcz prosi się o to, by ten go w końcu przeleciał i miał wrażenie, że stawia go to na równi z tymi napalonymi, często naćpanymi lub pijanymi chłopaczkami, których ciemnowłosy zaliczał wcześniej.

Podniecenie i ciekawość jednak szybko wybiła mu te rozważania z głowy, zostawiając je na inny czas. Teraz liczyły się tylko, co tym razem chciał zrobić z jego ciałem Hayame.


~* Hayame *~

Posłał młodszemu delikatny uśmiech. Jeden z tych, które jego zdaniem średnio pasowały do jego twarzy.
Klęknął za jego ciałem i dotknął skóry na plecach chłodną dłonią. Nie mógł napatrzeć się na to, jak krągłe i seksowne były pośladki maga.
Pocałował jeden z nich przez bieliznę i spojrzał na twarz młodszego, chcąc sprawdzić jego reakcję. Nie zamierzał zdejmować spodni, by chłopak nie przestraszył się zbytnio.

- Rozluźnij je - powiedział cicho, kierując dłoń na jeden z pośladków, zahaczając o krawędź bielizny.

Miał ochotę już wbić się w którąś z tętnic maga i napić się porządnie, ale gdyby się w tym zatracił już teraz, mógłby nie zająć się blondynkiem odpowiednio.
Nachylił się do jego ciała i zaczął obcałowywać uda, w tym samym czasie zsunął bieliznę, zostawiając wypięty tyłek całkowicie nagi.


~* Shai *~

Zmrużył lekko oczy, bacznie obserwując wampira, jednak nie zrobił nic, by go powstrzymać. Musiał jednak przyznać, że dopóki nie poczuł ust starszego na udach, nieświadomie cały był spięty. Dopiero ta delikatna pieszczota rozluźniła go powoli, więc ułożył wygodniej głowę na ramionach, które położył na pościeli. Westchnął cicho, czując przyjemne dreszcze na skórze, chociaż gdy wyczuł, że ma nagi tyłek jego rumieniec pogłębił się odrobinę.
Czuł się... dziwnie. Był podekscytowany, a jednocześnie trochę zawstydzony. Nie powstrzymywał jednak wampira, okazując mu zaufanie. Oblizał szybko wargi, przymykając na próbę oczy.


~* Hayame *~

Hay uśmiechnął się w duchu, widząc, że chłopak rzeczywiście go słucha i stara się rozluźnić. Pomasował go jeszcze po udzie i zbliżył do wejścia usta, by nawilżyć je swoją śliną. Roztarł ją wskazującym palcem, by w końcu wsunąć go, niemal do końca. W drugą dłoń złapał jego penisa i zaczął przesuwać po nim ręką, by zniwelować uczucie dyskomfortu.


~* Shai *~

Shai drgnął, czując dotyk palca mężczyzny.
- Nnh...! - przez chwilę wydawało się, że zacznie protestować, jednak tak się nie stało. Zacisnął delikatnie zęby na dolnej wardze, odruchowo lekko unosząc biodra. Jęknął cichutko, gdy Hay dotknął jego penisa. Czuł się dziwnie z palcem wampira w tyłku, jednak nie protestował, chcąc może poniekąd sprawdzić, jak daleko ciemnowłosy się posunie.


~* Hayame *~

Starał się być delikatny, jednak jego cierpliwość w tym miejscu powoli się kończyła. Poruszał palcem w jego wnętrzu, rozciągając je i przygotowując na kolejny palec. Po chwili dosunął go obok, przelotnie całując po wypiętym pośladku.
Gdy wreszcie poczuł, że palce poruszają się bez większego oporu, zaczął wsuwać je szybciej i głębiej, chcąc jak najszybciej dotrzeć do tego specyficznego punku wewnątrz.


~* Shai *~

To było dziwne uczucie. Nie do końca nieprzyjemne, ale też nie zapierające dechu w piersiach. A jednak, im bardziej się przyzwyczajał tym bardziej zaczynał odczuwać przyjemność. Pomagała w tym też ręka Hayame na jego fiucie.

W pewnym momencie z jego ust wydarł się krótki, dość głośny jęk, a chłopak poruszył gwałtownie biodrami, by nabić się na palce starszego znów.
- Oż kurw... - wyrwało mu się cicho, gdy po jego ciele przepłynął prąd przyjemności, kumulując się w penisie. Zaczął się niemal nabijać na palce kochanka, chcąc poczuć to jeszcze raz. Oddychał szybko i miał wrażenie, że jeszcze kilka takich "wybuchów" i dojdzie dzięki samym palcom wampira.


~* Hayame *~

Wampir zagryzł wargę, raniąc ją do krwi ostrymi kłami. Ledwo wytrzymywał z pragnienia i pożądania.
Jeszcze chwilę poruszał palcami we wnętrzu młodszego, jednak zaraz cofnął dłoń i po paru cmoknięciach w plecy maga, zgrabnie powalił go na plecy.

- Obejmij mnie - mruknął, jednocześnie po prostu rozchylając sobie nogi chłopaka i nachylając się nad jego ciałem.
Ponownie wsunął w niego palce, równocześnie wbijając się kłami prosto w tętnicę.
Od razu zaczął wysyłać mu przyjemne impulsy, których kontrolowanie dość dobrze wyuczył przez ostatnie dni.


~* Shai *~

Jęknął z pewnym zawodem, gdy Hay zabrał palce. Gdy już leżał na plecach, zarumienił się mocno, zawstydzony tym, jak musi wyglądać. Nie było mu jednak dane długo się nad tym zastanawiać. Z jego gardła wyrwał się kolejny jęk, a jego ręce automatycznie zacisnęły się na bluzce starszego. Jedną rękę przesunął w górę, ku włosom kochanka i to na nich zacisnął lekko palce.

Drżał cały, czując jak jego mięśnie napinają się rozluźniają, zupełnie, jakby całe jego ciało pulsowało. Przez głowę przeszło mu, że gdyby Hayame chciał go teraz przelecieć, przyjął by jego fiuta z niemal wdzięcznością.

Wcisnął jedną z dłoni między nich i rozpiął szybko spodnie wampira, by zaraz lekko zacisnąć ją na jego męskości. Było mu lekko ciasno i niewygodnie, ale dawał radę.


~* Hayame *~

Hayame leżał na brzuchu na pościeli i obejmował jedną ręką rozgrzane jeszcze ciało młodszego. Napił się dużo, strasznie trudno było mu oderwać się od krwi maga, zupełnie jakby każdy kolejny łyk coraz silniej uzależniał. Poza tym, Shai ręką doprowadził wampira do szczytowania, więc najedzony i spełniony chłopak miał w tej chwili ochotę na długą drzemkę.


~* Shai *~

Mag mruknął coś pod nosem, wyciągając ostatkiem sił rękę i uderzając wampira w ramię.
- I jak ja teraz się ruszę...? - warknął cicho, szybko jednak zapadając w sen.

**

Pogłaskał wierzchowca po włosach, sprawdzając zaraz siodło i kilka tobołków. Wyjątkowo miał lekko rozpięty mundur, by nie drażnił on skutków wczorajszej "zabawy" z wampirem. Strasznie bolała go z po tym szyja, więc odruchowo po raz kolejny dotknął dużych ran po kłach. Skóra naokoło nich była sino-żółta, przy samych ranach mocno czerwona i odznaczała się znacząco na tle jasnej skóry chłopaka. Mag musiał przyznać, że nadal czuł się zmęczony, co zapewne było następstwem tak dużej utraty krwi.
"Pofolgował sobie wczoraj" warknął w myślach, prostując się i odwracając przodem do stojących niedaleko mężczyzn. Podszedł do nich powoli. Pożegnał się ciepło i dość szybko z Rikke, na koniec nawet zostając uściśniętym, a potem stanął przed Hayame. Nie do końca wiedział, co ma mu powiedzieć.
- Nie rozrabiaj, jak mnie nie będzie - uśmiechnął się kpiąco, patrząc mu w oczy niemal wyzywająco. - Przywiozę Ci jakąś ładną obrożę czy coś.


~* Hayame *~

Hayame stał w lekkim rozkroku, mrużąc oczy i raz po raz przeczesując fioletowe włosy. Patrzył ze spokojem jak Shai szykuje się do podróży, choć wewnętrznie już taki spokojny nie był. Wiedział jednak, że robi dobrze, zostając z Rikke. Musiał się nim zająć, był mu to winny i chociaż w ten sposób odwdzięczyć za pomoc, jaką czort ofiarował Tameariemu.

- Mnie obrożę? - zapytał Shaia, gdy ten stał przy nim, by się pożegnać. - To ty ode mnie uciekasz, ja ciebie powinienem trzymać na smyczy.


~* Shai *~

Parsknął śmiechem, unosząc brew.
- Nie zdołałbyś utrzymać mnie na smyczy nawet, gdyby od tego zależało twoje życie - odparł, wciąż patrząc mu w oczy.
- I nie uciekam, tylko moja "rzeczywistość" wyciąga po mnie pazury.
Złapał nagle wampira za koszulę i szarpnął go do siebie, by pocałować go pewnie w usta.
- Postaram się, by była to jakaś ładna obroża - znów się uśmiechnął, puszczając wampira i lekko odsuwając się od niego.
- Tylko nie załap jakiegoś kolejnego syfa, jak będziesz się wyrywał na łowy, ładnie proszę - dodał niemalże słodko, chociaż jego spojrzenie i uśmiech zdradzały złośliwość i lekką kpinę.


~* Hayame *~

Hay zmarszczył brwi na ostatnie słowa Shaia. Nie wyobrażał sobie jak miałby znów pić i ruchać innych, wyobrażając sobie, że to Shai. Szczególnie teraz, gdy wiedział już dokładnie jak chłopak wygląda i jak smakuje jego krew.

- A ty pisz do mnie czasem - odpowiedział, dziwnie marszcząc nos.

Chociaż poprzedniej nocy napił się sporo, sama myśl o tym, że Shai wyjeżdża sprawiała, że wampirowi wydłużały się kły. Miał ochotę zatrzymać go, chociażby siłą, ale wiedział, że nie ma do tego prawa.


~* Shai *~

- Już tęsknisz? - zapytał zaczepnie, jednak jego złośliwy uśmiech złagodniał zaraz.
- Napiszę jak tylko dojadę do domu - odparł ciszej miękkim tonem, patrząc wampirowi w oczy. To było dziwne, wiedział, że musi jechać, a jednak całe jego jestestwo gwałtownie protestowało na samą myśl o tym. Zebrał się jednak w sobie i wziął głęboki wdech.
- Do zobaczenia, Hayame - powiedział jeszcze, zanim odwrócił się na pięcie i ruszył do swojego wierzchowca. Pogłaskał stworzenie po grzywie i zgrabnie wskoczył na siodło. Spojrzał na mężczyzn i pokłonił się leciutko, łapiąc za lejce. Pochylił się do przodu, klepiąc zwierze delikatnie, pieszczotliwie.
- Wracamy do domu, Gaelan - mruknął cicho, sterując wierzchowcem i już po chwili zniknął z widoku obu mężczyzn.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Czw 2:05, 26 Lut 2015 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame spędziłresztę tygodnia na dworze, siedzą w ciszy przy wiecznie zamyślonym Rikke. Obserwował cierpienie mężczyzny i dało mu to trochę do myślenia. Czort wydawał się z każdym dniem coraz szybciej starzeć. Nic nie jadł, jedynie całymi dniami wpatrywał się w stronę lasu, gdzie pochowany był Tameari.
Oczywiście czasem pytał Hayame, czy ten niczego nie potrzebuje, uśmichał się do niego, starał zagadywać. A jednak po parunastu minutach średnio klejącej się rozmowy, jakby zamykał się w sobie. Odkąd Shai pomógł Tameariemu skontaktować się z Rikke, mężczyzna wydawał się jeszcze bardziej odizolowywać od otoczenia.
Hayame to przerażało. Czort już po tygodniu zdawał się być starszy o parę lat. Ledwo się poruszał, był słaby. Zupełnie jak na schyłku życia, chodził w tych samych ciuchach, nie golił się, jego włosy siwiały i przeżedzały się w zastraszającym tempie. Gdy Shai był na miejscu, Rikke jeszcze jakoś się trzymał. Potem znacząco opadł z sił.
Obserwowanie go idrobinę przerażało Haya. Ale nawet to nie złagodziło jego wampirzych instynktów. Hayame doskwierał brak krwi i o ile pierwsze dwa tygodnie minęły we względnym spokoju, tak Kolejne zdawały się być dla niego katorgą.

Shai.

Hayame wspomniał niedawno, podczas jednej z naszych rozmów adres twojej szkoły. Mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem i list dotrze do właściwych rąk. Wybacz, że zakłócam twój spokój, ale jesteś jedyną osobą którą znam i która może pomóc Hayame.
Gdy wyjechałeś trochę się zmieniło. Dziwiło mnie, że Hay nie polował, ale nie wnikałem w to zbytnie, więdząc że nie przepada za tym, gdy się go kontorluje. Wreszcie, po dziesięciu dniach od twojego wyjazdu zniknął w nocy. Wrócił przed nastaniem poranka, wyraźnie w lepszej formie. Nie minął jednak jeszcze cały dzień, a jego oczy znów poczerwieniały. Udał się w kierunku miasta, by ponownie się napić. Wrócił po dwóch dobach w badzo kiepskim stanie. Przestraszyłem się, gdy przyszedł do domu umaany we krwi. Niósł na rękach ogłuszonego smoka i sączył krew z jego nadgarstka. Przeprosił mnie. Powiedział, że nie może się nasycić i musi wciąż pić, by zachować siły. W ciągu kilku następnych dni przyprowadzał sobie jednego chłopaka dziennie, ale był coraz słabszy, a ich krew go nie syciła. Po trzech tygodniach kazał zamknąć się w piwnicy, by nie zrobić nikomu krzywdy. Chyba obawiał się, że w końcu nie wytrzyma i mnie zaatakuje.
Starałem się jak mogłem, by mu pomóc, ale nic nie dawało skutku. Gdy był jeszcze agresywny, dostarczałem mu krew przeróżnych ras, przyprowadziłem nawet kilku chłopców i dziewczyn, by z nich wypił. Dawało mu to chwilową ulgę, ale potem było tylko gorzej. Starałem się również podać mu ludzkie jedzenie. Myślałem, że może mięso mu pomoże, ale jego organizm, nieprzyzwyczajony do trawienia tego typu pokarmów, odrzucał dosłownie wszystko.
Zwróciłem się o pomoc do dwójki medyków, jednak każdy z nich odmówił wizyty. Jeden był jednak na tyle miły, by doradzić mi, bym znalazł osobę, którą po raz ostatni nasycił się Hayame. Dlatego właśnie zwracam się o pomoc do ciebie. Hay nie jest w pełni wampirem, słabnie z każdym dniem, już wcale się nie porusza, nie reaguje na moje słowa i światło. Jesteś dla niego ostatnią szansą.

Rikke Osma.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Czw 13:39, 26 Lut 2015 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Siedział wyprostowany, ze skrzyżowanymi rękoma czekając na wywołanie. Obok niego Cloud paplał coś szczęśliwie ze znajomymi, raz po raz odwracając się do niebianina.
- Długo Cię nie było - Shai uniósł wzrok, słysząc zimny, opanowany głos. Spojrzał na wysokiego, ciemnowłosego mężczyznę i uniósł brew.
- Nie wierzy pan, że dam radę, sir? - zapytał spokojnie, wpatrując się w swojego ulubionego nauczyciela. Przypominał on poniekąd Hideyoshiego, z tym jego zimnym spojrzeniem i często pogardliwym uśmiechem. Mężczyzna prychnął cicho, spokojnie siadając obok chłopaka na wolnym miejscu.
- Dałbyś radę, nawet gdyby Cię oślepili i uśpili - odparł, po chwili unosząc kopertę i podając ją jasnowłosemu. - Przyszło do Ciebie rano.
- I nie było okazji przekazać mi tego wcześniej... sir? - prychnął cicho, szybko otwierając kopertę. Zmarszczył lekko brwi, czytając list Rikke, a gdy skończył poderwał się z krzesła, zaciskając gwałtownie palce na papierze.
- Wyjeżdżam - rzucił do nauczyciela i skierował się do wyjścia z sali. Poczuł szarpnięcie, gdy mężczyzna złapał go za łokieć i pociągnął do siebie.
- Nie bądź idiotą, nieobecność znaczy brak zaliczenia. Chcesz zmarnować rok? - nauczyciel spojrzał na niego wściekle, marszcząc przy tym brwi. Shai spojrzał najpierw na trzymającą go dłoń, a potem w oczy nauczyciela. Jego źrenice były cieniutkim, pionowym paseczkiem.
- Nie rok, a semestr. Przemyślę sobie poważnie, jaką specjalizację będę robił... A teraz puść mnie - warknął, szarpiąc się i znów ruszył do wyjścia.

***

- Wytrzymaj... Jeszcze trochę... - szeptał gorączkowo do wierzchowca, który dawał z siebie wszystko i galopował ile miał sił w kopytach. Drogę, która zwykle zajmowała mu niemal miesiąc pokonał w niespełna tydzień, nie dając sobie czasu na odpoczynek. Posiłki jadł w biegu, zatrzymywał się tylko na niezbędny wierzchowcowi sen, a i ten nie trwał za długo.
Zatrzymał się gwałtownie na polanie przed domem Rikke. Magią uwolnił konia z tobołów i puścił go na należyty odpoczynek, samemu idąc szybko do drzwi. Odświeżył się magią, zanim uniósł rękę i zapukał. Gdy tylko czort otworzył mu drzwi, kiwnął mu głową.
- Gdzie on jest? - zapytał, jednocześnie szybko mierząc mężczyznę spojrzeniem. Ten był dużo chudszy i mizerniejszy niż pamiętał, ale wszystkie jego myśli i tak wirowały w okół Hayame.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 7 z 7
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna  ~  Zdarzenia alternatywne

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach