Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Zdarzenia alternatywne   ~   Shai Lailah Ora & Hayame Valtteri Zankoku no Heiwa
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Pon 23:34, 23 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


14 lat
Hayame wszedł do domu tuż przed wschodem słońca, zaraz zamykając za sobą drzwi i odrzucając książki na szafkę obok wejścia. Zdążył tuż przed pierwszymi promieniami słońca, unikając poparzenia.
Miał na sobie czarną koszulkę, nisko osadzone, ciemne spodnie i buty do połowy łydki. Rodzice przyzwyczaili się, że chłopak miał dość mroczny styl i nie ingerowali w to, jakie ubrania sobie wybierał. Hayame był im za to niezwykle wdzięczny.

- Ile razy ci mówiłem, żebyś wracał wcześniej? - usłyszał pytanie, a zaraz potem zza rogu wyłoniła się sylwetka Tamashiego.

Wampir zmarszczył brwi. Nie lubił konfrontacji ze starszym ojcem, właściwie odkąd nabrał rozumu i dostrzegł prawdziwe podejście Tamashiego, nie lubił nawet przebywać w jego towarzystwie.

- Przecież wróciłem zanim mnie oparzyło - odburknął, ruszając żwawo w stronę schodów. Na piętrze był jego pokój, gdzie chłopak mógł bez problemu zaszyć się i spać cały dzień.

- Coś ci się mogło stać - dodał zaraz ojciec, jedynie podążając za nim wzrokiem.

- I tak by cię to nie obeszło - mruknął pod nosem Hay i zaraz zniknął za drzwiami swojego pokoju.

Czasami brakowało mu ciepłych słów Tamashiego. Czasami, właściwie coraz rzadziej.


17 lat
Długowłosy chłopak trzasnął drzwiami i skrzywił się, gdy nie udało mu się stłumić łoskotu. Był już prawie ranek, Hay kolejny raz ominął szkołę, przesiadując już któryś dzień z rzędu na obrzeżach miasta. Czuł, że dzisiaj przesadził z alkoholem, jeszcze nigdy nie wrócił tak pijany do domu. Swoją drogą, ogólnie rzadko tu bywał.
Kilka nocy temu, Hayame znów przeleciał swojego kolegę, który ostatnio znajdywał niezwykłą przyjemność w dawaniu wampirowi dupy. Chłopak go lubił. Czasem, gdy całe towarzystwo miało ochotę na trochę… ostrzejszą zabawę, Hay razem z Socky, kupowali kilka kulek narkotyku, a potem oddawali się bardziej… przyjemnym zabawom. Tak było też tej nocy, dlatego Hay nadal nie czuł się najlepiej.
Udało mu się jednak przemknąć do pokoju bez natrafienia na ojców.


19 lat
Hayame wszedł cicho do domu i przymknął za sobą drzwi tak, by ojcowie go nie usłyszeli. Nie pokazywał się już chyba tydzień, więc wolał nie narażać się na nieprzyjemną konwersację z którymś z nich.
Ściągnął ze stóp swoje masywne buty i jedynie w skarpetkach podążył do schodów prowadzących na piętro. Jego pokój znajdował się na końcu korytarza, więc Hay ruszył w tamtą stronę, zatrzymał go jednak głos rozmów dochodzący z sypialni Tamashiego i Shanae.
- Jeśli nie zaczniesz traktować go inaczej, stracimy go! - usłyszałwzburony głos młodszego z ojców, przystanął więc w pobliżu drzwi i zmarszczył czoło, nasłuchując.
- Nic na to nie poradzę, że nie umiem traktować go tak, jak powienienem.
- Tamashi, wiem, że to nie jest dokładnie nasza krew… Ale jednak wciąż nasza. Pogódź się z tym wreszcie.

Hayame rozchylił usta, nie będąc pewnym czy dobrze usłyszał. Przełknął głośno ślinę, by zaraz zniknąć za drzwiami swojego pokoju i oprzeć się o nie całym ciałem.
“Nie nasza krew” - brzęczało mu w głowie, wciąż i wciąż wbijając się mu do świadomości.


Ostatnio zmieniony przez Hayame Zankoku no Heiwa dnia Wto 0:57, 24 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Wto 0:25, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


6 lat

Płakał cicho, wtulając się w ramiona Sihy. Słowa dzieci w przedszkolu bolały, szczególnie, że były to okrutne i bezmyślne uwagi o jego rodzinie. Siniaki i zadrapania, które otrzymał, stając w obronie ojców bolały mniej, ucałowane przez obu rodziców.
- Shai - głos Hideyoshiego zmusił chłopca do spojrzenia na niego. - Miej ich w dupie. Poradzisz sobie bez nich.
Pokiwał głową, w zamian otrzymując czułe potarganie po włosach i białą czekoladę.
Po co mu przyjaciele, ma rodzinę.


12 lat

- Pamiętaj Shai, nie daj się ruchać w dupę, musisz mieć swoją dumę - Shai pokiwał głową, chłonąc słowa Hideyoshiego. W końcu dziadek był taki mądry!
- A Rosier ma dumę? - zapytał, patrząc na dziadka uważnie. W końcu wiele razy złapał ich w jednoznacznej sytuacji.
- Rosier to co innego, bo on daje mi - zaśmiał się wrednie starszy, czochrając włosy wnukowi. Na pogadankę o miłości przyjdzie czas, na razie niech tylko wie o fizycznej części.


14 lat

Shai mógł powiedzieć, że był szczęśliwy. Miał przyjaciela, na którym zawsze mógł polegać i chłopaka, który był dla niego czuły i miły. I mimo niedorzecznych słów Clouda o rzekomym zakładzie, niebianin nadal ufał, iż Taneli - osiemnastoletni wampir - jest wobec niego szczery i nie pragnie "wyruchać go", by zgarnąć pieniądze. Dlatego nie widział nic złego w tym, że gdy chłopak kończył szkołę poszyli razem do właściwie opuszczonej przybudówki. Nie spodziewał się też, że jego partner dosypie mu środka usypiającego do picia.

Obudził się, związany cienkimi, srebrnymi łańcuszkami. Ich dotyk parzył, Shai czuł jak ograniczają jego moc, nie pozwalając mu ich zerwać. Zadrżał z zimna, orientując się, że leży całkowicie nagi. Szarpnął się, coraz bardziej przestraszony.
- Obudziłeś się. Dość szybko - Taneli wyszedł z cienia, uśmiechając się lekko do chłopaka. Ten spojrzał na niego z niezrozumieniem.
- Tan...? Co ty...? Wypuść mnie! - zadrżał ponownie, gdy wampir przesunął powoli palcami po jego udach, a potem krzyknął, gdy "partner" gwałtownie rozsunął jego nogi.

Na początku krzyczał i płakał, błagając, by go zostawił. Był przerażony, ruchy wampira bolały, a Shai czuł zbierające w nim obrzydzenie. Potem już tylko leżał, ze spojrzeniem utkwionym w ścianę obok, drżąc pod dotykiem Tanela. Miał ochotę wymiotować, a te krótkie chwile, gdy młody mężczyzna zostawiał jego ciało w spokoju i podchodził do torby, z której wyciągał kolejne dawki narkotyku, nie dawały już żadnego ukojenia. Nie wiedział, ile czasu minęło, czy jest dzień czy noc, ponieważ przybudówka nie miała okien, a drzwi były szczelnie zasłonięte.

Nie bardzo pamiętał, jak został znaleziony. Słyszał głos Clouda, jego wściekły ryk, czuł jak delikatne palce zdejmują z jego krwawiących rąk łańcuszki. Gdy tylko zniknęły one z jego ciała, energia w okół niego właściwie wybuchła. Pochłonęła Tanela, zabijając go na miejscu, a Cloud oberwał rykoszetem. Wtedy Shai nakarmił go swoją krwią po raz pierwszy, ratując mu życie, chociaż to on niemal mu je odebrał.

- Nikt nie może się dowiedzieć - powiedział niebianin, patrząc na wampira poważnie. Pozbyli się już ciała, a mag spędził trzy godziny pod prysznicem. Gdy spod niego wyszedł wydawał się niemal normalny.
- Ale Shai...!
- Nikt - uciął gwałtownie blondyn, odwracając się. - Wszyscy mi mówili, by mu nie ufać. Rodzice, Hide, Rosier... Ty... A mimo to... - zamilkł na chwilę, drgając i zaciskając mocniej palce na własnym ramieniu. Spojrzał przyjacielowi w oczy. - To moja porażka, Cloud. Nie mogę iść do nich i powiedzieć, że on mnie... że... Zawiódł bym ich. Tyle razy powtarzali, że powinienem się szanować...!
- To nie była twoja wina! - Colud ruszył gwałtownie do przyjaciela, lecz zatrzymał się, gdy zobaczył, jak Shai kuli się gwałtownie.
- Wiem. Ale proszę... Zostawmy to tak. Nie chcę, by ktoś wiedział.

Nikt nie szukał Tanelego, co było niebianinowi na rękę. Rok zajęło mu uporanie się z gwałtownymi reakcjami na innych mężczyzn. Razem z Cloudem zmienił szkołę, trzymając wszystkich na dystans. utrzymując wizerunek zimnego "Władcy Marionetek", jak go pięknie nazywali w związku z jego mocami. Jednak, dopiero w okolicach osiemnastych urodzin przestał zupełnie bać się dotyku innych osób.

Ani on ani Cloud nie wracali do tych - jak się potem dowiedział - prawie trzydziestu godzin, które spędził związany i gwałcony w przybudówce. Nigdy.


17 lat

Uniósł brew, patrząc na kopertę jakby miała zaraz wybuchnąć. Był najlepszy w klasie, był jednym z najlepszych magów na świecie i miał tylko jednego przyjaciela, który mógłby do niego pisać. Znaczy, mógłby, gdyby nie mieszkał kilka ulic dalej. Tak więc list, zaadresowany ogółem do P. Lailah Ora, co mogło oznaczać i jego i Aishę i Sihę, kiedy wpadł w jego ręce był dziwnym zjawiskiem, szczególnie, że nie rozpoznawał pisma na kopercie. Teraz siedział wygodnie we własnym łóżku, z kubkiem herbaty i rozważał, czy owy list otworzyć.

Ciekawość wzięła górę.


Ostatnio zmieniony przez Shai Lailah Ora dnia Pon 6:14, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Wto 0:56, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


20 lat

Hayame siedział przy biurku i stukał piórem o blat, zastanawiając się, jak przelać swoje myśli na papier.

Do najmłodszego członka rodziny Lailah Ora.

Witaj. Wybacz, że nie zaadresowałem listu poprawnie, nadal nie udało mi się ustalić jak brzmi twoje imię. Jedyną wiedzę, jaką posiadam, czerpię z podsłuchiwania własnych rodziców, nie dowiedziałem się jeszcze wszystkiego.
Postanowiłem napisać do ciebie i poprosić o pomoc.
Kilka lat temu natrafiłem na coś, co sprawiło, że chcę dowiedzieć się jak najwięcej o własnej rodzinie. Mam nadzieję, że mogę liczyć na twoją dyskrecję.
Jestem synem Tamashiego no Heiwa i Shanae Zankoku, znajomych Twoich dziadków. Pochodzę z północnej części kontynentu, mam dwadzieścia lat, prawdopodobnie jesteśmy w zbliżonym wieku, dlatego piszę do ciebie w nadziei, że będziesz w stanie mi pomóc. Moja rodzina nie posiada żadnych kronik, bądź rodzice po prostu je przede mną ukryli. Podejżewam, że nie wyznali mi całej prawdy o moim pochodzeniu.
Nie wiem czy wiesz, ale mój ojciec - Shanae Zankoku i Rosier Lailah, prowadzą ze sobą listowną korespondencję. Miałem nadzieję, że to właśnie twojemu dziadkowi Shanae zwierza się z prawdy. Pragnę zapytać cię, czy wiesz cokolwiek o rodzinie Zankoku no Heiwa, być może usłyszałeś kiedyś, jak o nas rozmawiali, widziałeś fragment korespondecji. Będę bardzo wdzięczny, jeśli pomożesz mi dotrzeć do prawdy.
Liczy się każdy szczegół.

Hayame Zankoku no Heiwa.


Chłopak napisał list swoim lekko pochyłym, ale nie przesadnie starannynm pismem i wsadził poskładaną kartkę do grubej koperty. Miał nadzieję, że przesyłka nie dostanie się w niepowołane ręce i dotrze do adresata nienaruszona.
Miał naprawdę wielkie nadzieje dotyczące tego listu.


Ostatnio zmieniony przez Hayame Zankoku no Heiwa dnia Wto 1:01, 24 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Wto 1:40, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


17 lat

Zanurzył pióro w atramencie i po chwili zaczął kreślić słowa na pergaminie. Jego pismo było pochyłe i eleganckie, lekcje kaligrafii nie poszły na marne. Siedział przy biurku, a plecy grzały mu ciepłe promienie słońca.


Hayame,

sądzę, iż wiem o Twojej rodzinie całkiem sporo, a raczej o przeszłości Twoich ojców - w szczególności Shanae Zankoku. Rosier uwielbia o nim mówić, wspominać ich pracę, zlecenia czy późniejsze dzieje. Wiem również o ich korespondencji, trudno nie zauważyć, gdy czort jest czymś podekscytowany, wierz mi.
Co do kronik rodzinnych, nie dziwię się, że ich nie znalazłeś, gdyż nie istnieją. Żaden skrytobójca nie chce, by było to gdzieś opisane. Bo wiesz o pracy Rosiera i Shanae dla gildii skrytobójców oraz o powiązaniach rodzinnych Twojego ojca z "głową" Ostrzy Nocy, słynnym Śniącym, prawda? Jeśli nie, czeka Cię wiele ciekawych informacji.
Z mojej wiedzy wynika, że jesteś ich trzecim synem. Najstarszy był Tameari, potem Tamanea, który nie był biologicznym dzieckiem Shanae, ale ten zmienił go w wampira w wyniku jakiejś tragedii, ale nie znam szczegółów. Teraz jesteś Ty, najmłodszy.
Mogę podpytać Rosiera o Twoją rodzinę, ale wtedy będziesz mi winny coś więcej niż "dziękuję". Nie wiem, co więcej Ci napisać, "każdy szczegół się liczy" to mało precyzyjna wskazówka.

Ah, właśnie. Dokładniej mam 17 lat, mieszkam z ojcami niemal w sercu kontynentu i chętnie pomogę Ci jak będę mógł. Nie wynika to jednak mojego dobrego serca, a z czystej ciekawości.

Z pozdrowieniami,
Shai Lailah Ora.

PS. Miło mi Cię poznać, Hayame.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Wto 7:36, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame opadł na krzesło przy biurku i od razu sięgnął po nożyk, by otworzyć kopertę i wyjąc z niej list. Czekał na odpowiedź ponad miesiąc, ostatnimi dniami nawet częściej bywał w domu, byle by tylko nie przegapić przesyłki.
Miał szczęście, że zarówno Tamashi, jak i Shanae nigdy nie sięgneliby do cudzego listu.
Przeczytał odpowiedź Shai i zmarszczył brwi pod wpływem niespodziewanej ilości informacji. Nie sądził, że chłopak będzie wiedział aż tyle.

Shai.

Dziękuję bardzo za twoją odpowiedź, nie spodziewałem się, że będziesz posiadał taką wiedzę na temat moich rodziców.
Dotąd nie słyszałem o żadnych powiązaniach mojego ojca z ostrzami, nigdy nie rozmawialiśmy o tym, czym zajmował się Shanae. Nigdy też nie mówili mi, bym miał jakichkolwiek braci. TAMeari, TAManea i ja, Hayame. Czy to tylko mój pesymizm, czy naprawdę nie pasuję do całego obrazka?
Jeśli wiesz, powiedz mi co stało się z dziećmi Tamashiego i Shanae. Nigdzie nie było ich podobizn, nie natrafiłem na stare ubrania, czy cokolwiek, co wskazywałoby na to, że rodzice mięli inne dzieci.
Pomóż mi dowiedzieć się jak najwięcej.

Jeśli uważasz, że to bezpieczne, możesz zapytać Rosiera o moją rodzinę. Nie chciałbym jednak, by twój dziadek pochwalił się tym w którymś z listów do Shanae. Jeśli moi ojcowie się dowiedzą, uwierz mi, że na pewno postarają się o to, bym nie miał już szansy dowiedzenia się czegokolwiek.

Hayame Zankoku no Heiwa.

PS. Mi również miło cię poznać, Shai. Czekam cierpliwie na twoją dopowiedź.


Ostatnio zmieniony przez Hayame Zankoku no Heiwa dnia Wto 7:37, 24 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Wto 10:28, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame.

Naprawdę mało wiesz o swoich korzeniach. Albo po prostu "Shaaan" nie uznał za stosowne wytrenować i Ciebie. Miło mi, że jestem tym, który uświadomi Cię, iż jesteś wnukiem wielkiego Śniącego, a także "spadkobiercą" Ostrzy Nocy. Znaczy - oficjalnie prawnukiem, ale Rosier się kiedyś wygadał, że Śniący prawdopodobnie zapłodnił swojego pierwszego syna i z tego wyszedł Shanae, oficjalnie zostając jednak tylko wnukiem. Pewnie też miał dać "dziadkowi" kolejnego dzieciaka, ale zwiał - z Tamashim, którego miał okraść a potem zabić, żeby było zabawniej.
Możesz zapytać go o to, z tego co Rosier mi naopowiadał wychodzi, że Twoich braci trenował, nie wiem, czemu miało by to ominąć Ciebie. Albo o "historię miłosną" twoich ojców.
A co do imion... "Tameari" - pierwszy, "Tamanea" - wybranek. To podstawy staroautynockiego, którego również wymagają w Ostrzach. Rosier uwielbia przeklinać w tym języku, bo brzmi to bardzo łagodnie i właściwie mało osób się orientuje, że właśnie z uśmiechem nazwał ich "świńskim skurwysynem". Niestety, słowa te dawno zanikły w aktualnym języku autynockim, gdyż on sam jest "na wymarciu". Mieszkam przy granicach Autynocy, właściwie wygrał tu język wspólny, co jest smutne.
Więc, zamiast "nie pasować", po prostu "wyróżniasz" się z obrazka.
Nie mam pojęcia, co się stało z Tamaneą, przykro mi. Natomiast Tameari wyjechał do jakiegoś "Kręgu", to szkoła czy coś. Nie naciskałem bardziej, bo Rosier głupi nie jest i by się zorientował.

Właśnie, listy! Znalazłem kilka listów Shanae do Rosiera, ale było w nich tylko, że ostatnio więcej kłócą się z Tamashim. I o tym, że znikasz z domu, nie chodzisz do szkoły i szlajasz się niewiadomo gdzie, przez co nabawił się nerwicy i bezsenności, "czekając aż Hay wróci do domu, szurając butami po podłodze, by trzasnąć drzwiami i położyć się do łóżka, śmierdząc papierosami i dziwnym towarzystwem" - cytat dosłowny. Co mnie zaciekawiło to to, że pod tym widniało zdanie "Chyba popełniam - albo popełniłem - ten sam błąd, Rosier". Nie wiem tylko, do czego się odnosi.

Shai Lalilah Ora


PS. "Cierpliwie"? Miałem nadzieję, że umierasz z niecierpliwości, aż dostaniesz mój list. Cóż, lekko się rozczarowałem, ale da się to naprawić.



Shai uśmiechnął się złośliwie, odkładając pióro. Przeciągnął się lekko, po czym magią wysuszył atrament, by się nie rozmazał i złożył list na pół. Wsadził go do eleganckiej koperty i zaadresował.
- Hayame, Hayame... Jak ty słodko mało wiesz - mruknął pod nosem, po czym wstał i poszedł wysłać list, olewając uporczywe pytania Clouda "Do kogo to? Hayame? Masz chłopaka? Czemu nic o nim nie wiem?".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Wto 15:39, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame uśmiechnął się, czytając list na łóżku. Długo na niego czekał, żałował odrobinę, że okazał się tak krótki.

Shai.

Dziękuję za Twoją odpowiedź. Nie spodziewałem się, że moja rodzina ma tak bogatą przeszłość. Wciąż zastanawiam się, co stało się z moimi braćmi. Nie podoba mi się fakt, że nic mi o nich nie powiedzieli.
Będę szukał informacji o "kręgu". Wydaje mi się, że słyszałem kiedyś, jak Tamashi rozmawiał o tym miejscu z Shanae. Postaram się znaleźć cokolwiek. Jeśli to tsm udał się Tameari, muszę go odnaleźć.

Szczerze powiedziawszy, czuję się dość dziwnie wiedząc, że wiesz o mnie tak dużo. Nauczyłem się traktować ojców oschle, to prawda. Wiem, że przysparzam im kłopotów, ale to moje życie. Oni mnie okłamują, nie potrafię ufać komuś, kto kłamie mi prosto w oczy. Z resztą, powinieneś tu być, by mnie zrozumieć.

Hayame Zankoku no Heiwa.

PS. Zwróć proszę uwagę na zmianę adresu. Nie chcę pokazywać się w domu zbyt często.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Wto 16:06, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Półtora roku później.
18 lat


- Dobrze, dobrze, zaraz zejdę! - krzyknął, zamykając drzwi pokoju magią. Poprawił się wygodnie na krześle i zaczął pisać.

Hay!

Dziękuję za wsparcie. Oczywiście, zdałem śpiewająco, mimo Twoich "ciekawych" komentarzy, które przypominały się mi w trakcie egzaminu i niemal zostałem przez nie wyrzucony z sali. Tak, chichotałem, nie ciesz się tak. Jednak czekolada bardzo mi pomogła w trakcie nauki, dziękuję za nią. Chociaż Cloud ukradł mi połowę, bezczelny prostak.
Jak tam ta twoja "impreza"? Mam nadzieję, że głowa za bardzo Cię potem nie bolała... Na prawdę, przystopuj trochę. I nie, nie zamierzam "znowu prawić Ci kazań", po prostu tak będzie lepiej dla Twojego zdrowia. A te Ci się przyda zapewne.
I jeszcze raz - idź do medyka. Serio. Skoro nie jesteś pewny, gdzie i komu wsadzałeś, nie możesz być pewny, czy Ci czegoś nie sprzedał. I nie, wcale nie uśmiecham się teraz złośliwie. No, może troszeczkę.

Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać na tą odpowiedź, ale Cloud wyciągnął mnie na "wycieczkę w plener". Pięć dni nocowania pod gołym niebem, na jeziorem, w zupełnym odcięciu od cywilizacji. Było ciekawie. Nawet bardzo, chociaż zimno jak cholera nocą. A że miało być bez "oszukiwania" = magii, marzłem strasznie, przez co teraz poleguję w łóżku i się leczę. Cudnie, na prawdę.
Jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na drugi taki wyjazd, przypomnij mi, bym wziął coś do ogrzania się. Albo kogoś.

I, zgodnie z tradycją, którą zacząłeś:

"Twój",
Shai.


PS. Udało się mi ustalić, iż Tameari nie widnieje na liście uczniów Kręgu, ba, nawet nie skończył szkoły. Zniknął gdzieś na 6 roku. Gdzie? Jeszcze nie wiem, ale mam kilka wskazówek, jednak potrzebuję odrobinę czasu, by znaleźć dobre źródło.
Najwygodniej było by po prostu się tam wybrać i popytać, ale nie wiem, czy ktoś go skojarzy po tylu latach.


Ostatnio zmieniony przez Shai Lailah Ora dnia Wto 16:11, 24 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Wto 17:25, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


20 lat

Hayame opadł brzuchem na łóżko i zrzucił ze stóp rozwiązane wcześniej buty. Przyłożył do nosa zamkniętą jeszcze kopertę i odruchowo uśmiechnął się. Listy od Shai zawsze specyficznie pachniały.

Shai.

Pojechałem do Kręgu. Dowiedziałem się niewiele, okazało się bowiem, że nauczyciele i uczniowie mają przerwę w zajęciach. Gdy dostaniesz ten list, zapewne będę już po drugiej wizycie w tej szkole. Muszę porozmawiać z nauczycielami, którzy uczyli tam kilkanaście lat temu i dowiedzieć się czegoś, CZEGOKOLWIEK o Tamearim.
Co dziwne, dyrektor wręcz zaniemówił, gdy mnie zobaczył. Wymówił cicho jakieś nazwisko na V, a potem zamilkł i odmówił jakiejkolwiek rozmowy. Boję się, że mógł skojarzyć mnie z Tamearim i wpaść na pomysł poinformowania rodziców o moich poszukiwaniach.

Coraz rzadziej pojawiam się w domu.
Za każdym razem widzę, jaka przepaść utworzyła się między Tamashim i Shanae, nie chcę tego oglądać. Nie wiem, z czym próbują się uporać, ale wyraźnie im to nie wychodzi. Tamashi nawet mnie już nie wita. Kilkakrotnie dał mi do zrozumienia, jak bardzo mnie tam nie chce. Nie mam zamiaru zmuszać go do oglądania mojej twarzy.

Nie wnikaj w moje aktualne, osobiste życie Shai. Prosiłem, byś "nie prawił mi kazań". Odcinam się od ludzi, którzy próbują to robić.

Twój,
Hayame.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Wto 18:02, 24 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Shanae u nas jest.

To miły mężczyzna, ma ładny uśmiech. I oczy, cholera, cudowne ma oczy. Rosier niemal się posikał, jak go zobaczył na naszym progu. Mam tylko jedno pytanie.
Zawsze ma takie smutne spojrzenie?
Siedzieli z Rosierem niemal do rana, ale nie udało się mi podsłuchać nic użytecznego. No, może poza tym, że prawdopodobnie rozstaną się z Tamashim. Mówił, że powoli ma dość kłamstw i postawy Tamashiego. Że nie jesteś niczemu winny i że boi się, iż skończysz jak Tameari.
Nie mam pojęcia, co to znaczy, ale raczej nic miłego. Potem rozmawiali o starych sprawach, dzieciństwie moich rodziców, nawet o mnie.

Na V? Na liście, którą mam jest "Mikael Valtteri", nie skończył szkoły, zniknął w 9 klasie... W tym samym roku, co Tameari. Co prawda, w tym roku zniknęło jeszcze czterech uczniów, ale to zawsze jakiś trop.

Au, zraniłeś moje uczucia, Hayame. Chcesz się ode mnie odciąć? Będzie mi przykro...
Następny list mogę otrzymać z opóźnieniem, bo jedziemy z Cloudem do jakiś jego znajomych na kompletne odludzie. Zapewne będę robił za tego najtrzeźwiejszego. Niemal jak przedszkolanka. Ale jedzie też Ronne, o którym Ci wspominałem, więc nie powinienem się nudzić.

Dobrze. Nie będę już wnikał w twoje życie osobiste.

Twój,
Shai.


PS. Shanae ma u nas zostać na tydzień albo dwa, więc może jeszcze się czegoś dowiem.

PSS. IDŹ DO MEDYKA.


Shai przeciągnął się lekko, odkładając pióro. Schował list do koperty i uniósł ją do ust. Odruchowo postukał rogiem pergaminu o swoje wargi, zamyślając się z delikatnym uśmiechem. Zaraz pokręcił głową, odganiając dziwne myśli. Zaadresował kopertę zamaszyście i ruszył do drzwi.
Musi się jeszcze spakować!


Ostatnio zmieniony przez Shai Lailah Ora dnia Wto 18:04, 24 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Śro 0:20, 25 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame wpadł do swojego pokoju, zakrywając sobie usta dłonią, by nie zwrócić na siebie uwagi ojców. Był pijany. Dzisiaj nie łykali nic więcej prócz porządnych porcji alkoholu, a Hay i tak czuł, jakby nałykał się kilku magicznych kuleczek.
Wyciągnął z kieszeni kurtki kopertę i wyszczerzył się pod nosem jak dziecko.

Wziął papier do ręki i opadł na plecy na łóżko, by zaraz wgramolić się na nie głębiej.
Jak zwykle, przyłożył pergamin do nozdrzy i wciągnął specyficzny zapach przesyłki. Uwielbiał go. Żałował, że woń szybko się ulatniała. Gdyby nie to, zawsze trzymałby listy od Shai przy sobie.

Otworzył kopertę i przeleciał tekst wzrokiem, jednak nie mógł skupić się na żadnym ze zdań. Był zbyt zamroczony procentami, by móc przeczytać list ze zrozumieniem. Wdychał jedynie słodki zapach.

Sięgnął po jakieś kartki, które leżały pod łużkiem oraz pióro i nakreślił Shai lekko krzywym pismem. Zagryzł wargę, odrzucając na plecy swoje ciemne włosy i pisząc dalej.

Shai.

Leżę na łóżku i myślę o tobie. Nawet nie przeczytałem co napisałeś, nie liczy się to teraz, ważne, że mam kolejny list, który tak cholernie dobrze tobą pachnie... Mam ochotę zwalić sobie do tego pierdolonego papieru.

Piszemy i piszemu już prawie dwa lata, nikt nie wie o mnie tyle, co ty, a nigdy nawet cię nie widziałem. Za każdym razem, gdy otwieram nową przesyłkę, czuję gorąco na całym ciele... Zupełnie tak, jak teraz. Jest mi duszno. Gdy pieprzę kogoś w mieście, zawsze przed oczami staje mi twoja rozmyta twarz. To twój zapach mam wtedy w nozdrzach, każdy twój jęk przysparza mi zawrotów głowy. Gryzę, wyobrażając sobie, że to w ciebie wbijam kły.
Listy sprawiają, że odczuwam cholerny niedosyt, jakbym miał cię na wyciągnięcie ręki, ale wciąż niedostępnego. Wziąłbym cię całego dla siebie, gdybyś tylko tu był.
Chyba mam na twoim punkcie obsesję.

Hayame.

PS. Naprawdę zwaliłem sobie do listu od ciebie.


Zanim się obejrzał, miał już w dłoni własne przyrodzenie, które kurczyło się właśnie po osiągnięciu spełnienia. Uśmiechnął się pijacko, po czym zerknął na nasienie pozostawione na łóżku. Gdyby nie był pijany, możliwe, że czułby się odrobinę zażenowany tak szybkim orgazmem.
Potem jeszcze tylko zszedł na dół i włożył zaadresowany list do niewielkiego worka przy werandzie, skąd codziennie rano ktoś zabierał pocztę.


***


Chłopak trzymał w dłoni pióro i marszczył brwi, patrząc na pustą kartkę ze złością. Wytrzeźwiał paręnaście godzin po wysłaniu poprzedniego listu i niestety, wszystko mu się przypomniało. Musiał to teraz jakoś odkręcić. Wątpił bowiem, czy Shai będzie chciał z nim jeszcze rozmawiać.

Shai.

Wybacz za poprzedni list. Zignoruj go, proszę. Byłem pijany i zaćpany gdy go pisałem, mam nadzieję, że nie potraktujesz moich słów poważnie.

Przeczytałem list od ciebie.
Szczerze powiedziawszy, nie wiem jaki wzrok ma Shanae. Nie wiedziałem nawet, że do was pojechał. Od kilku lat dosyć rzadko go widuję, o czym z resztą doskonale wiesz.
Nie chcę snuć domysłów, ale boję się, że Tameari mógł zginąć. Niczego nie jestem pewien, dlatego właśnie postanowiłem pojechać do Ilris, miasta, gdzie mieszkał Mikael z Tamearim. Podobno to niezbyt przyjemne miejsce, tak zwany margines społeczny, ale znasz mnie, poradzę sobie wszędzie. Mam nadzieję, że ktoś wprowadzi mnie w towarzystwo i dowiem się czegoś, co da mi następny trop.

Hayame.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Śro 1:09, 25 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Shai rozsiadł się wygodnie w sporym, niemal rozpadającym się fotelu, w którym "zakochał" się od pierwszego wejrzenia i musiał go mieć. Miał na kolanach dwa listy od Hayame, co go trochę zdziwiło. Po co ten miałby pisać dwa razy?

Otworzył najpierw kopertę z jakby bardziej niż zwykle nabazgranym adresem i rozłożył pergamin. Im niżej przesuwały się jego oczy, tym większe czuł ciepło. Zarumienił się mocno, czytając linijka po linijce "wyznanie"... no właśnie. Znajomego? Kolegi? Nie wiedział jak to ustosunkować, a jeszcze ta treść. Jak miał się do tego odnieść? Z jednej strony, czuł ciepło i zadowolenie, że wywołuje takie emocje w Hayame. A z drugiej... rżnie kogoś myśląc o nim? To dość okrutne, ale i tak sprawiło, że niebianin poczuł przyjemne ciarki na kręgosłupie i lekki uścisk w podbrzuszu. Przy ostatnim zdaniu przełknął ślinę, ślicznie zarumieniony.

- Shai, masz... Co jest? Jakieś niegrzeczne rzeczy czytasz, że się tak zarumieniłeś? - uniósł wzrok na Hideyoshiego, który stał w progu pokoju. Jego źrenice były mocno rozszerzone, niemal wypierając tęczówkę.
- Co...? Nie, nie, to tylko... Cloud zrobił mi głupi żart - odparł trochę słabo, szybko składając pergamin w pół. Poczekał, aż dziadek skończy się wrednie śmiać i wyjdzie, po czym znów spojrzał na list.

No ładnie. Uśmiechnął się delikatnie, mimo wszystko miło połechtany. On też myślał o Hayame w różnych kategoriach, również seksualnych. Nie zamierzał się jednak do tego przyznawać.

Zaraz otworzył drugą kopertę i szybko przeleciał treść wzrokiem. Uśmiech od razu zniknął z jego ust, zastąpiony lekkim grymasem.
Nie traktować poważnie? Cóż, skoro wszystkie poprzednie słowa były wynikiem alkoholu i narkotyków to trudno, by brał je na poważnie. Zaśmiał się pod nosem, a jednak miły uścisk w brzuchu minął, zastąpiony nieprzyjemnym ciężarem w klatce piersiowej. Zamknął na chwilę oczy, zbierając się w sobie. Czuł się jak idiota przez to, że tak się cieszył z poprzedniego listu.
- Głupi - mruknął pod nosem, po czym skupił się na liście. Skrzywił się jeszcze mocniej, marszcząc brwi. Szybko wstał, niemal podbiegając do biurka i szybko wyjmując pergamin.

Czy Ciebie, za przeproszeniem, pojebało?!
Poradzisz sobie? Tak sobie poradzisz, że wylądujesz w rowie, idioto! Wprowadzić w towarzystwo, dobre sobie. Jestem pewny, że da się to załatwić bez "wchodzenia w towarzystwo". Hayame, błagam Cię, nie bądź debilem, nie daj się w nic wciągnąć.

To naprawdę idiotyczny pomysł. Możesz nic nie wskórać, a tylko stanie się coś złego. Proszę, powstrzymaj się trochę, znajdę sposób, by wyciągnąć informacje inaczej.

Twój,
Shai.


Zawahał się na chwilę, po czym jednak znów przysunął pióro do pergaminu.

PS. Nie przeszkadza mi, jeśli "walisz" sobie do moich listów.

Nie napisał nic więcej, chociaż chciał. Jednak, skoro Hayame dał mu do zrozumienia, że to nie było na poważnie... Nie było powodu, by się odkrywał przed nim.

Westchnął, szybko wysuszając atrament i wkładając list do koperty. Zaadresował ją i odruchowo uniósł do ust. Przez głowę przeszła mu myśl, czy Hay i ten pergamin będzie wąchał.

**

Szedł ulicą, klnąc w myślach. Hayame nie odpisał mu przez dwa miesiące, więc wyruszył do Ilris, w pogoni za tym idiotą. Miał na sobie ciemne spodnie, podkreślające jego zgrabne nogi i pośladki, mosiężne buty i czarny płaszcz ze srebrnymi sprzączkami. Rozpuszczone włosy lekko falowały za nim, gdy szedł pewnym krokiem przed siebie. Już kilka razy musiał dobitnie przekazać, że nie jest zainteresowany "zabawą" z natrętnymi, naćpanymi osobnikami.
Sama myśl, że pośród nich mógł być Hayame, tak samo naćpany i upity, próbujący na chama pchać ręce gdzie nie powinien, przyprawiała go o mdłości. Nie chciał go takim widzieć, czy nawet wyobrażać go sobie takiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Czw 13:12, 26 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame siedział na jakimś stołku przed gospodą, w której zamieszkał i popalał leniwie fajkę. Trafił do miejsca, gdzie kilkanaście lat temu mieszkał Tameari z Mikaelem. Aktualnie już drugi tydzień czekał na kogoś, kto czasem tu bywał, a wcześniej znał Mikaela Valtteri.
Hay obserwował dość wąską uliczkę, z obrzydzeniem spoglądając na ludzi, którzy się tędy przewijali. Wszyscy wyglądali tak samo. Brudni, pijani bądź naćpani no i nachalni oczywiście. Właśnie taki widok, no i chęć dowiedzenia się prawdy o rodzinie, powstrzymywała go przed większym ćpaniem.

- Jesteś jeszcze chudszy niż wczoraj - na kolana wampira wszedł jakiś niski blondynek i pomasował jego uda z niewinnym uśmiechem. - Na samych papierosach nie wyżyjesz - dodał.

Hayame zgromił go wzrokiem, po czym zakrył usta chłopaka jednym palcem. Nie lubił, gdy ten gadał. Miał wkurzający głos, poza tym Hay tolerował go tylko dlatego, że ten umilał mu pobyt w tej spelunie.

- Dobrze, że o tym wsppmniałeś - odpowiedział mu cicho, po czym przysunął sobie jego szyję do ust. Odrzucił niedopałek na ziemię i wbił kły w jego szyję, gdzie były już stare ślady zębów.
Krew pociekła po karku blondynka, zaraz wsiąkając w skórzaną rękawiczkę, jaką Hay miał na sobie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shai Lailah Ora
PostWysłany: Czw 13:13, 26 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Skręcił, zgrabnie omijając jednego ze złodziei, zanim temu udało się na niego "wpaść". Ruszył dalej, coraz bardziej zirytowany. To miejsce po prostu do niego nie pasowało, dokładnie, jak mówił Hide. Jego wzrok padł na pożywiającego się pod ścianą wampira. Omiótł wzrokiem jego ofiarę i ślady krwi, przypominając sobie śmiech Shanae i jego "Nie, wampiry nie brudzą. Żaden porządny wampir nie pozwoli, by krew się zmarnowała. Szczególnie, gdy pijesz z kogoś, na kim Ci zależy". Najwyraźniej chłopakowi nie zależało na blondynku, bo połowa cieczy spływała wesoło po karku ofiary.
Uśmiechnął się kątem ust, na wpół złośliwie na wpół z pewną figlarnością, patrząc wampirowi w oczy. Musiał przyznać, że na tyle na ile go widział, wyglądał interesująco. Poczuł nawet jak robi mu się trochę cieplej. Jakby spojrzenie tworzyło między nimi więź i ciągnęło go do wampira. A nawet nie znał jego imienia.
Utrzymywał z nim kontakt wzrokowy, do póki nie stanął przed nim jakiś osiłek, z obrzydliwym uśmiechem.

- Cześć, słonko. Słyszałem, że zgrywasz niedostępnego. To dobrze, bo każdy, kto czegoś tu chce, musi najpierw obsłużyć mnie - zaśmiał się wrednie, denerwującym głosem. Shai uniósł brew, mierząc wzrokiem jego sylwetkę. Mężczyzna wyglądał lepiej, o wiele lepiej niż reszta, więc pewnie był dilerem. Nie umknęło też jego uwadze, że został okrążony przez jakiś osiłków.
"No nie..." warknął w myślach, zły, że ktoś mu przerywał kontakt z wampirem. Znaczy, poszukiwania Hayame.
Mężczyzna zbliżył się, mówiąc coś o ładnej twarzyczce i komentując "pracowitość" ust niebianina. Źrenice chłopka zwęziły się do pionowej szparki, pokazując jak bardzo mu to nie pasuje. Odtrącił dłonią w skórzanej, pełnej rękawiczce rękę natręta, gdy ten próbował go dotknąć.

- Nie radzę - odparł spokojnym, miękkim głosem. I, tak jak sądził, wkurzył faceta, co poskutkowało "atakiem" pozostałych. Zdołali oni jednak tylko zrobić krok, a potem nagle coś wyrzuciło ich na jakieś 2 metry w powietrze i z impetem wbiło w ziemię. Shai uśmiechnął się delikatnie, wbijając spojrzenie w dilera. Ten nagle padł na kolana, trzymając się za koszulę i charcząc. Niebianin podszedł do niego powoli.

- Ostrzegałem - powiedział niezmiennym tonem, sprawiając, że ten stracił przytomność. Blondyn miał ochotę go zabić, ale to nie było w jego stylu. Już mu nie zagrażał. Magią odsunął poły jego płaszcza i już po chwili w okół jego lekko uniesionej dłoni wirowały kulki. Chłopak niezauważalnie pokierował kilkanaście z nich do swojego rękawa. Przyda mu się przy przekupywaniu innych.

- Ktoś ma ochotę? - zapytał, a potem podpalił kulki w powietrzu, niszcząc je. Jego wzrok ostatni raz padł na wampira. Uśmiechnął się do niego w ten sam sposób, co wcześniej i powstrzymując chęć podejścia do niego, ruszył w dalszą drogę, pod adres, który dał mu jeden z "kontaktów".
"Hayame, do cholery, gdzie jesteś?" wymamrotał w myślach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hayame Zankoku no Heiwa
PostWysłany: Czw 13:27, 26 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 23 Cze 2014
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hayame pożywiał się obficie, gdy nagle, tuż po tym, jak otworzył oczy, przez jego ciało przeszedł silny dreszcz. Napotkał swoim wzrokiem oczy jakiegoś chłopaka i zatonął w nich niemal, zapominając zupełnie o piciu z blondynka. Odpowiedział mu uśmiechem, gdy już zdołał przyzwyczaić się do dziwnego uczucia ciepła w klatce piersiowej.
Obserwował całe zajście z ciekawością, ale i podziwem dla małego chłopaka. Wydawało mu się, jakby wyczuł zapach Shaia i odruchowo zerknął na swoją kurtkę, gdzie w wewnętrznej kieszeni był ostatni list, jaki Hay dostał od znajomego.
Nie miał z nim kontaktu od kilku miesięcy i odrobinę mu to doskwierało.

Rzucił chopakowi ostatnie spojrzenie swoich jasnych oczu i powrócił zainteresowaniem do czorta, który siedział mu na kolanach.

- Chodź, Shai - powiedział, gdy poczuł jego dłonie na swoim kroczu. - Porobimy coś ciekawszego niż picie.

- Dobrze, Hayame - zgodził się ten od razu, niemal natychmiast schodząc z jego kolan i ciągnąc go w stronę karczmy. - Chociaż nadal nie wiem czemu nazywasz mnie w ten sposób...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 7
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna  ~  Zdarzenia alternatywne

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach