Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Zdarzenia alternatywne   ~   Aisha Lailah Ora & Siha Lailah Ora
Hideyoshi Ora
PostWysłany: Pon 17:58, 04 Lut 2013 
Inni


Dołączył: 13 Wrz 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Hide jadł spokojnie swoją porcję, powoli przeżuwając jedzenie. Przytaknął jedynie na pierwsze pytanie chłopaka, więcej się już nie odzywając. O ile z Sihą jako tako się rozumiał, tak zupełnie nie "ogarniał" zachowania Aishy. Dlatego między innymi nie wiedział co mu doradzić. Mruknął, dając mu znać, że przyswoił to, co chłopak do niego mówił.

- Możesz zająć gościnny pokój na górze - powiedział. - A Aishą się nie przejmuj, czasem musicie się trochę pożreć... Postaw się na jego miejscu, znając go, wszystko robi dla twojego dobra.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Pon 18:17, 04 Lut 2013 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Siha prychnął wściekle, nabijając na sztuciec kolejny kawałek pomidora.
- Oczywiście. Szkoda tylko, że nie zapytał mnie, czy to jest w porządku z mojego punktu widzenia. Nie może wiecznie decydować sam! - pokręcił głową, bawiąc się sałatką.
- I dla mojego dobra traktuje mnie jak... - urwał, stukając widelcem w talerz. - Po prostu to nie w porządku. Ale co spróbuję z nim rozmawiać to warczy, prycha, fuka i ucina temat.

Zjadł w końcu zmaltretowany kawałek pomidora, uspokajając się trochę. Dalszy posiłek przebiegł w milszej atmosferze, w czasie rozmowy o neutralnych tematach.
Jaki czas później leżał w sporym łóżku, w pokoju gościnnym. Otworzył usta, aby poprosić brata, by wysuszył jego włosy, bo mu zimno, ale przypomniał sobie, że jest w pokoju sam. Po raz pierwszy od bardzo dawna miał spać sam w pokoju. Prychnął, skulając się nadal w samym ręczniku na kołdrze i zamykając oczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisha Lailah Ora
PostWysłany: Pon 20:36, 04 Lut 2013 
Inni


Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Aisha siedział na swoim posłaniu, obejmując ramionami kolana i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w puste łóżko naprzeciwko. Nie mógł się uspokoić, rozdzielenie z bratem wpłynęło na niego niemal katastrofalnie, pustka, jaką czuł, była nie do opisania i Aisha obawiał się, że jest za słaby by cokolwiek zrobić. Postanowił poczekać do rana w nadziei, że Siha wróci, a jeśli ten nie zrobiłby tego, brunet postanowił, że wsiada do pierwszego powozu i jedzie do domu.
Trudno mu było podjąć jakąkolwiek decyzje, do tej pory wiedział co zrobić, by Siha był bezpieczny.

Ai zacisnął szczęki i zerwał się z łóżka, już po chwili obchodząc kolejny raz dormitoria. Kilka godzin temu wydawało mu się, że czuje kontakt z bratem, a jednak połączenie szybko zanikło. Sam nie wiedział czy nie pada mu już przypadkiem na mózg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Pon 21:17, 04 Lut 2013 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Warknął cicho, wiercąc się na łóżku. W końcu wstał i ruszył do torby, wyjmując z niej rzeczy do spania. Przebrał się i usiadł na łóżku, wyciągając z pudełka papierosa. Podpalił go sobie od jednej ze świec i ułożył się wygodnie, opierając o wezgłowie łóżka. Palił powoli, starając się oczyścić myśli, które bezwiednie wędrowały w stronę Aishy. Czuł się nieswojo, będąc tak daleko od brata, ale w końcu sam tak zdecydował. Po kolejnych trzech fajkach zsunął się powoli do pozycji leżącej i zasnął, gdy opuścił go cały "stres" tego dnia.

***

Gdy się obudził, przez chwilę nie wiedział, gdzie jest i odruchowo chciał zawołać brata... Po czym przypomniał sobie, że przecież wyjechał do ojców. Westchnął cicho i zwlekł się z łóżka. Zasłonił usta dłonią przy ziewaniu, gdy powoli schodził po schodach. Było kilka minut po dwunastej. Miał na sobie tylko jedne z koronkowych, czarnych majtek i za dużą koszulę, szaro-błękitną. Byle jak wsunięte buty na obcasie stukały cicho w podłogę, gdy wszedł do kuchni, by zrobić sobie śniadanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisha Lailah Ora
PostWysłany: Wto 3:51, 05 Lut 2013 
Inni


Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Aisha do trzeciej w nocy obszedł jeszcze raz każdy pokój, salę, gabinet w szkole. Jeszcze raz sprawdził również ogród i okolicę szkoły. Nie znalazł nawet śladu po bracie.
Brunet kiepsko się czuł, ręce mu się trzęsły, zmysły odmawiały posłuszeństwa i Aisha wiedział, że nie miał z tym nic wspólnego brak snu. Po prostu nie potrafił normalnie funkcjonować bez bliźniaka.

Resztę nocy chłopak spędził w pokoju, czekając tam do pory śniadaniowej. Sprawdził czy brat nie pojawił się na posiłku i zaraz po tym wsiadł do powozu, trzęsąc się niemal ze strachu. Miał nadzieję, że nawet, jeżeli nie zastanie Sihy w domu, ojcowie pomogą mu go poszukać.

Kilkanaście minut po godzinie dwunastej, Aisha dopadł do drzwi domu rodzinnego i załomotał w nie. Był zbyt słaby, by wyczuć zapach bliźniaka. Miał te same ciuchy, co dnia poprzedniego, czerwone oczy ze zmęczenia i trzęsące się dłonie. Wyglądał po prostu jak sto nieszczęść. Wyrzucał sobie, że jest bezradny, choć wiele razy przyrzekał samemu sobie, że nigdy nie doprowadzi do sytuacji, w której Siha byłby narażony na niebezpieczeństwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Wto 10:32, 05 Lut 2013 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Zatrzymał się w połowie schodów z talerzem kanapek. Ojcowie gdzieś wybyli rano, co przekazali mu kartką w kuchni. Mruknął, schodząc ponownie i zostawiając talerz na komódce. Podszedł do drzwi, przecierając ręką oczy.
- Ta... Aisha! - powiedział i zamrugał na widok bliźniaka. W zupełny odruchu przysunął się do niego i zarzucił mu rękę na kark, przytulając go do siebie. - Na bogów, wyglądasz, jakbyś się z grobu wykopał...

Jego serce biło niespokojnie. Z jednej strony, Aisha w takim stanie wywoływał w nim wyrzuty sumienia, a z drugiej... tylko on mógł sprawić, by jego brat tak się czymś przejął. Tylko z jego powodu "starszy" mógł się tak zachowywać.

- Śmierdzisz - mruknął cicho, głaszcząc go po włosach. - Chodź. Musisz się wykąpać, zjeść coś i przespać się...
Wciągnął go do domu i zamknął za nim drzwi. Odsunął się lekko, stukając obcasikami w podłogę. Przesunął palcami po jego policzku. Nie miał pojęcia, co ma jeszcze powiedzieć czy zrobić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Pon 17:15, 02 Wrz 2013 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha był zbyt osłupiały by zrobić cokolwiek, poddawał się ruchom brata zupełnie bez oporu. W końcu, zbyt roztrzęsiony i wykończony, przywarł do niego i zaszlochał w pachnącą szyję. Kilka wielkich, pojedynczych łez prześlizgnęło się po jego policzku.

-Bogowie - westchnął, ściskając bliźniaka boleśnie, zupełnie jakby ten miał się zaraz wysunąć z jego dłoni. - Siha, mój mały Siha...

Jego ciałem co rusz wstrząsał szloch i dreszcze, jego ciało zesztywniało i prawdopodobnie jedynie z tego powodu nie opadł na ziemię.


* ~~ Siha ~~ *


Zamrugał, przełykając ślinę. Odpowiedział na uścisk, głaszcząc go po plecach i karku. Teraz i jemu zachciało się płakać, niemal fizycznie czuł ból brata.
- Szszsz... Już jestem, Ai. Już - powiedział cicho przez zaciśnięte gardło, całując brata w skołotaną głowę. Chciał wywołać reakcję, ale nie sądził, że przybierze to taki obrót.
- Chodź, Ai. Pójdziemy się wykąpać, dobrze?

***

Zarumienił się lekko, powoli przesuwając miękką myjką po skórze torsu brata, zostawiając na niej ślad z piany. To była pierwsza sytuacja od bardzo dawna, gdy byli razem nadzy i nie było w tym podtekstu erotycznego. Oblizał lekko wargi, czując się trochę zawstydzonym. Cudem zaciągnął Aishę do łazienki, rozebrał i wsadził pod prysznic.
- Już lepiej, braciszku? - zapytał ciepło, uśmiechając się do niego lekko.



* ~~ Aisha ~~ *


Kiwnął głową, dając bratu myć swoje ciało, zbyt wykończony by zrobić to samemu. Nie czuł się za dobrze, był cholernie zmęczony, a oczy same mu się zamykały. Dziękował Sihiemu w myślach, że ten zajął się nim, choć równocześnie wyrzucał sobie, że powinno być odwrotnie.

Aisha zwiesił smętnie głowę i wyciągnął rękę, by złapać wolną dłoń bliźniaka. Potrzebował czuć, że ten jest przy nim, zbyt długa była ich rozłąka, by mógł podejść do tego ze spokojem. Nadal się denerwował, choć nie miał wystarczająco dużo siły by zastanowić się głębiej nad całą sytuacją.


* ~~ Siha ~~ *


Uśmiechnął się delikatnie, zaciskając palce na dłoni Aishy. Mył jego ciało stanowczo, ale delikatnie, masując przy tym przyjemnie spięte mięśnie.
- Chodź, wytrzemy się - powiedział, zakręcając wodę, gdy spłukał z nich pianę. Wyciągnął brata spod prysznica i wytarł powoli miękkim, puchatym ręcznikiem. Siebie wytarł pobieżnie, po czym zabrał brata do pokoju gościnnego, w którym spał. Zaprowadził go do łóżka i ułożył na nim. Pogłaskał go delikatnie i pocałował w policzek.
- Zaciągnę zasłony, posprzątam szybko i zaraz do ciebie wrócę, dobrze, Ai? Zaraz wrócę i pójdziemy spać - powiedział łagodnie, znów go całując. Odsunął się i biegiem ruszył do łazienki. Posprzątał ich rzeczy ekspresowo, wrócił do pokoju, zaciągnął zasłony i podszedł do łóżka. Wsunął się pod kołdrę i przytulił do bliźniaka.
- Jestem, Ai - mruknął cicho, muskając jego skroń ustami. Zarumienił się znowu, czując jak ich nagie ciała stykają się ze sobą.
Bez seksu. Leżeli obok siebie, przytuleni, nadzy, bez seksu.
Siha uśmiechnął się lekko.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha ułożył się na posłaniu zupełnie nieruchomo, czekając tylko na to aż Siha pojawi się obok niego. Gdy poczuł jego ciało obok swojego szybko przyciągnął go do siebie, chowając twarz w jego szyi. Nie trząsł się już, choć nadal bał się, że brat wyślizgnie się z jego rąk.

***

Aisha obudził się rano w zdecydowanie lepszej kondycji. Chwilę poleżał z bratem w jednym łóżku, jednak patrzenie na jego zarumienioną twarz i udo, które wystawało ponętnie spod kołdry nie wpłynęło na niego zbyt optymistycznie.
Jego męskość w kilka sekund stwardniała znacznie, Aisha wstał więc prędko z łóżka i zniknął w łazience.
Było mu wstyd, że musi ulżyć sobie z myślą o własnym bracie, a jednak nie potrafił inaczej. Wciąż był to jednak jego brat i Aisha nie miał zamiaru ponownie go skrzywdzić. Nie był przecież zwierzęciem, potrafił powstrzymać swoje żądze.


* ~~ Siha ~~ *


- Mmm... - zamruczał, poruszając się i ziewając zaraz cicho. Sięgnął ręką do miejsca, gdzie powinien leżeć jego brat, ale zastał tylko pustkę. Pościel była jednak ciepła, a on usłyszał cichy trzask zamykanych drzwi, więc Aisha nie mógł wstać jakoś bardzo dawno. Przeciągnął się i odsunął kołdrę, rumieniąc się zaraz lekko. Był nagi i lekko podniecony, jak co rano, a świadomość, że jeszcze przed chwilą leżał w jednej pościeli z nagim bratem sprawiła, że jego penis wesoło zasalutował ku suficie, prężąc się i twardniejąc. Jednak, biorąc pod uwagę wczorajszy stan bliźniaka... Spojrzał z niepokojem na drzwi do łazienki. Wstał powoli z łóżka i podszedł do nich, by zapukać delikatnie w drewno.
- Aisha? Jak się czujesz? - zapytał lekko zachrypniętym od snu głosem.


* ~~ Aisha ~~ *


Brunet zerknął w stronę drzwi za którymi siedział Siha i westchnął cicho. Szybko wszedł pod prysznic i odkręcił lodowatą wodę, by jak najszybciej doprowadzić sie do "normalności".

- Wszystko w porządku - odpowiedział głośno, by po chwili wsadzić głowę pod strumień zimnej wody. Zadrżał wyraźnie, jednak nie zmienił temperatury. Oparł jedynie czoło o szklane drzwiczki kabiny i westchnął ciężko. Musiał przecież szybko się ogarnąć i pomóc Sihiemu w przygotowaniu śniadania.


* ~~ Siha ~~ *


- Na pewno? - odparł, marszcząc lekko brwi. "W porządku"? A to co odwalił wczoraj? Już pomijając, że poniekąd to była Sihy wina... Pokręcił głową i sięgnął do klamki. Nacisnął i wszedł do środka, zupełnie nie przejmując się swoją nagością. Spojrzał w stronę prysznica i już miał przeprosić, gdy jego uwagę przykół zimny powiew z tamtej strony. Podszedł szybko do kabiny i otworzył drzwiczki. Wzdrygnął się, gdy pokropiły na niego zimne krople.
- Pojebało cię?! Chcesz zachorować?! - warknął, pakując się pod prysznic i odkręcając zaraz ciepłą wodę. Dopiero kiedy spojrzał na brata, zorientował się jak blisko są. Przełknął ślinę, wyciągając rękę i przesuwając nią delikatnie po ramieniu Aishy.
- Jesteś wyziębiony - mruknął, przysuwając się delikatnie.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha cofnął się pod ścianę niczym oparzony i popatrzył prosto w oczy brata, usilnie powstrzymując swój wzrok przed zejściem niżej.

- Chciałem... chciałem się ochłodzić - odpowiedział i zgrabnie wyminąłwszy Sihę, wydostał się z kabiny. Prędko obwiązał ręcznik wokół pasa. - Wykąp się, przygotuję ci śniadanie - powiedział i czym prędzej zniknął z łazienki.

***

Opadł na łóżko, nasłuchując dźwięków z łazienki. Ubrał się w stare, znalezione ciuchy starszego z ojców i przygotował śniadanie. W lodówce nie znalazł zbyt wiele, co z resztą nie było zaskoczeniem, jednak udało mu się przygotować kanapki z dżemem i prostą sałatkę owocową.

Chciał wrócić do tego, co było przed niecałym rokiem, do prostych i jasnych relacji brat-brat.


* ~~ Siha ~~ *


Siha zawarczał, patrząc na zachowanie brata. Miał wrażenie, że się cofają. Westchną, sięgając po szampon. Skorzystał z okazji i dogodził sobie ręką. On nie miał takich zahamowań jak braciszek i bardzo chętnie wyobrażał sobie ich seks.

***

Wszedł nago do pokoju, wycierając włosy jasnym ręcznikiem. Zerknął na bliźniaka, po czym przeparadował przez pokój i usiadł na łóżku. Widział zachowanie brata i irytował się coraz bardziej.
- Tyle razy spuszczałeś się w moim tyłku, że chyba trochę za późno na skrępowanie - mruknął w końcu, odrzucając ręcznik. Powoli wracała do niego cała złość i żal, który przywiódł go do tego domu.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha wstał automatycznie i podszedł do naszykowanej wcześniej kupki ubrań dla brata. Podał mu ją razem z innym, suchym ręcznikiem by chłopakowi łatwiej było się wytrzeć.
Zignorował jego słowa zupełnie jakby ten w ogóle ich nie wypowiedział. Aisha nie miał pojęcia czy powinien przeprosić, liczyć na wybaczenie czy po prostu zapomnieć. Ponieważ ostatnia opcja wydawała mu się najłatwiejsza, nie miał zamiaru wracać do tego co się działo.

- Przygotowałem śniadanie, zjesz sałatkę owocową? - zapytał, choć nie poczekał nawet sekundy by uzyskać odpowiedź. - Pójdę zrobić nam coś ciepłego do picia.


* ~~ Siha ~~ *


Warknął, czując jak trafia go szlag. Zrzucił ubrania wraz z ręcznikiem na podłogę, po czym wstał szybko i złapał bliźniaka za ramię. Odwrócił go przodem do siebie i spoliczkował mocno.
- W dupę sobie wsadź sałatkę owocową - warknął wściekle i odepchnął go. Podszedł do swojej torby i ukucnął, wyszarpując z niej koronkową bieliznę i jakieś kuse spodenki oraz dłuższą, na wpół przezroczystą tunikę bez pleców i rękawów, zawiązywaną na szyi. Dzięki temu było przez nią widać tatuaże chłopaka.
- Ja pierdolę, po to przyjechałeś? Poudawać miłego braciszka? Przez prawie rok miałeś mnie w dupie, traktowałeś jak dziwkę, którą możesz wyruchać i olać, a teraz pytasz się, czy "zjem sałatkę owocową"? - parsknął wściekle, ubierając się gwałtownie. Złapał szczotkę i wściekłymi ruchami zaczął czesać długie włosy.
- Zajebiście, Aisha, serio, zajebiście. Ale udawaj sobie sam, mnie w tą zabawę nie mieszaj. Ja nie mam zamiaru zamknąć oczu i udawać, że wcale się nie pieprzyliśmy i wszystko jest między nami w porządku. Nie jest w porządku! - złapał za ciemną wstążkę i związał włosy w wysoki koński ogon. Spojrzał na brata wściekle.
Miał ochotę się roześmiać gorzko. Po to Aisha tu przyjechał? Poudawać? Już on mu poudaje, oj, już on mu odegra rolę kochanego braciszka!


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha skulił się nieco w sobie, czując na poliku pieczenie i wsłuchując się w gorzkie słowa brata.
Tak, mial zamiar udawac ze ten rok nie istniał.

***

Koło godziny dziewiętnastej Aisha, Siha oraz ich ojcowie siedzieli przy stole i jedli późny obiad. Ora wspaniałomyślnie zrobił zakupy i później, z pomocą starszego z synów przygotował w miarę uroczysty obiad.

- Powiadomiłem szkołę, że nie będzie was kilka dni na zajęciach - powiedział Hideyoshi, przy okazji macając pod stołem kochanka. - Właściwie to czemu przyjechaliście?


* ~~ Siha ~~ *


Siha uśmiechnął się lekko, nakładając sobie trochę sałatki na talerz.
- Oczywiście, bo musimy mieć powód, by odwiedzić własny dom - powiedział z dobrze udawanym rozbawieniem, po czym spojrzał na brata. - Sałatki? - zapytał uprzejmie, obdarzając go uśmiechem, który nie sięgał oczu. Rosier dobrze znał ten zimny, świdrujący wzrok. Hide obdarzał go nim za każdym razem, gdy się naprawdę pokłócili.
- A tak naprawdę? - zapytał, jednocześnie lekko zaciskając uda, by unieruchomić na chwilę rękę kochanka.
Młodszy bliźniak zwrócił wzrok na ojców, po czym skrzywił się lekko.
- No dobra, dobra... Tak naprawdę, to chcieliśmy z Aishą coś wam "zaproponować" - powiedział, po czym sięgnął do butelki z winem i nalał sobie trochę do kieliszka. Upił łyk i wrócił do swojej sałatki.
- Postanowiliśmy, że lepiej będzie, jak przeniosę się do innej szkoły. Mam już jedną na oku - rzucił lekko, jakby rozmawiali o pogodzie. - Zawsze chciałem nauczyć się zdobić ciała, a tam mają odpowiednie warsztaty. Nie mają jednak żadnych wykładów z magii, dlatego musielibyśmy rozstać się z Aishą - zrobił smutną minkę, dźgając przy okazji kawałek pomidora. - Na początku byłem niechętny, ale Ai tak bardzo pragnie mojego szczęścia, że udało mu się mnie na to namówić - jego słowa wręcz ociekały ironią, ledwo pokonał pokusę, by spojrzeć na minę brata. Wsunął sobie widelczyk z nabitym pomidorem do ust, milknąc na chwilę.
- Stwierdziliśmy, że przecież możemy wysyłać sobie listy, będziemy się widywać w przerwach świątecznych, więc czemu by nie? Aisha mógłby się wtedy przenieść do specjalistycznej szkoły na jego poziomie, ja bym się rozwinął, więcej zalet niż wad. Prawda, braciszku? - zapytał na końcu, odwracając się ze słodkim uśmiechem i zimnym spojrzeniem w stronę bliźniaka.


* ~~ Aisha ~~ *


Hide popatrzył zdziwiony na Sihę, nie bardzo mogąc uwierzyć w to, co ten powiedział. Do tej pory jego synowie byli przecież nierozłączni. Choć Hide'a to niezwykle śmieszyło i mężczyzna miał niezłą frajdę, patrząc na nich, teraz trochę to nim wstrząsnęło.

- No co ty, Siha, a kto ci będzie książki nosił - zakpił ze śmiechem i zaraz ponowił myzianie Rosiera po udzie. Zawędrował palcami na krocze i zaczął zajmować się nim przez cienkie spodenki, całkowicie wyłączając się z dyskusji.

Aisha dłuższy czas wpatrywał się w swój talerz bez słowa. W końcu, wdzięczny ojcu że nie dopuścił do niezręcznej ciszy, przybrał na twarz zwyczajowy uśmiech i kiwnął bratu.

- Prawda, bracie, więcej zalet niż wad - powtórzył jego słowa i nałożył sałatki na talerz.

Denerwował się, stresował jak diabli, nie miał pojęcia czy Siha mówi poważnie, czy robi mu na złość. Ale jeśli rzeczywiście miał zamiar wyjechać... Bał się o bliźniaka. O bliźniaka i o siebie.w Rozstanie na niecałe 24 godziny bolało go jak cholera, ledwo wytrzymał bez brata. Nie miał pojęcia jak niby miałby sobie poradzić przez tydzień, dwa... a co dopiero pół roku.



* ~~ Siha ~~ *


- Znajdę kogoś. Nie wierzysz? - zapytał złośliwie, pokazując zaraz język ojcu. Uśmiechnął się trochę kpiąco na reakcję Aishy.
Rosier zmarszczył brwi patrząc to na jednego to na drugiego syna. Coś mu nie pasowało, zupełnie jakby nie miał jakiegoś elementu układanki, ale dłoń partnera skutecznie go rozpraszała.
Siha natomiast strącił łokciem swój nóż, więc zsunął się z krzesła i ukucnął po niego. Przy tym manewrze przesunął drażniąco dłonią po udzie bliźniaka, zaciskając ją na chwilę na jego kroczu, by z niewinnym uśmiechem zerknąć mu w twarz i oblizać wargi perwersyjnym gestem. Zaraz po tym wypełzł spod stołu i usiadł na swoim miejscu, zabierając się za sałatkę jak gdyby nigdy nic.


* ~~ Aisha ~~ *



Aisha podskoczył na krześle, uderzając kolanami o stół i odetchnął głębiej, zbyt zaskoczony by umiejętniej zakamuflować zaskoczenie.
Nie spojrzał na brata, jeszcze tego by brakowało żeby ojcowie czegoś się domyślili.

- Wybaczcie ale nie zjem więcej - powiedział i w pośpiechu wstał od stołu, zostawiając niemal pełen talerz. - Przepraszam, ojcze - odparł, kierując swe słowa do obu z nich i prędko wychodząc w stronę przedpokoju.

Hide skupił na nim swój wzrok i prychnął zlewczo, by zaraz nachylić się do karku partnera i zassać się na gładkiej skórze. Zrobił Rosierowi niewielką malinkę i przysunął usta do jego ucha.

- Popierdoleni nam wyszli ci synowie - mruknął z dozą rozbawienia. - Może jakiś następny...?


* ~~ Siha ~~ *


Uśmiechnął się pod nosem, dojadając swojego pomidora.
- Dziękuję - mruknął, wstając od stołu i idąc za bratem z wybitnie zadowolonym spojrzeniem. Wszedł za nim do pokoju i zamknął delikatnie drzwi. Podszedł do niego i objął go w pasie, przytulając się do jego pleców.
- Coś się stało, braciszku? - zamruczał mu zmysłowo do ucha i polizał go w nie. Jedną ręką mocno trzymał go przy sobie, drugą zaś wsunął w jego spodnie, masując przez bieliznę penisa Aishy. Trzeba było przyznać, że mimo postury, siłę miał.

Rosier mruknął, po czym zmierzył Hide wzrokiem.
- A jakich się spodziewałeś z takich ojców? - odparł, odchylając głowę, niemo domagając się pieszczot na szyi. - Jak obiecasz, że "ustrzelisz" jednego i płci męskiej... I ładnie mnie przekonasz... - dodał zaraz ze złośliwym uśmiechem.
Oj nie. Rosier nie planował więcej dzieci.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha sapnął głucho, czując dłoń na swoim penisie i wierzgnął biodrami. W końcu wyrwał się jednak z uścisku i odskoczył od brata na kilka metrów.

- Nic w ten sposób nie osiągniesz - powiedział, zaczesując grzywkę nerwowym gestem. - Siha... - w końcu spojrzał prosto w oczy brata i zmarszczył brwi. - Żałuję tego co robiłem przez ostatni rok, dlatego właśnie tego nie powtórzę - warknął i oparł się ciężko o drzwi łazienki. - Nie wiem czy sie zgrywasz czy nie... ale może naprawdę dobrym pomysłem jest żebyś wyjechał.

* ~~ Siha ~~ *


- Więc moje odczucia masz w dupie? - zapytał, a przez jego twarz przeszedł grymas bólu. Żałuje. Aisha żałuje, że rżnął go jak dziwkę i najchętniej wróciłby do relacji brat-brat.
Siha miał ochotę zwymiotować. Zacisnął pięści.
- No, teraz już na prawdę czuję się jak szmata - mruknął pod nosem, przełykając zaraz ślinę. Milczał przez chwilę, po czym spojrzał na brata obcym, zimnym spojrzeniem.
- Dobrze. Skoro tego właśnie chcesz, wyjadę - powiedział, powoli zbliżając się do niego. Stanął tak blisko, by brat czuł jego ciepło, ale nie dotykał go. Wciąż patrzył mu w oczy.
- A gdy już to zrobię, będę się pieprzył z każdym facetem, którego napotkam - powiedział cichym, czułym tonem. - Z jednym, dwoma, kilkoma na raz. Zamiast do szkoły, zacznę chodzić na imprezy, upijać się i ćpać. A jak zaliczę już wszystkich ze szkoły, pójdę do najgorszej dzielnicy miasta, w którym będę i dam dupy każdemu stamtąd. Jakkolwiek będzie wyglądał, jakkolwiek będzie chciał to zrobić - uśmiechnął się nagle do niego lekko. - A potem przyjadę w odwiedziny do ciebie i dam się przerżnąć wszystkim w twojej szkole. Uczniom, nauczycielom, kto tylko będzie chciał. Ale jedyną osobą, która nie będzie mogła mnie dotknąć w żaden sposób, będziesz ty. Nie będę z tobą rozmawiał, pisał czy nawet przebywał w jednym pomieszczeniu co ty.
Nachylił się lekko do jego ucha i szepnął:
- Wedle twego życzenia, Aisha.
Po czym pocałował go delikatnie w policzek i odsunął się. Odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia z pokoju.


* ~~ Aisha ~~ *

Chłopak stał w osłupieniu i słuchał słów brata z niedowierzaniem. Nie wiedział czemu ale w głowie zaczęło mu się kręcić, a płuca zdawały się wyrywać boleśnie spod żeber.
Brunet przełknął ślinę, z trudem opanowując drżenie ciała.
Po chwili jakby odzyskał rezon i zacisnął pięści.
Po słowach Sihy powinien czuć się przygnębiony, zasmucony i zdołowany. A jednak, paradoksalnie, zapewnienia brata dodały mu sił. Aisha miał go przecież chronić, strzec, takie było jego zadanie, cel życiowy. Nie ważne co się działo, Siha miał przecież pozostać bezpieczny.

- Nie zrobisz tego - powiedział pewnie, chwytając Sihę szybko za przegub dłoni. Pociągnął go mocno w swoją stronę. - Nie pozwolę ci na to, choćbym miał nie spać, nie pić, nie pozwolę by coś ci się stało.

Zamilkł, patrząc na brata z uporem.


* ~~ Siha ~~ *

Uniósł brew, patrząc na brata zimno. W duchu uśmiechał się jednak z zadowoleniem. Zmusił go do reakcji, dotyku, słów. Szarpnął ręką, którą ten trzymał, a potem gwałtownie złapał nią za kark brata. Przyciągnął go do siebie i pocałował mocno, językiem torując sobie drogę do jego ust i przesuwając nim po podniebieniu bliźniaka. Wbił paznokcie w jego skórę, całując jego wargi agresywnie i dominująco. Drugą rękę przesunął na krocze Aishy, masując je przez spodnie.
Chciał zobaczyć, jak daleko sięga upór brata, gdzie są granice, które zamierzał nagiąć.


* ~~ Aisha ~~ *

Aisha odruchowo oddał pocałunek, mrucząc w usta brata, a zaraz położył dłonie na jego ramionach i odepchnął go, dysząc ciężko.
Nie wiedział co powiedzieć, jego myśli były tak poplątane, że sam się w nich gubił.

- Siha, nie możemy już tego robić - powiedział wreszcie i nakrył twarz schłodzonymi mocą dłońmi. - Jesteśmy mężczyznami, braćmi, do tego bliźniakami i to jeszcze jednojajowymi! - wyrzucił z siebie z bólem. - Za bardzo się przywiązaliśmy, musisz znaleźć sobie dziewczynę, przecież doskonale poradzisz sobie sam.

Co do tego Aisha nie miał wątpliwości, Siha nie był przecież sierotą i byłoby mu zdecydowanie łatwiej bez ciężaru brata na plecach.

- Widzę doskonale jak ciągnie cię do ludzi, jesteś zupełnie inny niż ja, nie musisz być tak aspołeczny... Wyjedź do szkoły o której myślisz i poznaj kogoś nowego, Siha. Ze mną nigdy ci się to nie uda.


* ~~ Siha ~~ *


Chłopak warknął wściekle, popychając brata na ścianę.
- Bogowie, jaki ty jesteś durny! - warknął wściekle, marszcząc brwi i patrząc na niego ze złością.
- Mam świadomość, kim jesteśmy. I co z tego? Dzieciaka nie spłodzimy, więc co się martwisz? - prychnął, kręcąc głową. - Dziewczynę? Popierdoliło cię? W moim przypadku dziewczyna jest zbędna, bo wolę, żeby to mi wkładano, niż samemu wkładać.
Pokręcił głową, unosząc rękę i przesuwając palcami po włosach.
- Mam gdzieś ludzi. Nie potrzebuję ich, są fajnymi zabawkami, to wszystko. Poradzę sobie sam... Może. Ale czy ty sobie poradzisz? - spojrzał bratu w oczy, zadając to pytanie. Podszedł do niego i położył mu dłoń na policzku.
- Aisha... Nie potrzebuję nikogo poznawać. I nigdzie nie zamierzam wyjeżdżać. Nie jestem aspołeczny, po prostu ty mi wystarczysz całkowicie - powiedział łagodnie, przysuwając się i przytulając do brata lekko.
- Kocham cię, Ai. To naprawdę tak cholernie złe? - zapytał cicho. Przez chwilę milczał, po czym dodał szeptem:
- To dlatego tak mnie traktowałeś? Jak dziwkę, w której możesz się spuścić i olać? Zachciało ci się seksu, nie było nikogo innego, ja byłem pod ręką, kocham cię i jestem chętny... Więc po prostu to wykorzystałeś? - nie potrafił ukryć bólu i strachu w głosie. Bał się tego, że bliźniak po prostu się pobawił i znudził.
- Aisha... Kocham cię. Chcę być z tobą, rozmawiać, przebywać, uprawiać seks... Chcę być czymś więcej niż "miejscem do spustu", bo właśnie tak się czułem przez te miesiące. Jak szmata. Pieprzyłeś mnie, dochodziłeś i zostawiałeś mnie tak po prostu, a potem udawałeś, że nie istnieję. To bolało, Ai. Nadal boli - mówił cicho, głaszcząc brata po bokach dłońmi i wtulając twarz w zagięcie jego szyi. Pocałował go w nie delikatnie.
- Dlaczego tak się opierasz? Przecież też chcesz mnie w ten sposób...


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha opierał się o ścianę i przyjmował biernie uścisk brata, wsłuchując się w jego słowa z bólem. Sam pogubił się już we własnych myślach, sam nie wiedział czy wierzyć bliźniakowi czy nie.

- Nie rozumiesz... - mruknął i wczesał długie palce we włosy Sihy. - Gdziekolwiek nie pójdziemy, spotkamy się z pogardą, odrazą, nikt nas nie zaakceptuje, bo to nie jest normalne. A widzę przecież że ciągnie cię do ludzi, do kontktów, przyjaciół... To, że ja ich nie mam nie znaczy, że ty nuie możesz ich mieć.

Chłopak złapał brata za ramiona i oderwał go od siebie, by móc spojrzeć mu prosto w oczy.

- Kochasz mnie, prawda, ale zastanów się nad tym, w jaki sposób. To nie jest miłość jaką obdarza się kochanka, to jest miłość do brata i nie chciałbym byś je pomylił.


* ~~ Siha ~~ *


Zacisnął palce na ubraniu brata.
- Mam to gdzieś! Nie obchodzi mnie, czy nas zaakceptują czy nie, ważne, żebyś był ze mną! - powiedział, wciskając twarz w jego szyję. Pogładził go po bokach. - Przecież jeśli chcesz, nikt nie musi wiedzieć...

Pozwolił odsunąć sie od niego. Wysłuchał jego słów i uśmiechnął się delikatnie, z czułością kładąc mu dłoń na policzku i głaskając go delikatnie.

- Aisha... Nigdy nie kochałem cię jak brata.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha trzymał brata mocno, choć nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.
Patrzył na niego z uwielbieniem, nie wiedząc co powiedzieć.
W końcu, wiedziony dziwnym, nieznanym mu impulsem przymknął oczy i nachylił się w kierunku brata zupełnie jakby chciał go pocałować, nie wiedząc jednak jak.


* ~~ Siha ~~ *

Uśmiechnął się, przesuwając rękę z policzka na kark brata i również się przysunął. Delikatnie ułożył wargi na jego ustach i pocałował lekko. Nie przyciskał go do siebie, jedynie głaszcząc po biodrze i karku. Zamruczał cicho w jego usta, umiejętnie wsuwając mu język do ust. Z delikatnego subtelnego pocałunku przeszli płynnie do głębszego, bardziej czułego. Siha w myślach skakał ze szczęścia jak mały szczyl, błagając jednocześnie "niech tylko nie ucieka, niech tylko nie ucieka".



* ~~ Aisha ~~ *

Aisha oddał pocałunek, również wsuwając swój język między wargi brata. Choć nie był to pierwszy raz, czuł się jak niedoświadczone dziecko.
Gdy pieszczota nabrała mocy, Aisha przeniósł dłonie z ramion na biodra Sihy i przycisnął go do siebie. Wreszcie obrócił ich i docisnął brata do ściany, by móc go całować jeszcze mocniej i pewniej.
Chciał go. Bez względu na wszystko, cholernie chciał mieć go teraz w swoich ramionach.



* ~~ Siha ~~ *


Jęknął cicho, obejmując ramionami jego szyję i wsuwając palce we włosy chłopaka, chętnie oddając pocałunek. Nie chciał przesadzić, ale jego biodra same rwały się do otarcia o ciało brata. Uniósł jedną nogę i objął go nią na ile mógł w pasie, z jękiem dociskając krocze do jego krocza.
Chciał go już, teraz, natychmiast. I chciał na niego patrzeć w tym czasie.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha jęknął również i dopchnął biodra brata do ściany, przyciskając jego krocze swoim. Złapał go za nieosłonięte żadnym materiałem udo i ścisnął mocno, jęcząc prosto w jego usta. Już po chwili złapał go władczo za biodra i pchnął w stronę jednego z łóżek. Znów odezwało się w nim to palące pragnienie bliskiego kontaktu.


* ~~ Siha ~~ *


Zamruczał, czując dotyk na skórze. Grzecznie podążył do łóżka, kładąc się na nim i pociągając brata na siebie, nie przerywając pocałunku. Przesunął ręce w dół, łapiąc za jego bluzkę i ciągnąc w górę. Chciał, potrzebował, by obaj już byli nadzy,by nie dzielił ich żaden zbędny materiał. Oderwał się do ust brata tylko po to, by zszarpnąć z niego bluzę. *


* ~~ Aisha ~~ *


Chłopak sapnął głucho i pomógł bratu ściągnąć z siebie bluzkę. Nie opierał się zupełnie. Pragnął Siby mocno, zupełnie jakby miała to być ostatnia rzecz, jaką zrobi.
Przyzwyczajony do szybkich zbliżeń, dobrał się do spodenek brata i zszarpał je z niego szybko. Złapał chłopaka z biodra, by odwrócić go na brzuch.



* ~~ Siha ~~ *


Zajęczał, chętnie pozwalając na zdjęcie sobie spodni. Znał jednak ten konkretny sposób złapania za biodra i zaprotestował z pomrukiem, nie pozwalając starszemu na manewr.
- Nn... Nie chcę od tyłu - mruknął, na chwilę odrywając się od jego ust i rozpinając mu szybko spodnie. Przewrócił ich tak, że Aisha leżał na plecach na łóżku, a Siha siedział mu okrakiem na udach. Pochylił się, obcałowując powoli szyję brata.
- Przygotujesz mnie? - zapytał cicho, sięgając do szafeczki przy łóżku. To był dom Hide i Rosiera, był pewny, że znajdzie jakiś nawilżacz w dolnej szufladzie... I nie mylił się. Pocałował brata za uchem, poprawiając się i klęcząc okrakiem nad biodrami ciemnowłosego. Nie chciał robić tego od tyłu. Nie w najbliższym czasie, póki Aisha nie zacznie traktować go jak partnera, a nie jak dziwkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisha Lailah Ora
PostWysłany: Sob 0:12, 22 Mar 2014 
Inni


Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


* ~~ Aisha ~~ *

Aisha znieruchomiał na chwilę i uniósł wzrok na brata. Podniósł się do siadu i łapiąc go za kark, pocałował czule jego wilgotne usta.

- Bogowie... - westchnął, jakby odrobinę zamroczony. - Jak ja cholernie cię pragnę, Siha...

Pocałował bliźniaka jeszcze raz, tym razem mocniej i namiętniej. Szybko odkorkował niewielką buteleczkę i wylał jej zawartość na swoją dłoń. Sięgnął powoli do pośladków Sihy, patrząc mu w oczy nachalnie. Czuł się, jakby byli jeszcze szczylami i po raz pierwszy odkrywali swoje ciała.

- Cholernie cię pragnę, Siha - powtórzył.


* ~~ Siha ~~ *

Jęknął, zwilżając usta językiem. Objął brata ramionami, głaszcząc czule jego plecy. Naparł na jego tors swoim, skradając z jego ust gwałtowny pocałunek i wypinając tyłek do jego rąk. Nie był cierpliwy, gdy tylko poczuł wilgoć nawilżenia na swojej dziurce jęknął zachrypniętym głosem.

- Weź mnie już! - spojrzał w oczy bliźniaka na wpòł rozkazująco i prosząco. Potrzebował poczuć go już w sobie. Natychmiast.


* ~~ Aisha ~~ *

Aisha westchnął głośno i warknął, czując napływ pożądania. Nawilżył tyłek brata mało starannie i zaraz potem, również swojego wyprężonego penisa. Rozszerzył wejście Sihy dwoma palcami i nakierowawszy żołądź, wszedł w chłopaka jednym, płynnym ruchem. Z ust wydostał mu się głośny jęk, jednak w tej chwili Aisha nie myślał o tym, że Hide może coś usłyszeć.


* ~~ Siha ~~ *

Krzyknął cicho, odrzucając głowę do tyłu i przymykając oczy. Wziął głęboki wdech i mimo pierwzego bòlu zaczął ujeżdżać brata. Pojękiwał cicho, poruszając się coraz szybciej. Patrzył przy tym Aishy w oczy, chcąc się upewnić, że tym razem bliźniak patrzy na niego i odczuwa przyjemność. Oblizał wargi, by zaraz zachłannie całować nimi usta kochanka.


* ~~ Aisha ~~ *

Aisha wciąż patrzył na brata, co niesamowicie go pobudzało. Podrygiwał biodrami, wychodząc naprzeciw ruchom Sihy i ściskał mocno jego biodra. Czuł, że długo to nie potrwa, był zbyt pobudzony i napalony na własnego bliźniaka.


* ~~ Siha ~~ *

Wszystko trwało dość krótko, biorąc pod uwagę ich wcześniejsze stosunki. Siha doszedł na tors brata, jednocześnie czując w sobie jego spermę. Uśmiechnął się w rozleniwiony, spełniony sposób i pocałował kochanka czule, gładząc przy tym jego plecy. Nie zastanawiał się czy ojcowie ich słyszeli, liczył się tylko Aisha.


* ~~ Aisha ~~ *

Aisha objął brata szczelnie i przycisnął go do siebie z westchnieniem. Uśmiechnął się, co nie zdarzało mu się zbyt często i pogłaskał Sihę po włosach. Nie wysuwał się z niego, czuł przyjemnie ciepło i nie zamierzał się go pozbywać. Odświeżył pościel i ich ciała mocą, po czym nakrył ich pościelą, która spadła wcześniej na dywan.


Ostatnio zmieniony przez Aisha Lailah Ora dnia Sob 0:22, 22 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Śro 18:37, 25 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha pocałował brata dokładnie w chwili, gdy ich powóz się zatrzymał. Chwilę smakował jego wargi, by wreszcie oderwać się od nich i wysiąść z powozu. Przytrzymał bliźniakowi drzwiczki i gdy ten również stanął na ziemi, ścisnął krótko jego dłoń.
Przyjechali do nowej szkoły, by rozpocząć nowe życie, życie razem. Aisha czuł zarówno ekscytację, jak i odrobinę strachu.

Wziął z tyłu powozu swój i Sihy bagaż, po czym udał się do środka. Ponieważ dyrektor placówki był uprzedzony, że przyjadą w nocy, przydzielił im już pokój i kazał pojawić się w swoim gabinecie dopiero rano, by omówić do końca szczegóły.

Szkoła, którą wybrali była znakomitą szkołą magii, ale również miała zajęcia dla ludzi bez magicznych umiejętności. Poza tym, lekcje dla obu grup odbywały się razem, jedynie na kilka godzin w tygodniu magowie rozdzielali się. Dlatego Siha i Aisha mogli być bez problemu przydzieleni do jednej klasy.

Budynek okazał się pełen magii. Najpierw drzwi otworzyły się przed nimi same, a potem okazało się, że zeby dostać się do odpowiedniego pokoju, wystarczyło podejść do małej runy na ścianie i wymówić jego numer. Również światła nad ich głowami zapalały się samoczynnie gdy tylko pojawiali się w pobliżu.

- Podoba się? - zapytał Aisha brata, gdy już weszli do swojego pokoju, a drzwi kliknęły za nimi cicho.



* ~~ Siha ~~ *

Siha "wieszał" się na ramieniu brata, zadowolony. W końcu! W końcu będzie mógł publicznie go pocałować czy przytulić, kiedy tylko będzie chciał... Gdy wybierali szkołę, zwracał większą uwagę na tą magiczną część. Chciał, by brat jak najlepiej korzystał z talentu, ale gdy już przybyli poczuł się trochę... przytłoczony. Zawsze, gdzieś w głębi czuł się odrobinę gorszy od bliźniaka, on nie miał zdolności magicznych, dlatego natłok magii tylko o tym przypominał. Sądził jednak, że to mała cena za bycie o wiele bliżej z bratem.
Przeciągnął się i podszedł do Aishy, zarzucając mu ręce na szyję. Uśmiechnął się do niego ślicznie.
- Z tobą wszędzie by mi się podobało - mruknął, przysuwając się i liżąc go zaczepnie w dolną wargę. Nie mógł narzekać na ich pożycie łóżkowe. Od kiedy Aisha się "odblokował"... Cóż. Byli nastolatkami, testosteron w nich szalał, więc uprawiali seks często. Siha ze śmiechem stwierdził, że robią to "niemal tak często jak ojcowie". Jednak nie tylko to się zmieniło. Wreszcie mógł przytulić brata i ten nie odsuwał się ani nie fukał, że są już na to za starzy.
Odsunął się powoli od brata i podszedł do kufrów z ich rzeczami.
- Pójdę pod prysznic - powiedział, wyjmując swoje specyfiki do "pielęgnacji" i idąc ku dużej, przestronnej łazience. Zdjął tam bluzkę i spojrzał w lustro. Mimowolnie odchylił głowę, patrząc na dość paskudny, zaczerwieniony ślad po ugryzieniu... Taka mała pamiątka po ostrzejszej zabawie z Aishą. Uśmiechnął się delikatnie. Uwielbiał prowokować brata, sprawiać, że ten w końcu wręcz rzucał się na niego, kiedy byli sami.
Z zadowolonym nuceniem nalał sobie ciepłej wody do balii.



* ~~ Aisha ~~ *

Aisha uśmiechnął się do wychodzącego brata, wzdychając cicho. Był szczęśliwy, czułość jaką okazywał mu brat dawała mu niesamowitą satysfakcję, wreszcie czuł, że Siha jest szczęśliwy i spełniony. Szkoła dawała jasno do zrozumienia, że jest tolerancyjna, dlatego Aisha nie obawiał się okazywania mu czułości. Oczywiście, nikt nie mógł dowiedzieć się, że są braćmi, to byłoby już za wiele, z resztą było nielegalne na kontynencie. Nie był to jednak problem, w nowych, podrobionych dokumentach Siha przyjął nazwisko Rosiera, a Aisha Hideyoshiego.

Chłopak przeczesał włosy, na razie zostawiając w spokoju nierozpakowane bagaże. Wyjął ze swojego jedynie czystą bieliznę i udał się za bratem do łazienki.

- Sądziłeś, że puszczę cię samego? - zapytał, przyklejając się do nagich już pleców brata. Odkąd zaakceptował ich jako parę, mówił odrobinę więcej.


* ~~ Siha ~~ *


Siha zaśmiał się dźwięcznie, zerkając na niego przez ramię.
- Miałem nadzieję, że nie - odparł, odwracając się do niego szybko i dobierając mu się do koszuli.
Lubił seks w wodzie.

**

Poprawił włosy, mierząc jeszcze spojrzeniem swoje obicie. Wyglądał idealnie, przynajmniej w swoim odczuciu. Ugryzienie ukrył za materiałem zapinanej na szyi bluzki, odsłaniając przy tym sporą malinkę na ramieniu.
- Możemy iść - powiedział do Aishy, uśmiechając się i łapiąc swoją kołdrę. Już od dwóch tygodni byli w tej szkole. Osoby dość spokojnie podchodziły do ich związku, nie wszyscy byli ich fanami, ale złych słów nie było za wiele. Co śmieszyło - i mile łechtało - Sihę, to zachowanie Aishy. Gdy tylko się dało, trzymał go władczo przy swoim boku, jakby dawał wszystkim do zrozumienia, iż Siha należy do niego. Białowłosy nie robił nic, by mu w tym przeszkodzić, było to dla niego bardzo miłe.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha zarzucił torbę na ramię i wyszedł za bratem z pokoju. Drzwi jak zwykle się za nimi zamknęły, a światło na korytarzu zapaliło. Jeszcze jedno, co Aisha zdążył zauważyć podczas dwóch tygodni pobytu tutaj- wszystkie ściany były wyciszone, dlatego wieczorami mógł sobie pozwolić z Sihą na naprawdę dużo.
Złapał go za dłoń i podszedł do wyrytej na ścianie runy, by razem z bratem przenieść się pod odpowiednią salę.

- Wiesz, że dzisiaj po dwunastej mamy okienko? - zapytał go na ucho, zerkając na kilkoro obecnych na korytarzu uczniów. - A szatnia basenowa będzie całkowicie pusta o tej godzinie...



* ~~ Siha ~~ *


Siha uśmiechnął się kątem ust i zerknął na brata.
- Składasz mi jakąś niemoralną propozycję? - mruknął, udając niewiniątko.
Wciąż pamiętał minę Aishy, gdy po raz pierwszy uprawiali seks w innym miejscu niż ich sypialnia czy łazienka. To był jakiś sklep z ciuchami, dokładniej sala do przymierzania. Ciemnowłosy wyglądał, jakby miał dostać zawału za każdym razem, gdy słyszeli czyjeś kroki. A jednak, mimo to, stanął na wysokości zadania. Potem robili to częściej w różnych miejsach, aż tadam! Aisha sam zaczął proponować mu takie zabawy.
A Siha uwielbiał to uczucie podekscytowania, że mogą zostać złapani.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha westchnął cicho, przysuwając się do brata i obejmując go w pasie. Złożył na czole chłopaka czuły pocałunek.
Lubił okazywać mu uczucie, ale nie pochwalał lizania się na oczach innych. Uważał, że było to już zbyt intymne i powinno zostać między nimi, tylko dla nich.

- Skąd, jestem zbyt ułożony żeby robić coś takiego - zaśmiał się pod nosem, odsuwając się odrobinę, wciąż ściskając jednak jego rękę.



* ~~ Siha ~~ *


- Oczywiście - odparł, uśmiechając się do niego kątem ust. - I wcale nie chcesz przelecieć mnie w szatni w trakcie okienka.
Pokazał mu język i zaśmiał się lekko. Przeciągnął się i stanął przed bratem, by oprzeć się plecami o jego tors.
- Dziś ma jakaś "nowa" przyjść - odbił od tematu, zasłaniając po chwili usta dłonią i ziewając cicho.
- Nadal bolą mnie nadgarstki - poinformował bliźniaka, pijąc do ich zabaw nocnych. Tym razem oto on był tym związanym.


* ~~ Aisha ~~ *


Brunet objął Sihę w pasie i oparł podbrudek na jego ramieniu.

- Tylko nadgarstki? - zapytał zadziornie, choć zaraz złapał jedną z dłoni bliźniaka i pocałował delikatne zaczerwienienie. - Jak tak dalej pójdzie bedziesz miał więcej malinek i otarć niż normalnej skóry.

Drzwi do klasy otworzyły się, zapowiadając rozpoczęcie pierwszych zajęć. Po chwili już wszyscy siedzieli w ławkach, przodem do wielkiego stanowiska profesora od eliksirów. Wiele z uczniów nie posiadających magicznych zdolności, uczyło się jak wspomagać swoich partnerów jako klerycy.

- Witajcie - do sali wszedł wysoki, blondwłosy mężczyzna w czarnej szacie. - Poznajcie nową koleżankę.

Do sali weszła niska, odrobinę zgarbiona dziewczyna w fioletowej sukience z ochydną kokardą na brzuchu i uśmiechnęła się nieprzyjemnie do reszty klasy.


* ~~ Siha ~~ *


- Oj tam oj tam - mruknął, rozczulony gestem Aishy.

Gdy tylko zajęli miejsca, odruchowo przesunął dłoń na kolano brata, a potem wyżej, z niewinną minką macając go pod ławką. Jednak na widok dziewczyny zamrugał i zastygł.
- O kurwa... - syknął cichutko, po czym przeniósł wzrok na brata.

Elie. Ta mała, cholerna poczwara, która zawsze próbowała się wepchnąć między niego a Aishę. Cholera, a było tak dobrze! Zawsze mógł mieć nadzieję, że ich nie rozpozna... w końcu wiele lat się nie widzieli.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha chwilę patrzył na "nową koleżankę", spinając całe ciało. Cholera, to była Elie. Dziewczyna, do której Aisha niby nic nie miał, a jednak wiedział doskonale, że ta znała ich i raczej pamiętała.
Strzepnął ze swojego uda rękę brata i rzucił mu krótkie, przepraszające spojrzenie.
Miał nadzieję, ze Elie ich nie rozpozna. A nawet jeśli, zdecydowanie nie mogła się dowiedzieć, że są parą.



* ~~ Siha ~~ *


Siha założył nogę na nogę, splatając ręce na piersi i prychając cichutko. Oparł się wygodnie o krzesło i przesunął wzrokiem po sylwetce dziewczyny.
Nic się nie zmieniła.

Wziął głęboki wdech, uspokajając się. Nie pozwoli, by ta mała pinda zepsuła mu "raj". Jak będzie trzeba, to ją otruje. Czy coś. Nieważne, byle by trzymała gębę na kłódkę o ich pokrewieństwie.


* ~~ Aisha ~~ *


- Hej, jestem Elie - dziewczyna przedstawiła się, zerkając krótko na kilkoro uczniów - Z pewnością się polubimy.

Usiadła na ławce w pierwszym rzędzie, nie kierując wzroku na bliźniaków.
Aisha odetchnął cicho, krótko zerkając na brata. Złapał pod stołem jego dłoń.
Nie wiedział co robić. To, że Elie ich pozna pozostawało jedynie kwestią czasu. A plotki o tym, że są razem z pewnością szybko do niej dotrą.
Jedyne wyjście jakie w tej chwili widział to ucieczka.



* ~~ Siha ~~ *


Siha skrzywił się, zaciskając palce na dłoni brata. Zamiast notować to, co mówił nauczyciel zaczął myśleć jak rozwiązać ich problem.

Otruć? Zbyt drastyczne.
Eliksir zapomnienia? Trudne do zdobycia, ale możliwe.
Modyfikacja pamięci? Cóż...

Nagle zamrugał. A gdyby tak... Uśmiechnął się. Po chwili przekazał bratu kartkę - "Mam plan".



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha zerknął na brata ciekawsko, jednak zaraz skierował wzrok na nauczyciela i skupił się na tym, co ten mówił. Nie lubił lekceważenia wykladowcy, wolał gdy brat słuchał na zajęciach by móc czerpać z nich jak najwięcej. Martwił się po prostu o jego edukację. Dlatego przyłożył do ust palec i szepnął "później", by Siha skupił się na lekcji.


* ~~ Siha ~~ *


Prychnął cicho, robiąc obrażoną minę. On tu ratuje ich przeszłość, a Aisha na niego "cicha"! O nie, tak być nie będzie!
Kopnął jeszcze bliźniaka w łydkę, wbijając wzrok w nauczyciela.
"Nie to nie, nic Ci nie powiem."



* ~~ Aisha ~~ *


Nauczyciel na szczęście nie wywoływał ich w trakcie zajeć, więc Elie nie mogła usłyszeć ich imion, a ponieważ nie odwracała się, nie widziała również ich twarzy.
Na koniec lekcji udało im się wyjść cichcem tak, że nie natrafili na Elie.

- Jaki pomysł? - zapytał Aisha, gdy złapał brata za rękę i zaczął prowadzić w stronę pływalni. Nie tyle po to, żeby się z nim "pobawić", co by porozmawiać o obecnej sytuacji.



* ~~ Siha ~~ *


- Można jej nakłamać - odparł spokojnie, splatając palce z palcami brata. - Wiesz, że właściwie nie jestem synem naszych ojców, tylko ktoś mnie podrzucił czy coś. Wyglądamy podobnie przez zaklęcie modyfikacyjne.

Otworzył drzwi szatni i wszedł do środka. Jak przypuszczali, nie było tam żywej duszy. Usiadł na mało wygodnej ławeczce i założył nogę na nogę.
- W pierwotnej wersji myślałem o powiedzeniu, że Hide nie jest moim ojcem. Znasz reputację Rosiera, podobno puszczał się częściej niż bierze oddech. Ale to i tak robiło by z nas braci, tylko przyrodnich...

Pokręcił głową, opierając się dłońmi o ławeczkę.
- Albo można ją zwyczajnie... usunąć - nie chciał mówić "zabić", zabrzmiało by to zbyt drastycznie.



* ~~ Aisha ~~ *


Brunet usiadł naprzeciwko brata i położył dłonie na jego kolanach. Chwilę się zastanawiał, sprawdzał mocą przy okazji czy napewno nikogo nie ma w szatni. Na szczęście byli sami.

- Nie możemy jej zabić - powiedział. - W poprzedniej szkole zginął twój przyjaciel, ktoś może to powiązać. Ale możemy pokombinować z jej pamięcią. Trochę zmodyfikować zdobyte informacje. Trzeba tylko znaleźć telepatę. No i dowiedzieć się, jakie ona zdobyła moce. Z tego co pamiętam, nie przejawiała żadnych wyższych zdolność.



* ~~ Siha ~~ *


Siha skrzywił się lekko.
- Nikt tutaj nie wie o Isto - mruknął, po czym zamyślił się.
- A może... Ten, no... Set? Seth? Steh? Ten telepata z ostatniego roku. Ma tatuaż węża na ramieniu. Jest w tym dobry i za działkę zrobi wszystko - powiedział nagle, patrząc bratu w oczy. Przechylił się i pocałował go z pomrukiem w usta.
- Mogę ją otruć... - stwierdził cicho, odsunąwszy się lekko. Zsunął się z ławki na podłogę, kładąc bratu ręce na kolanach. Rozsunął mu nogi i klęknął między nimi.
- Chyba że masz coś lepszego? - dodał, dobierając się do jego rozporka. Już po chwili miał penisa Aishy w ustach. Zamruczał, obciągając mu umiejętnie. W końcu, robił to tylko jemu, więc oczywistym było, że wiedział już, gdzie polizać czy jak mocno possać, by jego brat odczuł to jak najintensywniej.
I już prawie, tuż przed tym jak ciemnowłosy miał osiągnąć orgazm... Siha odsunął się, wycierając usta wierzchem dłoni. Uniósł się i pocałował brata w usta.
- Będziemy kontynuować potem... - mruknął figlarnie.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha już miał odpowiedzieć bratu, gdy sapnął z zaskoczenia, a zaraz uśmiechnął się na widok Sihy pomiędzy swoimi nogami. Położył dłoń na jego głowie i szarpnął go za włosy, wiedząc dobrze, że mu to nie przeszkadzało. Czasem lubili pobawić się trochę ostrzej, a ponieważ to Siha upodobał sobie szczególnie lizanie penisa brata, wiedział już jak Aisha na to reagował.

- Siha... - mruknął tuż przed orgazmem, a jednak ten nie przyszedł, gdyż Siha cofnął głowę zupełnie niespodziewanie.

Brunet patrzył na niego chwilę, by zaraz uśmiechnąć się pod nosem. Wzmocnił uścisk dłoni i zaraz przyciskał klatkę piersiową młodszego do jednej z szafek basenowych.

- Będziemy kontynuować teraz - mruknął mu do ucha, ocierając się o niego sztywnym penisem.




* ~~ Siha ~~ *


Uśmiechnął się w myślach z satysfakcją. Szarpnął się delikatnie, jednak wystarczyło spojrzenie, by stwierdzić, że nie ma nic przeciwko takiemu zachowaniu brata.
- Wieczorem - mruknął, niby przypadkiem ocierając się o kochanka biodrami. Rozmawiali kiedyś o takich rzeczach i Siha przyznał, że czasem lubił, kiedy Aisha był trochę... brutalny. Nie zawsze, ale od czasu do czasu chętnie bawił się w "takie rzeczy" z bratem.



* ~~ Aisha ~~ *


- Wieczorem też - poprawił brata, łapiąc jego nadgarstki i przyciskając je do szafki.

Zaczął całować go po szyi, napawając się zapachem skóry kochanka. Lubił całe jego ciało, każde znamie i zaczerwienienie.
Natrafił na czerwony ślad po ugryzieniu i poświęcił temu miejscu więcej uwagi. Czasem miał wyrzuty sumienia, jednak wiedział, że gdyby kiedykolwiek przesadził, Siha z pewnością by mu o tym powiedział.



* ~~ Siha ~~ *


Zamruczał cicho, chętnie układając glowę tak, by dać bratu jak najwięcej miejsca do popisu.
Już po chwili pomieszczenie wypełniło się odgłosami ostrego seksu.

**

- I niby czemu miałbym wam pomóc, pedałki? - elfa o jaskrawych, niebieskich włosach uśmiechnął się zakolczykowanymi ustami, patrząc na nich świdrująco. Siha uśmiechnął się do niego czarująco, machając torebką z narkotykami.
- Dlatego, ćpunku - odparł słodko, usadawiając się wygodniej na kolanach Aishy. Setaeh, bo tak w końcu nazywał się telepata, wbił wzrok w torebkę i oblizał wargi. Na sam widok zaczęły go świerzbieć żyły.
Byli w pokoju elfa, zagraconym i zadymionym. Czort wyczuwał też zapach potu, spermy... i krwi. To ostatnie wyjaśniło się, gdy z łazienki wyszedł drobniutki, na oko trzynasto, może czternastoletni chłopaczek o jasnoróżowych włosach. Był nagi, a na jasnej skórze miał mnóstwo malinek. Podszedł do elfa, opierając się o jego plecy i ziewając, przy czym ukazał wampirze kiełki. Jasnymi, niemal białymi oczami zmierzył bliźniaków i torebkę. Wyglądał na lekko naćpanego.
- Wracaj do łóżka - mruknął do niego elf, na co wampirek odsunął się szybko i zniknął za ciemnym parawanem. Dopiero teraz Siha dostrzegł, że wiele z ran na ciele elfa nie było tatuażami, a miejscami ugryzień po wampirzych kłach.
- Spoko. Ma szesnastkę - Setaeh zaśmiał się cicho, widząc miny swoich gości.
- No dobra, słoneczka... Kogo i jak mam zmodyfikować? - dodał, sięgając po papierosy. Poczęstował też bliźniaków, a Siha chętnie przyjął fajkę.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha trzymał brata blisko siebie, instynktownie zasłaniając go swoimi dłońmi. Nie ufał temu elfowi, z resztą żadnemu ćpunowi. ...Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że właściwie to nie ufał nikomu.
Zaśmiał się do swoich myśli i popatrzył na profil brata. Mocą zapalił mu fajkę, gdyż nigdy nie udało mu się namówić Sihy do rzucenia tego świństwa. Już po sekundzie ingerował w dym, który dostawał się do płuc Sihy i sprawiał, że ten w nie nie wnikał. Z resztą, bez przerwy filtrował powietrze, które wdychał jego brat. Oczywiście nigdy mu o tym nie powiedział. Siha zabiłby go, gdyby miał świadomość jak wiele rzeczy Aisha robił dla jego zdrowia.

- Niewiele musisz zrobić - powiedział do elfa. - W naszym roczniku jest dziewczyna, Elie. Nie ma mocy, to zwykły człowiek. Chcemy tylko, byś wymazał nas z jej pamięci. Znamy się od dziecka, więc musisz cofnąć się trochę wstecz.



* ~~ Siha ~~ *


- Dobra. Gdzie ją znajdę? - elf wodził oczami od jednego do drugiego. Siha zaciągnął się i po chwili wydmuchał dym. Od dłuższego czasu papierosy już mu nie smakowały, brakowało mu w nich... czegoś. Nie wnikał jednak.
- Jutro, około piętnastej będzie we wschodniej altanie - powiedział spokojnie, po czym wyjął z torebki jedną kulkę. - Przedpłata. Resztę dostaniesz po załatwieniu sprawy.
- A dla mojego słonka? - Setaeh uśmiechnął się niemal przymilnie, na co jasnowłosy zaśmiał się lekko.
- Twoje słonko naćpa się twoją krwią. Reszta po załatwieniu sprawy. Więc... Do zobaczenia jutro - zgasił papierosa o blat stołu, przy którym siedzieli i wstał.

Miał nadzieję, że ten ćpun nie zawiedzie.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha również wstał i zaraz wyprowadził brata za rękę. Nie chciał, by ten zbyt długo przebywał w takim towarzystwie.


- Miejmy nadzieję, że tego nie spieprzy - powiedział.

***

Kilka dni później.

Elie nie wydawała się ich znać, więc bracia mogli odetchnąć z ulgą. Elf najwidoczniej się spisał, dobrze wymazując jej pamięć. Aishę martwiło jednak co innego.

- Wiesz, że taka sytuacja może się powtórzyć? - zapytał brata, gdy siedzieli razem w pokoju po kolacji.




* ~~ Siha ~~ *


Siha spojrzał na brata, zdejmując kolczyki. Westchnął cicho.
- Wiem. Dlatego musimy wymyślić plan na "w razie czego"... Coś, jakbyśmy nie mieli pod ręką ćpającego telepaty - zażartował na końcu, chowając biżuterię. Przeciągnął się i powoli podszedł do ich łóżka.
- Albo gorzej... Jak ojcom coś padnie na głowy i przyjadą nas odwiedzić? Wiesz, co ojciec Hide tutaj zrobi? Kamień na kamieniu nie zostanie...
Wzdrygnął się lekko.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha odwrócił wzrok, zerkając za okno. Trudno mu było wyobrazić sobie co by się działo, gdyby ojcowie się dowiedzieli. Wolal sobie chyba nie wyobrażać.

- Siha... - starszy zerknął na brata krótko i pokazał mu charakterystyczny grymas, który pojawiał się tylko w chwilach, kiedy dopadały go wyrzuty sumienia co do ich związku.
Odwrócił szybko wzrok, wiedząc, że Siha go nie lubi.




* ~~ Siha ~~ *


Zacisnął zęby, widząć "ten-konkretny-grymas". Wziął głęboki wdech i podszedł do brata. Uklęknął przed nim, łapiąc go za dłonie i przysuwając sobie je do ust.
- Kocham Cię, Ai. Nie robimy nic złego - powiedział miękko, patrząc na niego z dołu.

**

Mieli oddzielne lekcje, Siha siedział w ławce i udawał, że słucha nauczyciela. Czuł się coraz gorzej, kręciło mu się w głowie. Od jakiegoś już czasu, najczęściej właśnie gdy byli oddzielnie, źle się czuł. Robiło mu się nie dobrze, niemal tracił przytomność, miał tez przeraźliwe bóle głowy.
- Ja... Muszę wyjść... - powiedział do nauczyciela, podnosząc się i chwiejnym krokiem zmierzając ku drzwiom. Wyszedł na korytarz i oparł się o ścianę, oddychając głośno i głęboko.
Przymknął oczy, czując jak cały korytarz mu wiruje.



* ~~ Aisha ~~ *


Brunet siedział w swojej części pracowni, pracując zgodnie z zaleceniami nauczyciela, który aktualnie zajmował się jedynie nim. Reszta uczniów znajdowała się aktualnie w skrzydle szpitalnym, które było wcześniej specjalnie przygotowane.
Profesor od czarnej magii, Livian, zaplanował na dzisiaj zajęcia, które już z założenia miały wysłać każdego z uczniów na skraj wytrzymałości, by ci poznali szczyt swoich możliwości.
Aisha nie odczuwał żadnego głębszego zmęczenia. Jedynie to wywołane całym dniem w szkole.

Aisha zastygł nagle w bezruchu, słysząc przyśpieszony oddech Sihy. Ciągle nasłuchiwał co się dzieje wokół niego dzięki mocy.
Opóścił ręce, przestając zajmować się zmienianiem pogody i wbiegł prędko do budynku. Profesor krzyknął za nim, mocno wkurzony, gdyż Aisha od pewnego czasu wydawał mu się niezwykle interesujący. Odkąd Livian wprowadził bardziej wymagające ćwiczenia, po Aishy, w odróżnieniu do innych, zupełnie nie było widać zmęczenia.

Brunet znał plan brata na pamięć, dlatego szybko znalazł jego salę. Złapał go za ramiona i popatrzył mu w oczy, od razu przyśpieszając ciśnienie i schładzając skórę.

- Siha... Siha, co ci jest? - zapytał nerwowo, starając się stłumić nerwy i myśleć racjonalnie. - Musimy natychmiast iść do skrzydła szpitalnego.



* ~~ Siha ~~ *


Siha syknął cicho, czując dotyk. Otworzył oczy i spojrzał na Aishę, próbując uśmiechnąć się do brata delikatnie.
- Nic mi nie jest, Ai... Trochę świat mi zawirował - zbagatelizował swoje objawy, zaraz chwiejąc się i niemal opadając na brata.
- Muszę się przespać... - mruknął, lekko nieprzytomnym wzrokiem patrząc na Liviana, po czym ułożył głowę na ramieniu Aishy i przymknął oczy.
- Kocham cię, Ai. Nie panikuj - powiedział mu jeszcze do ucha.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha podtrzymał brata i od razu wziął go na ręce.

- Niesamowite... - Livian mruknął pod nosem, patrząc na to wszystko, a Aisha spojrzał na niego jak na idiotę. - Chodź, pomogę - dodał, po czym wziął torbę bruneta i ruszył żwawo w stronę skrzydła szpitalnego.

Aisha wzbudzał w nim coraz większe zainteresowanie.

***

Kilka godzin później, Aisha siedział przy śpiącym w szpitalu bracie i trzymał go za rękę. Nie miał pojęcia co się dzieje, Siha miał identyczne objawy jak jego znajomi z zajęć, był po prostu skrajnie wyczerpany.

- Jeśli to moja wina... - mruknął cicho, mając pewną teorię co do stanu brata. Niestety, nie była ona jakkolwiek optymistyczna.



* ~~ Siha ~~ *


Siha poruszył się, powoli otwierając oczy.
- Mój łeb... - mruknął cicho, po czym skupił wzrok na bracie. Uśmiechnął się do niego lekko, chcąc go uspokoić.
- Cześć, przystojniaku... - zamruczał, próbując się podnieść. Lekko mu zawirowało w głowie, uspokoił się jednak zaraz.



* ~~ Aisha ~~ *


- To niesamowite... - mowil profesor Livian, po tym jak zaprosił braci do swojego gabinetu. - Jesteście jak jeden organizm, jeden bez drugiego jest nic nie wart...!

Aisha obserwował go uważnie ze zmarszczonymi brwiami. Trzymał bliźniaka za rękę, co jakiś czas spoglądając na niego z niezrozumieniem.
Najprawdopodobniej potwierdziły się jego obawy.

- To oznacza, że wysysam energię Sihy? - zapytał dla pewności, a gdy nauczyciel kiwnął głową, zwiesił smętnie głowę.

- Byś korzystał z mocy, twój kochanek musi mieć energię - powiedział Livian, kątem oka czytając książkę, która opisywała takie przypadki. Było ich zaledwie kilka, tym bardziej profesor był "zakochany" w swoich uczniach.



* ~~ Siha ~~ *


Siha uniósł lekko brew, głaszcząc kciukiem skórę dłoni brata.
- Więc co? Jak mnie za ostro przeleci i nie mam siły to Ai nie może... korzystać z mocy? - zapytał, wpatrując się w profesora ciekawie.
Ta wiadomość była dla niego... nawet miła. Poczuł się wyjątkowy. Byli z Aishą sobie przeznaczeni, nawet magia tak decydowała! Zerknął na kochanka i już wiedział, że będą kłopoty. Aisha zawsze tak "zwieszał" głowę, gdy coś go trapiło. A Siha nie chciał, by tak było. W końcu, nie działo się nic złego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Śro 19:24, 25 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


* ~~ Aisha ~~ *


Livian zaniemówił, nieprzyzwyczajony do bezpośrednich pytań Sihy. Uśmiechnął się pod nosem, gdy jego wyobraźnia posunęła się w ciekawe rejony.

- Nie mogę powiedzieć wam nic pewnego - powiedział. - To spostrzeżenia po przeczytaniu o zaledwie kilku przypadkach, nie możemy więc uznać, że to, co działo się u nich, jest pewnikiem również w waszej sytuacji.

Profesor podał im książkę z zaznaczonymi odpowiednimi stronami i parsknął śmiechem. Był zadowolony, przecież Aisha i Siha byli doskonałymi modelami do eksperymentowania.

- Poczytajcie książkę, a za dwa dni zabiorę was na osobny trening i zobaczymy co razem potraficie.



* ~~ Siha ~~ *


Siha spojrzał na książki i skrzywił się. Natomiast druga część zdania wywołała na jego twarzy ponętny uśmieszek.
- Nie musimy wyjeżdżać. Wystarczy, że udostępnisz nam płaską powierzchnię, a "zobaczysz co razem potrafimy" - odparł figlarnie, patrząc mężczyźnie w oczy prowokująco. Niby przypadkiem zwilżył usta w nęcącym geście, opierając się ramieniem wygodnie o Aishę.
Nie podobał mu się sposób, w jaki nauczyciel patrzył na jego brata. Jak gdyby nigdy nic pogłaskał kochanka po udzie, zupełnie nieskrępowany dotykając coraz wyżej.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha zerknął na brata, zaskoczony jego śmiałością. Zmarszczył brwi, zirytowany i uciekł od jego dotyku.
Wstał gwałtownie, niemal zrzucając z siebie brata, jednak złapał go i przycisnął do swojego boku.

- Odezwiemy się do pana - powiedział mało przyjemnie i zabrawszy ze sobą książkę, wyszedł z gabinetu, ciągnąc za sobą brata.

- Co ty robisz? - zapytał z niedowierzaniem, gdy byli już na korytarzu.



* ~~ Siha ~~ *


Siha rzucił jeszcze nauczycielowi śmiałe spojrzenie i nęcący uśmieszek przez ramię, zanim brat wyciągnął go na zewnątrz. Spokojnie poprawił swoją bluzkę.
- Nie podoba mi się sposób, w jaki na ciebie patrzył, więc uświadomiłem go, że należysz do mnie - odparł, uśmiechając się do brata słodko. Zarzucił mu ręce na szyję i pocałował go w usta czule.

**

- Heeej, oni byli jak my - rzucił do brata znad książki. Leżał na brzuchu na łóżku, ubrany jedynie w kusą, koronkową bieliznę, której ciemny materiał odznaczał się kusząco na tle jasnej skóry.
- "Teerke i Loer...", co za imiona, "... byli bliźniakami. Jednak, podobnie jak w poprzednich przypadkach, ich więź była o wiele bardziej zażyła. Nie wiadomo dokładnie, kiedy rozpoczęli swój kazirodczy związek, jednak najwyraźniej miał on wpływ na siłę ich mocy." Ciekawie - powiedział, przewracając stronę i wsuwając sobie do ust lizaka o smaku arbuzów. Jakiś nowy wynalazek, ale od razu mu się spodobał.
- Myślisz, że gdzie nas Livian zabierze? Na te... "treningi"?


* ~~ Aisha ~~ *


Brunet zmiękł od razu, widząc uśmiech brata. Pocałował go w czoło.

- Po prostu nie rób tego - poprosił. - Chcę być jedynym, który widzi cię takim...

***

Aisha wyszedł z łazienki, wycierając wilgotne włosy. Otaksował sylwetkę Sihy i spojrzał mu przez ramię na książkę.

- Nie chcę nic o tym wiedzieć - mruknął. - Magowie umierają najczęściej właśnie z powodu wycieńczenia organizmu. A jeśli to twoje ciało ma cierpieć... wyzbędę się mocy, nie chcę jej takiej.



* ~~ Siha ~~ *


Siha zmarszczył brwi, unosząc głowę i spoglądając na brata.
- Co ty pieprzysz? - powiedział przerażająco spokojnie. - To część ciebie, nie możesz się jej "wyzbyć".
Odwrócił się na plecy i pogłaskał kochanka po policzku.
- Po za tym... Nie przeszkadza mi to, póki ty możesz mnie obronić - powiedział, siadając i uśmiechając się do niego delikatnie.
- Zawsze czułem się gorszy, wiesz? Nie mam mocy, nie mogłem Ci pomóc... A teraz, kiedy wiem, że mogę w jakiś sposób, sprawić, że będziesz silniejszy, że możesz zrobić coś więcej... - przysunął się do niego, całując go delikatnie w policzek.
- Zrobił bym dla Ciebie wszystko, Ai. Wiesz o tym.


* ~~ Aisha ~~ *


- Nie rozumiesz mnie, Siha - mruknął brunet, siadając obok brata na łóżku. - Nigdy nie chciałem, byś czuł się gorszy... Ale nie mogę pozwolić na to, by moje umiejętność cię krzywdziły. Szkoliłem się, by cię chronić, nie po to, by żerować na twoim ciele.



* ~~ Siha ~~ *


Siha zmarszczył brwi, patrząc na brata poważnie.
- Jak skończymy naukę... Jeśli kupimy dom i zamieszkamy tam, a ktoś się dowie o naszym pokrewieństwie... Co jeśli będzie chciał zrobić nam krzywdę? Jesli będzie ich zbyt wielu? Jak się obronimy? Nie chcę uciekać.
Pogłaskał go po policzku.
- Aisha... Jeśli zaczniemy trenować, będziesz znał mój limit. Będziesz wiedział, jak daleko możemy się posunąć, jeśli będzie trzeba.
Uśmiechnął się delikatnie, przysuwając i całując go delikatnie.
- Cieszę się, że jestem Twoją "siłą". Jesteśmy jednością. Czy to dla ciebie problem?


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha westchnął głęboko, kładąc się na łóżku obok młodszego. Leżał chwilę bez ruchu, obserwując brata i wyraźnie się nad czymś zastanawiając.

- Możemy spróbować - powiedział w końcu. - Ale tylko na próbę. Jeśli zobaczę, że kontrolowanie mocy jest zbyt trudne, natychmiast zrezygnuję.

Chłopak położył się na boku i ułożył dłoń na policzku brata. Pocałował go czule w skroń, opuszkiem palca przeczesując jego jasne włosy.



* ~~ Siha ~~ *


Uśmiechnął się lekko, kiwając głową.
- Dobrze, niech będzie - mruknął, przysuwając się zaraz i całując brata w usta delikatnie.

**

- Gdzie jesteśmy? - zapytał Siha ciekawie, patrząc za okno powozu. Livian wywiózł ich gdzieś na czas treningów. Jasnowłosy trzymał kochanka za rękę, siedząc blisko niego. Większość drogi spędził leżąc z głową na kolanach Aishy, trochę go przy tym macając. Zresztą, kiedy profesor po nich przyszedł, znalazł ich w mocno jednoznacznej pozie. Siha leżał na kufrze, właściwie nagi jeśli nie liczyć biżuterii i kawałka koronki dumnie noszącego nazwę bielizny, nogami oplątując w pasie Aishę, który miał na sobie spodnie i buty. Bluzki brak, a i te spodnie miał lekko zsunięte, co by krocze było na wierzchu. Livian trafił idealnie w moment, kiedy akurat obaj szczytowali - Siha wykrzykiwał cicho imię kochanka i wbijał paznokcie w jego plecy, gdy ten właściwie szurał nim po wieku kufra, dociskając mocno biodra do jego pośladków. Nawet nie zdjął mu bielizny, a po prostu przesunął kawałek koronki zasłaniający dziurkę Sihy. Nie żeby ten miał coś przeciwko...
Jasnowłosy uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie miny profesora. Cóż, musiał poczekać kolejne pół godziny, bo koniecznie musieli wziąć prysznic, ale co on na to poradzi? *



* ~~ Aisha ~~ *


Brunet trzymał młodszego mocno, gromiąc Liviana wzrokiem. Nie chciał mieć z tym człowiekiem nic do czynienia,ale aktualnie był jedynym który mógł pomóc mu z mocą.
Gdy mężczyzna wszedł wcześniej do pokoju, kiedy bracia oddawali się chwili czułości, Aisha miał ochotę wydłubać mu oczy. NIKT nie miał prawa oglądać Sihy tak, jak Aisha. A starszy dokładnie widział jak profesor na jego brata. Pożądliwie, tak jakby rozbierał go wzrokiem.
Dlatego właśnie brunet trzymał brata blisko siebie, nie dając mu zbyt patrzeć na profesora.

- Już prawie jesteśmy - powiedział Livian i uśmiechnął się, lekko rozbawiony.

Zachowanie Aishy niezwykle go śmieszyło. Chłopak zachowywał się, jakby bronił brata przed całym otoczeniem. Między innymi przed Livianem właśnie. Głupiec nie dostrzegał tylko jednej rzeczy: profesor wcale nie patrzył na młodszego z braci...


* ~~ Siha ~~ *


Shia zerknął na profesora i zaraz przeniósł wzrok na Aishę. On też nie cierpiał ich opiekuna. Przysunął wargi do ucha brata i wyszeptał:
- Jeśli dalej będzie Cię rozbierał wzrokiem, wydłubię mu te kaprawe ślepia.
Otulił się wygodnie ramieniem brata, układając się wygodnie przy jego boku i spojrzał na profesora wzrokiem mówiącym "On jest mój, więc możesz pomarzyć".
- "Już prawie" - powtórzył mrucząco, unosząc brew i uśmiechając się figlarnie. W końcu, kiedy zostali "przyłapani" jęczał właśnie "Już prawie... Ai...!".
- A jakoś dokładniej...?


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha uśmiechnął się pod nosem i możliwej przytulił brata.

- Z przyjemnością Ci pomogę -odpowiedział mu, nie przejmując się tym, że profesor ich słyszy.

-Jesteście niezwykle słodcy, jak się tak na was patrzy - Livian zaśmiał się głośno. - I niecierpliwi - dodał. - Zaraz dotrzemy do portu, a stamtąd łodzią na miejsce.

- Łodzią? - powtórzył Aisha. - Zabierasz nas na wyspę Kamar, mylę się?

Livian kiwnął głową, wysyłając chłopakowi zadziorne oczko.

Kamar była wyspą idealną do treningów. Oddzielona od reszty kontynentu głębokimi wodami, nie przepuszczała za swoje granice magii, którą stosowało się wewnątrz.


* ~~ Siha ~~ *


Siha skrzywił się mocno. Kiedy ostatni raz podróżował statkiem... Cóż, większość rejsu wisiał przez burtę i wymiotował, a przez resztę odsypiał. Nie kojarzył tego zbyt miło.
- Bleh... - mruknął, a widziąc "oczko" Liviana wysłane do jego brata uniósł lekko rękę i dyskretnie pokazał mu znany wszystkim gest środkowym palcem, unosząc lekko brew. I co z tego, że to ich profesor. Zarywa do Aishy, a tego jasnowłosy nie mógł odpuścić.

Ułożył podbródek na ramieniu brata i dmuchnął delikatnie w jego ucho.
- Mam ochotę na seks - mruknął w mu nie cichutko, bawiąc się guzikiem od koszuli brata.


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha zaśmiał się, widząc zazdrość brata. Lubił, gdy ten pokazywał mu swoje uczucie, nie mając w tym wypadku na myśli żadnych cielesnych zbliżeń.

- Nic nowego - odpowiedział tak, by Livian go nie słyszał. - Ty zawsze masz ochotę.



* ~~ Siha ~~ *


- Dupek - prychnął cicho, lekko uderzając go w klatkę piersiową otwartą ręką. Odwrócił się do niego plecami, krzyżując ręce na klatce piersiowej i obrażając się śmiertelnie. Nie przeszkadzało mu to jednak w wygodnym oparciu się o brata i "zabawy" jego palcami, gdy był dalej obejmowany przez niego.
- Duża będzie ta łódź...? - zapytał profesora, przenosząc na niego spojrzenie.



* ~~ Aisha ~~ *


- Nie wybiera się tam wiele osób, łódź jest więc niewielka - odpowiedział Livian. - No i chłopcy, trzeba trochę popracować - dodał z wyraźną satysfakcją.

Po kilku minutach wreszcie dotarli do portu i wysiedli z powozu. Aisha wziął wspólny z Sihą bagaż do ręki, a drugą złapał brata. Podążył w kierunku wskazanym przez profesora i już po chwili doszli do brzegu, gdzie czekała na nich skromna, drewniana wiosłówka.

- Magia na tych wodach jest znacznie osłabiona - powiedział Livian. - Trzeba więc wiosłować.

Aisha pomógł bratu wsiąść na łódź i zaraz sam do niego dołączył. Miał mieszane uczucia co do całej tej podróży. Nie ufał nauczycielowi i swoim mocom niestety już też.



* ~~ Siha ~~ *


Siha specjalnie przesiadł się na "ławeczkę", która nie posiadała wioseł.
- Wykorzystywanie uczniów do pracy fizycznej jest nielegalne i karane utratą zawodu, dobrego imienia i wolności na okres od 10 do 25 lat. Miłego wiosłowania, profesorze - uśmiechnął się słodko do Liviana. Z nudów kiedyś szukał różnych haczyków na nauczycieli... A właściwie na jednego, bo chciał się na nim odegrać za obniżenie Aishy oceny na jednym z testów.

**

Leżał na łóżku, paląc i przeglądając księgę. Byli tu już trzy dni. Mieszkali w budynku składającym się z dwóch, niewielki wieżyczek i podłużnego "korytarza" między nimi, do którego przylegała kuchnia, łazienka i spory pokój dzienny. W wieżyczkach były sypialnie i łazienki.
Był ubrany jedynie w koronkową bieliznę, Aishy ulubioną nawiasem mówiąc. Odłożył księgę i zgasił papierosa, po czym wstał i przeciągnął się.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha uśmiechnął się i przygarnął brata, całując go z dumą w czoło. Musiał przyznać, że Siha imponował mu pod tym względem.
Brunet wszedł do pokoju z łazienki i zapatrzył na pośladki brata. Poprawił ręcznik obwiązany wokół bioder i podszedł do posłania brata, by pomacać go trochę po lędźwiach i pocałować w tył głowy,

- Ty mały prowokatorze... - mruknął nisko, zahaczając palcami o skrawek bielizny młodszego. - Dobrze wiesz, że je uwielbiam.



* ~~ Siha ~~ *


- Tak? - Siha spojrzał na brata przez ramię z niewinnym uśmiechem.
- Więc pozwól, że je zdejmę... - zamruczał,prężąc się leciutko.
- Czy może zrobisz to za mnie, Ai? - przekręcił się na plecy, jednocześnie unosząc nogę i manewrując tak, że Aisha znalazł się mędzy jego udami. Z idealnym widokiem na bieliznę bliźniaka i jego ciało. Oblizał lekko usta, patrząc w oczy ciemnowłosego i poruszył delikatnie biodrami.
Nie robili w końcu tego od jakiś... 28-29 godzin! Nic dziwnego, że miał ochotę.



* ~~ Aisha ~~ *


Brunet uniósł kącik ust i mruknął z zadowoleniem. Złapał władczo udo bliźniaka i schylił się, by pocałować go w łydkę.
Czuł narastające z każdą chwilą podniecenie, kumulujące się w podbrzuszu.

- Co ty ze mną zrobiłeś, Siha... - mruknął cicho, nachylając się do niego powoli i wwiercając wzrokiem w jego oczy. - Kocham cię.

Uniósł jego nogę i ugryzł ciepłą skórę, nie na tyle jednak mocno, by zostawić ślad. Grzywka opadła mu na oczy, gdy nachylał się do brata, by go pocałować. Przycisnął swoje krocze do jego, czując, że ręcznik powoli zsuwa mu się z bioder. Uwielbiał jego ciało, nie dziwne więc, że nie mógł oderwać od niego dłoni.
Dotknął lekko sztywnego sutka i ścisnął go pomiędzy palcami.



* ~~ Siha ~~ *


Zaśmiał się, obserwując brata z zadowolonym uśmieszkiem.
- Ja Ciebie też kocham, Ai - odparł, wyciągając do niego ręce i obejmując go za szyję. Oddał chętnie pocałunek, z cichym jękiem ocierając się o kochanka. Prężył się pod nim delikatnie, spragniony dotyku. Uwielbiał być tak pożądanym przez Aishę.
- Aisha... - zamruczał mu do ucha. - Kochaj się ze mną. *



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha bardziej nachylił się do brata, a ręcznik zsunął się z jego bioder. Liznął wrażliwe miejsce za uchem, by zaraz złapać jedną z dłoni Sihy i przyszpilić ją do poduszek, tuż nad jego głową.

- Siha... - mruknął, gdy jego półtwardy członek otarł się o czarny, koronkowy materiał bielizny bliźniaka. - Chcę to zrobić... tak jak kiedyś. - Spojrzał mu w oczy niepewnie, równocześnie gładząc go po biodrze, tuż przy koronce.



* ~~ Siha ~~ *


Jęknął cicho, czując jak jego męskość twardnieje. Zadrżał delikatnie, gdy dotknięcie za uchem i zniewolenie ręki wywołało uczucie ekscytacji. Spojrzał bratu w oczy. "Jak kiedyś". Trochę się tego bał, ale... Przecież Aisha go kocha. I pokazał mu czułość. I są tutaj, jako kochankowie. I na pewno już nie sprawi, że poczuje się jak szmata. Uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał wolną ręką po policzku.
- Działaj, Ai - mruknął, patrząc mu w oczy pewnie. Skoro robili to już z wiązaniem, gryzieniem, świecą (uczucie rozgrzanego wosku kapiącgo na podbrzusze i sutki Siha pamiętał do teraz) to seks "tak jak kiedyś" nie powinien już być tak... straszny. Aisha już go nie zostawi po wszystkim jak zużytą zabawkę, więc jasnowłosy był gotowy spróbować. W końcu to tylko kolejna pozycja.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha chwilę przyglądał się bratu bez ruchu, a widząc lekkie zawahanie i niepewność w jego oczach, szybko zrezygnował ze swojego pomysłu. Nie chciał wywierać na nim żadnej presji, z resztą już dawno przekonał się, że woli patrzeć na twarz Sihy, gdy to robią.
Wpił się w wargi brata z zaangażowaniem, jedną ręką wciąż trzymając jego dłoń nad głową. Drugą przejechał władczo po jego udzie i rozszerzył je mocno, ułatwiając sobie dostęp do krocza brata.
Uśmiechnął się, jeszcze raz spoglądając na bieliznę młodszego, po czym delikatnie, nieśmiało niemal, odsunął cienką koronkę na bok. Ponownie, tym razem już bez pośpiechu, nachylił się nad bratem i nawilżając palce mocą, zaczął rozprowadzać wilgoć przy wejściu Sihy.

- Bez ciebie, Siha, nie miałbym nawet tych cholernych mocy - powiedział cicho, muskając wargami skroń kochanka.


* ~~ Siha ~~ *


- Żałujesz, że je jednak masz? - zapytał, lekko prężąc się pod bratem. Westchnął głośno, czując dotyk między pośladkami. Poruszył biodrami, chcąc trochę przyspieszyć. Było nie było, "jak kiedyś" obudziło w nim chęć na bardziej... ostrzejsze zabawy.
- ... Nie musisz mnie przygotowywać - mruknął cicho do ucha Aishy, zagryzając zaraz dolną wargę w erotycznym geście. Spojrzał mu w oczy z figlarnymi iskierkami w oczach.



* ~~ Aisha ~~ *


- Pozwalają mi należycie cię chronić - powiedział. - Ale gdy okazało się, że wysysają z ciebie energię... Byłem pewien, że je kontroluję, a teraz boję się chodźby zagrzać nam wody do kąpieli.

Złapał go pod kolanami i uniósł nieco jego miednicę, by przesunąć wyprężonym penisem między pośladkami młodszego.

- Ale to chyba nie jest czas, by o tym rozmawiać - odparł, patrząc na zaczerwienioną twarz kochanka.




* ~~ Siha ~~ *


Jęknął cicho, aż starając się poruszyć biodrami.
- Nie, to nie czas - mruknął, wyciągając ręce i wbijając lekko paznokcie w skórę brata.
- Pieprz mnie już! - zażądał, patrząc Aishy w oczy.

**

Mruczał jakąś wesołą melodię, smarując świeżą bułkę konfiturą. Wyjątkowo Livian przygotował im śniadanie. W ogóle, przez ostatnie kilka dni był bardzo miły i troskliwy. Nawet przestał się patrzeć w ten wnerwiający sposób na Aishę, co Siha bardzo doceniał.
- Chętnie - odparł na propozycję herbaty od profesora, przysuwając zaraz kubek do ust i upijając kilka łyków. Miło wpakowanej dużej ilości miodu, nadal miała lekko gorzkawo-kwaśny posmak.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha obudził się, mrucząc cicho pod nosem. Czuł dyskomfort w podbrzuszu, podniecenie, które zaskakująco intensywnie rozchodziło się po jego ciele i wywoływało dreszcze na plecach i karku.

Otworzył oczy, zerknął na Sihę, który leżał obok w pościeli i uśmiechnął się, widząc wyraźnie wybrzuszenie na pościeli. Przesunął się w jego stronę i odkrył go, przyglądając się jego ciału z zafascynowaniem.
Nakrył jego ciało swoim, ocierając się męskością o udo brata. Miał wrażenie, że dojdzie od samego tego ruchu.

- Siha, jestem napalony... - mruknął, chcąc go obudzić.*



* ~~ Siha ~~ *


Jęknął, rozsuwając usłużnie nogi, chociaż dopiero się budził. Otworzył powoli oczy, zaraz wbijając lekko nieprzytomny wzrok w brata.
- Ai... - zamruczał, szybko kładąc dłonie na plecach bliźniaka i wbijając delikatnie paznokcie w jego skórę. Uniósł biodra, ocierając się o kochanka, by zaraz krzyknąć cicho, gdy doszedł na skórę Aishy. Nadal jednak miał erekcję i bynajmniej nie czuł się ani trochę zaspokojony.

Był napalony. Strasznie. Potrzebował, by brat przeleciał go jak najszybciej. Już, teraz, natychmiast. A potem jeszcze raz. I jeszcze.

- Ai, proszę, proszę... - zajęczał, przewracając brata na plecy. Zsunął się szybko i od razu zabrał się za robienie mu dobrze ustami. Gdy przełknął nasienie ciemnowłosego, przesunął językiem po jego nadal twardej męskości i zamruczał z zadowoleniem. Uniósł się, natychmiast nabijając się na erekcję kochanka i z jękami zaczął go ujeżdżać.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha odetchnął, opierając się o szafkę w kuchni i przetarł twarz ręką. Choć nie lubił chodzić nago, nie miał na sobie ubrania. Zakładanie czegokolwiek nie miało sensu, Siha od rana nie chciał robić nic innego prócz ciągłego, nieustającego uprawiania seksu. Co dziwne, Livian jakby doskonale to wyczuwając, ulotnił się z wyspy. Aisha nie mógł na to narzekać, ale po całym dniu spędzonym w łóżku, choć do tej pory udawało mu się stanąć na wysokości zadania, powoli tracił siły. Ledwo udało mu się namówić brata na "przerwę na posiłek".

Kilka minut później, Aisha ułożył na talerzyku kilka kanapek, nalał dwie szklanki wody i zaniósł do salonu, gdzie zawędrował Siha po tym jak stwierdził, że w ich pokoju i łazience nie ma już żadnej powierzchni płaskiej, którą mogli by przetestować.



* ~~ Siha ~~ *


Leżał wygodnie na kanapie, z nogami przewieszonymi przez podłokietniki. Ziewnął cicho, prężąc się na meblu. Był głodny, śpiący... I przede wszystkim napalony. Tyłek zaczynał go boleć, na ciele miał liczne, czerwone ślady ich działań. A jednak miał ochotę na jeszcze jeden raz. Albo dwa. Ewentualnie osiem.
- Hej, Ai - mruknął z uśmiechem, widząc wchodzącego do pomieszczenia brata. Tylko w salonie nie pachniało seksem, co trochę koiło zmysły Sihy. A przynajmniej jeszcze nie pachniało. Nie miał pojęcia, czemu nagle złapała go chcica. Już wcześniej kilka razy miał takie dni, że nie chciał wypuszczać Aishę z łóżka, ale to, co czuł teraz to było jakieś szaleństwo. Miał wrażenie, że przestanie czuć się podniecony dopiero, gdy traci przytomność. Ziewnął raz jeszcze, zasłaniając dłonią usta i zmierzył brata spojrzeniem.
Cholera. Zamiast tych kanapek, miał teraz ochotę włożyć coś zgoła innego do ust.




* ~~ Aisha ~~ *


Aisha postawił wszystko na stole i opadł na kanapę obok brata. Przykrył ich cienką narzutą, wciąż czując się odrobinę niekomfortowo, tak zupełnie nagi w obcym właściwie miejscu.

- Myślisz, że czymś nas naćpał? - zapytał, biorąc do ręki szklankę z wodą. - Trochę dziwne, że teraz zniknął.



* ~~ Siha ~~ *


- Gdyby chciał popatrzeć, jak się bzykamy niczym króliki to po co by znikał? - zapytał leniwie, sięgając po plasterek ogórka z kanapki.
- Bo po co by nas naćpał? Żeby dzień wolny wziąć? - przeciągnął się, zrzucając z siebie narzutę. On nie czuł się skrępowany. Aczkolwiek cieszył się, że Aisha się okrył. Gdyby tego nie zrobił, jasnowłosy pewnie rzuciłby się na niego, a tak mogli chwilę porozmawiać.
- Chociaż, możliwe że nas naćpał. To by wyjaśniało nasz... stan.



* ~~ Aisha ~~ *


Ugryzł niewielką kanapkę i zaraz odłożył ją na talerz. Miał w głowie lekki bałagan, już sam nie wiedział co myśleć.

- Nie wiem, może przesadzam... - westchnął. - Mam nadzieję, że wróci i powie coś konstruktywnego.

Aisha oparł się o zagłówek i napił kilka łyków wody ze szklanki. Spojrzał na brata z delikatnym uśmiechem i przesunął ciepłą ręką po jego łydce. Był cholernie zakochany, od kilkunastu lat niezmiennie, co w tej chwili wydawało mu się niezwykle romantyczne.



* ~~ Siha ~~ *


- Taaa... "To magia" - roześmiał się cicho. Gdy poczuł dotyk spojrzał na brata i uśmiechnął się delikatnie, czule.
- Co tam, Ai? - powiedział miękko. Nadal miał ochotę na seks, jednak zwyczajnie "tylko" wtulił się w brata, układając głowę na jego klatce piersiowej.
- Kocham Cię - szepnął, przymykając oczy i wsłuchując się w rytm bicia serca bliźniaka.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wkradł mu się na usta. Zawsze tak było, gdy brat zapewniał go o swoich uczuciach.
Przytulił się do niego, a czując dotyk nagiej skóry na swojej, zadrżał lekko. Znów miał ochotę na Sihę.

- Jedz, Siha - popędził go, głaszcząc ciepłą dłonią po lędźwiach. - Bo zaraz znów poczujesz jak moje ciało Cię pragnie.



* ~~ Siha ~~ *


zaśmiał się cicho, na chwilę unosząc wzrok na twarz brata i uśmiechnął się do niego figlarnie. Odsunął narzutę z jego ciała, zaraz pochylając się bardziej.
- No to "smacznego" - mruknął, wysuwając zaraz język i trącając nim główkę penisa Aishy. Pieścił go wprawnie ustami, specjalnie przerywając tuż przed wytryskiem, by "pobawić" się z jasnowłosym dłużej. Sam również miał coraz większą ochotę na to, by braciszek go przeleciał.




* ~~ Aisha ~~ *


Aisha wypuścił gwałtownie powietrze. Jak zawsze, był zaskoczony bezpośrednim zachowaniem brata.
Wczepił dłoń w jego włosy i lekko zacisnął palce. Oddychał nierówno, starając się powstrzymać orgazm. Chciał przelecieć brata na tej kanapie.
W końcu, złapał chłopaka za nadgarstki i rzucił go na plecy, uważając przy tym, by ten o nic się nie uderzył. Trzymał jego dłonie nad głową mocno i niemal siłą wdarł się biodrami między nogi Sihy.

- Obejmij mnie nogami, mały napaleńcu - rozkazał, nachylając się i zaczynając wsuwać w ciało brata. - Ale potem zjesz te cholerne kanapki.



* ~~ Siha ~~ *


Siha grzecznie spełnił rozkaz brata, uśmiechając się przewrotnie.
- Uwielbiam, jak jesteś taki stanowczy - mruknął, po czym jęknął cicho, czując męskość kochanka coraz głębiej w sobie.
- Mocniej - wymruczał, obejmując go nogami mocniej.

***

Ziewnął, nalewając sobie kawy do kubka. Tyłek go bolał niesamowicie. Zresztą, nie tylko tyłek, całe ciało dawało znaki, że zwyczajnie przeholował przez te cztery dni. Wszędzie miał malinki i otarcia, a Aisha nie miał chyba kawałka skóry na plecach, który nie byłby podrapany przez Sihę. Jasnowłosy upił ciepły łyk i spojrzał na brata siedzącego przy stole wraz z profesorem, który "magicznie" wrócił nad ranem, jak już ich libido się uspokoiło.
Siha miał na sobie koronkowe, czarne majtki i koszulę brata, którą ten wcisnął na niego siłą, gdy wychodzili z sypialni. Miał wrażenie, że nieprzyjemnie drażni jego skórę.
- To... gdzie byłeś? - zapytał profesora, zupełnie sobie darowując uprzejmości.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha popatrzył na profesora, również będąc ciekawym odpowiedzi na zadane pytanie.
Livian westchnął ciężko, rozkładając się wygodniej na kanapie. Miał już przygotowane zgrabne kłamstwo. Bracia nawet, jeśli nie uwieżą, to przecież nie wymuszą na nim powiedzenia prawdy. Profesor był tego świadomy, dlatego uśmechnął się z pewnością siebie.

- Wezwali mnie do szkoły - powiedział. - Nie załatwiłem czegoś w związku, z waszym indywidualnym nauczaniem przez te pare tygodni. A, no i właśnie... - dodał zaraz. - Pozwoliłem sobie przedłużyć trochę naszą wizytę na tej przyjemnej wyspie. I od jutra zaczynamy intensywne treningi... Bo chyba nie zamęczaliście się zbytnio przez te pare dni?

Aisha zmarszczył brwi, zaniepokojony. Nie lubił tego całego profesorka. Mówił tak, jakby doskonale wiedział co działo się w tym domu przez te kilka dni.

Livian ukrył chytry uśmiech za glinianym kubkiem. Pierwszy etap chodowania najpotężniejszego maga na tym kontynencie miał za sobą... I nie miał bynajmniej na myśli ani Sihy, ani Aishy.



* ~~ Siha ~~ *


Siha obserwował nauczyciela ciekawie, opierając się o szafkę biodrami, przez co koszula Aishy podwinęła mu się delikatnie do góry, ukazując kolejny skrawek jego ud... Pokryty ugryzieniami i malinkami.
- I pozwolili Ci zostawić dwóch, nastoletnich, nieodpowiedzialnych za siebie uczniów samych. Na wyspie. Bez opieki czy nadzoru. Serio, Livian? Jak już kłamiesz, dopracuj to - powiedział, słodkim tonem akcentując ironię i imię profesora. Upił łyk ze swojego kubka, po czym odbił się od szafki i jak gdyby nigdy nic podszedł do półki za profesorem. Po chwili niemal bezszelestnie stanął tuż za jego krzesłem. Nachylił się tak, iż jego usta niemal dotykały ucha profesora, a ciepły oddech owiewał jego skórę.
- Daj nam jeszcze z pięć dni, to może się zmęczymy. Aisha ma wiele, bardzo wiele werwy w... biodrach, wierz mi na słowo - powiedział, cichym, trochę mrukliwym i miękkim, pociągającym tonem, którego perfekcyjnie nauczył się od ojca Hideyoshiego. W między czasie sięgnął po bułkę i odsunął się od profesora. Spojrzał na bliźniaka wzrokiem mówiącym "Tylko się z nim bawię!". Odszedł od profesora i grzecznie zajął swoje miejsce przy stole.
- Aaaaiii, podasz mi masło? I pomidora? - zapytał, sięgając zaraz po nóż.




* ~~ Aisha ~~ *


Aisha zmarszczył brwi, spoglądając na brata, wyraźnie pokazując, jak bardzo nie podoba mu się ta "gra" brata.

Livian uniósł kącik ust, na przytyk Sihy, po czym oparł się wygodnie o oparcie.

- Jeszcze nie wiesz... jak wiele - mruknął, krótko zerkając na Aishę, po czym mrugnął do niego, zupełnie jakby istniało między nimi jakieś porozumienie.

Aisha zmarszczył brwi, zdziwiony. Ledwo ten człowiek wrócił na wyspę, a brunet już miał ochotę go stąd wywalić.
Wstał nagle i bez słowa przełożył przygotowane jedzenie na sporą tacę. Wziął ją do ręki i odszedł parę kroków w stronę sypialni. Obrócił się w stronę Liviana.

- Profesorze, zjemy oddzielnie - poinformował. Nie chciał siedzieć z tym człowiekiem w jednym pomieszczeniu dłużej, niż to potrzebne. Poza tym, wolał nie narażać Sihy na ten nachalny wzrok.



* ~~ Siha ~~ *


- Livian, "słońce"... - zaczął Siha, wstając i zabierając profesorowi ostatnie będące na stole jabłko z talerza.
- W przeciwieństwie do Ciebie, ja przekonam się o tym na własnej skórze - dokończył, posyłając mu złośliwy uśmiech i prowokacyjne spojrzenie. Spokojnym krokiem ruszył za bratem, a gdy ten się odwrócił, przesunął delikatnie dłonią po jego pośladku, zerkając na profesora przez ramię i pokazując mu język z zadowoleniem. Gdy tylko znaleźli się z Aishą w sypialni, odrzucił jabłko i przeciągnął się.
- Wkurza mnie ten człowiek. Próbuje się do Ciebie dobrać - skrzywił się lekko. Czuł pod skórą, że Livian coś knuje i najbardziej wkurzało go to, że nie miał pojęcia, co to niby miało być.
- Nie zostawaj z nim sam na sam, Aisha. Mam złe przeczucia - powiedział do brata, patrząc mu w oczy. Powagi jego wypowiedzi dodawało też użycie pełnego imienia kochanka, a nie skrótu, którego zwykle używał.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha odstawił tacę na niewielki stolik w ich wspólnym pokoju i odwrócił się w stronę brata, powoli.

- Nadal twierdzę, że on nie chce się dobrać do mnie, a do ciebie - mrunął, przesuwając ciepłą dłonią po boku młodszego. - Albo do nas obu, kto go tam wie... - dodał zaraz.

Miał mieszane uczucia. Coś było nie w porządku, Aisha podskórnie czuł, że coś się wydarzy i nie będzie to nic miłego. Nie wiedział tylko, czy zaczął już panikować, czy rzeczywiście miał się czym martwić.

- Nie mów przy nim więcej, niż to konieczne - powiedział do brata, patrząc na niego lekko z góry. - Mógł zacząć domyślał się naszego pokrewieństwa. Boję się, że mógłby chcieć nas uwięzić, albo nasłać tu kogoś. Zupełnie nie potrafię go rozgryźć.




* ~~ Siha ~~ *


Kiwnął głową, obejmując luźno brata.
- Po co by miał nas więzić...? Co by tm osiągnął? - mruknął cicho, a potem skrzywił się.
- Ja też. I jeszcze te jego ewidentne kłamstwa. Coś jest mocno nie tak.
Westchnął cicho, unosząc lekko twarz i muskając ustami szyję brata, jednocześnie rękoma zakradając się pod jego koszulę.
- Musimy uważać - mruknął cicho, a po kilku minutach pomieszczenie wypełniło się odgłosami seksu i głośnymi jękami obu bliźniaków.
***

Siha czuł się źle. Treningi działały na niego jeszcze gorzej, niż wcześniej. Szybo się męczył, często wymiotował po posiłkach, często miał wrażenie, że jest na dziwnej, emocjonalnej karuzeli. Czasem miał dni, kiedy nie mógł wytrzymać i co chwilę chciał albo dać Aishy tyłka albo mu obciągnąć, a czasem jedyne, na co przystawał to przytulanie przed snem. Nie podobało mu się to, co się z nim działo, a jeszcze bardziej frustrował go pełen zadowolenia wzrok Liviana. Zupełnie, jakby coś wiedział.

- Aisha... Myślisz, że ja wariuję? - zapytał cicho bliźniaka, gdy leżeli przytuleni w łóżku, nadzy i rozluźnieni po seksie, gotowi do zaśnięcia.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha leżał na klatce piersiowej brata i bawił się delikatnie jego stwardniałym jeszcze po seksie sutkiem. Słuchał bicia jego serca, przyjemnie zrelaksowany, ale zaniepokojony równocześnie. Coś było nie tak, a brunet nie miał pojęcia co. Livian robił się coraz dziwniejszy, już nawet nie wrzeszczał na Aishę, gdy ten na treningach niemal nie używał mocy, byle tylko nie przemęczać bliźniaka. Uśmiechał się tajemniczo, jakby był obłąkany.

- Chciałabym wrócić do domu i ojców - powiedział Aisha. - Może oni będą coś wiedzieli, siedzenie tutaj już i tak nie ma sensu.

Ułożył ucho na mostku młodszego i przymknął oczy. Brat oddychał spokojnie, dlatego bez problemu mógł wsłuchać się w łomot jego serca.
Zmarszczył nagle brwi, jednak szybko rozluźnił się, ignorując cichy odgłos, jaki usłyszał.

- Kocham cię, Siha - mruknął. - Wracajmy jutro do... - przerwał gwałtownie, usztywniając nagle całe ciało.

Usłyszał... inne, szybsze bicie. Zupełnie, jakby w ciele Sihy żyło inne... stworzenie.

Brunet skierował na brata zdezorientowany wzrok, po czym zsunął się w dół i przycisnął ucho do jego brzucha, równocześnie pokazując mu ręką, by leżał spokojnie.
Po chwili drgnął nagle, potem drugi raz... I trzeci. Otworzył usta, podnosząc się gwałtownie, jednak nie był w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Był zbyt przerażony, by powiedzieć cokolwiek.



* ~~ Siha ~~ *


Siha zmarszczył brwi, obserwując brata.
- Ai...? - zaczął, jednak urwał szybko, widząc gest bliźniaka. Uniósł się do siadu, widząc zachowanie kochanka.
- Co jest? Aisha, co się dzieje? - zapytał lekko poddenerwowanym głosem. Nie podobała mu się reakcja ciemnowłosego, coś było wyraźnie nie tak.
Z jego ciałem było coś nie tak.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha zakrył usta dłonią, wgapiając się dłuższą chwilę w brzuch Sihy. Nie mógł uwierzyć w to, co wyczuł... To było tak nierealne, że brunet był bliski stwierdzenia że zwyczajnie oszalał.

- Bogowie... - wydusił z trudem, choć nigdy nie był wierzący. - Siha...

Jeszcze raz, by się upewnić, przyłożył ucho do brzucha brata, po czym ponownie zdusił krzyk. Spojrzał na niego szklistymi oczyma.

- Ty... masz jakieś stworzenie w sobie... płód, on... Bije temu serce - powiedział nieskładnie, przerażony i zdezorientowany.



* ~~ Siha ~~ *


- Że co...? - Siha wpatrywał się w brata nieruchomo. Wszelkie podejrzenia o ewentualny żart zostały rozwiane przez zachowanie Aishy.
- Ale... że co?... Że we mnie jest...? - wstał gwałtownie z łóżka.
Dziecko? Nosi w sobie dziecko?
Był zdezorientowany. Myślał gorączkowo, aż wziął w końcu głęboki wdech.
- Livian. On wie - powiedział, a potem dodał krótkie: zabiję skurwiela.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha stał parę chwil zupełnie nieruchomo. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. W jego bracie siedziało coś, czego obaj nigdy nie chcieli. Coś, co z każdą chwilą rosło i wysysało energię z Sihy.
Brunet dopadł do szafy i szybko założył na siebie byle jakie ubrania.

- Najpierw zabiję Liviana - warknął, zaciskając z wściekłości pięści. - A potem to cholerstwo, które w tobie wyhodował.



* ~~ Siha ~~ *


Siha zatrzymał się gwałtownie, zaprzestając zapinania szybko nałożonych spodni.
- Chcesz zabić dziecko...? - powiedział cicho, patrząc na brata szeroko otwartymi oczyma. Fakt, był wściekły na Liviana... Ale świadomość, że nosi w sobie nowe życie, dziecko jego i Aishy...
Powędrował za Aishą do Liviana, jednak zanim ten zdążył się rzucić na profesora, zagroził mu drogę, posyłając mu przy tym ostrzegające spojrzenie.
- Livian... Mógłbyś mi powiedzieć, co ty sobie do kurwy nędzy myślałeś, kiedy nas naćpałeś? I co Ci się w głowie posrało, by mnie zaciążyć?! - warknął, wpatrując się w profesora. Chciał odpowiedzi.

A potem zemsty. Długiej i bolesnej.



* ~~ Aisha ~~ *


Livian wychodził właśnie z biblioteki, gdy nagle został popchnięty na masywne drzwi. Drogę zagrodził mu Siha.

- Ale kochasie... - mruknął, wyraźnie zadowolony z siebie. - Jakie naćpanie, jakie zaciążenie? - udał niewiniątko. - Nic mi o tym nie wiadomo.

Aisha warknął wściekle, dopadając do profesora. Jego dłoń stała się nagle niezwykle gorąca. Złapał nią szyję Liviana i docisnął go do drewna za jego plecami.

- Ty skurwysynu! - warknął. - Chciałeś zobaczyć jak dużo mam mocy, to zaraz się przekonasz!

Profesor odepchnął szybko jego dłoń i ścisnął ją mocno, powstrzymując krztuszenie. Jego wzrok nie był już tak łagodny, jak przed chwilą.

- O to wlasnie chodzi, ze to nie jest twoja moc - odparł. - Więc jeśli nie chcesz skrzywdzić swojego... bliźniaczka - wyraźnie zaakcentował to słowo, dając znać, że zdaje sobie sprawę z ich pokrewieństwa. - To lepiej się powstrzymaj przed podpalaniem mi szyi.




* ~~ Siha ~~ *


Siha syknął cicho, unosząc zaraz rękę do twarzy. Obserwował profesora wściekłym spojrzeniem i dopiero po chwili krótko zerknął na swoją dłoń. Najwyraźniej pociekła mu krew z nosa, bo ślady posoki brudziły mu skórę.
- Aisha... - powiedział, podchodząc do brata i kładąc mu rękę na ramieniu. - Zostaw go.
Odciągnął kochanka od profesora. Właściwie, jasnowłosy dopiero teraz przypomniał sobie, że mężczyzna był magiem. Starszym i -aktualnie przynajmniej - potężniejszym od nich.
- Od jak dawna wiesz? I jak się o nas dowiedziałeś? - zapytał najstarszego, patrząc na niego uważnie. Musiał przyznać, że czuł niepokój.
- I po co nam to zrobiłeś? - dodał ciszej.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha wyrwał rękę z uścisku profesora, patrząc na niego wściekłym wzrokiem. Starał się kontrolować, by nie stracić kontroli nad mocą, ale widać było, że ledwo powstrzymuje się przed rzuceniem na Liviana.

- Jeszcze mi podziękujecie - powiedział profesor. - Jesteście bliźniakami, którzy są połączeni mocą. Nie dałem wam ksiąg, które by o tym mówiły żebyście nie domyślili się, co planuję, ale dzieci zrodzone z tego typu związków już od kilkudziesięciu wieków stanowiły czołówkę w rzeszy najsilniejszych magów. Macie szansę być rodzicami najpotężniejszego człowieka tych czasów.

Aisha słuchał wszystkiego z niedowierzaniem. Czuł się jakby to wszystko stanowiło jakiś cholerny żart.

- Jesteś psycholem - warknął brunet. - Zrobiłeś sobie na nas jakiś kurewski eksperyment i myślisz, że będziemy brać w tym udział?!

Wziął w ramiona Sihę i przytulił go do siebie, równocześnie pochylając jego głowę do przodu, by krew odpowiednio spływała.

- Chodź, Siha... - mruknął bratu do ucha. - Trzeba pojechać do ojców.



* ~~ Siha ~~ *


- Zaczekaj - Siha zatrzymał brata, wciąż patrząc na profesora. Nie podobało mu się bycie "eksperymentem" czy też "inkubatorem dla najsilniejszego maga". Musiał jednak... Po prostu musiał wiedzieć!
- No dobrze, mamy tą szansę. I co teraz? Jak to sobie niby wyobrażałeś? - zapytał profesora. - Przecież my jesteśmy jeszcze gówniarzami, dziecko to za duża odpowiedzialność!... Jaka twoja w tym rola?
Starał się oddychać spokojnie i głęboko, chociaż właściwie cały się trząsł. Bał się tego, co miało nadejść. Wytłumaczenia wszystkiego ojcom, wychowanie dziecka, nagła dorosłość - to wszystko go przerażało.



* ~~ Aisha ~~ *

- Myślicie, że siedziałbym tu z Wami, jeśli nie miałbym z tego żadnej satysfakcji? - zapytał. - Zauważyłem w was potencjał, ale nie spodziewałem się, że jest aż tak duży... - znacząco popatrzył na brzuch Sihy. - Szkolenie i nauczanie nowych magów daje mi spełnienie, dlatego właśnie chcę waszego dziecka... Będę jego nauczycielem.

Aisha prychnął donośnie, mocniej ściskając przy sobie młodszego.

- Jesteś chory psychicznie, Livian - zwrócił się do profesora, uspokajając się powoli.

Nie było przecież tak źle, sytuację dało się jeszcze uratować. Wystarczyło przecież pozbyć się Liviana i tego, co "zagnieździł" w ciele Sihy. Jeśli poprosi o pomoc ojca, ten z pewnością z wielką przyjemnością sprzątnie jakiegoś maga.




* ~~ Siha ~~ *


- A kto powiedział, że to Ty będziesz jego nauczycielem? - Siha uniósł brew. - Nie pomyślałeś, że możemy wybrać kogoś innego? I że jako nasz opiekun możesz dostać w ciry, jeśli się okaże, że to pod twoją opieką "się naćpaliśmy" i spłodziliśmy to słono?
Starał się wszystko ułożyć w głowie,
- A nasi ojcowie? Jak myślisz, jak oni na to zareagują?... Że mogą chcieć się pozbyć tego "nowego maga"? - musiał znać odpowiedzi. Im więcej informacji, tym łatwiej będzie znaleźć wyjście z tej sytuacji.
- Chyba że oficjalnie zachciało Ci się zostać ojcem - prychnął jeszcze absurdalny pomysł, który przyszedł mu do głowy.



* ~~ Aisha ~~ *


Livian słuchał uważnie młodszego z braci, analizując dokłądnie jego słowa.

- Oczywiście, że myślałem o tym wszystkim - powiedział w końcu, ignorując wkurzony wzrok Aishy. - Ty jeszcze tego nie rozumiesz, Siha - dodał po chwili, już spokojniej i ciszej. - Na rodziców nadajecie się idealnie, Aisha jest opiekuńczy i zaradny. Nigdy nie pozwoli, by cokolwiek ci się stało.

Starszy prychnął, wciąż trzymając bliźniaka przy sobie. Widaćbyło, że najchętniej wyniósłby się stamtąd jak najszybciej.

- W pewnym monecie zrozumiesz, co to znaczy posiadać dziecko - powiedział profesor i przybliżyłsię do chłopaka, by zajrzeć mu głęboko w oczy. - Niemowlę stanie się dla ciebie prorytetem, będzie ważniejsze, niż Aisha... - wyciągnął dłoń w zamiarze dotknięcia jego brzucha, lecz Aisha przeszkodził mu szybko, odpychając zamaszyście jego rękę.

Odgrodził brata od profesora i ścisnął jego dłoń.

- Nie będzie żadnego dziecka, żadnego niemowlaka - warknął w stronę nauczyciela. Wyglądał na nieźle wkurwionego. - Nie mieszaj nas w swoje fantazje. Ani to coś w brzuchu Sihy, ani nic innego nie będzie nigdy ważniejsze ode mnie, zrozumiałeś?

Livian zacisnął szczęki, jednak powstrzymał się przed dalszym wywodem.

- Zapamiętaj moje słowa - powiedział jeszcze, rzucając młodszemu z braci sugestywne spojrzenie, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę skrzydła jadalnego.

Aisha oddychał niespokojnie, odprowadzając profesora wzrokiem. Gdy ten zniknął za jednym z zakrętów, brunet odwrócił się do brata i wzmocnił uścisk na jego dłoni.

- Wybacz mi, że do tego doprowadziłem - powiedział.




* ~~ Siha ~~ *


Siha przełknął ślinę, uśmiechając się blado do brata.
- Razem do tego doprowadziliśmy - odparł. Wciąż słyszał wypowiedziane prze Aishę słowa. Nie podobał mu się sposób, w jaki ten mówił o dziecku. Oparł czoło o ramię kochanka.
- wracamy do łóżka - rzucił jeszcze.
***

Kilka dni później nadal byli na wyspie.Siha kiedy mógł podpytywał Liviana o jego przypuszczenia względem dziecka. Wiedział, że to denerwowało Aishę, ale musiał wiedzieć więcej. Właśnie przysypiał, gdy poczuł, jak Aisha się odsuwa powoli. Zignorował to, tak samo jak dłoń brata na swoim brzuchu. Krzyknął jednak zaraz, otwierając oczy i odsuwając się gwałtownie, gdy poczuł nagłe zimno u ból w brzuchu.
- Co ty kurwa wyprawiasz?! - spojrzał na Aishę zszokowanym i zdezorientowanym wzrokiem, kładąc dłoń na brzuchu.
- Mogłeś zrobić dziecku krzy... - urwał nagle, uświadamiając coś sobie.
- Aisha... Proszę, powiedz, że nie chciałeś go zabić - powiedział cicho, obejmując się rękoma, jakby to miało go obronić. Wbijał w brata wzrok, cały spięty.



* ~~ Aisha ~~ *


- Rozmawialiśmy już na ten tema, Siha - mruknął cicho starszy, zwieszając lekko głowę.

Od kilku dni był przerażony i zdezorientowany. Nigdy nie uczył się jak bronićbrata w takiej sytuacji, to było zbyt skomplikowane, by mógł poukładać sobie wszystko w głowie. Jedyne o czym myślał, to to stworzenie żerujące na ciele jego bliźniaka, wysysające energię niczym pijawka. Nie widział innego wyjścia, jak zabicie tego.

- Nie chcę, by to w tobie siedziało - dodał po chwili dosyć spokojnie, ale widać było, że jest zdeterminowany. - Zabiję to, usunę, a potem pojedziemy do ojców, oni nam pomogą.



* ~~ Siha ~~ *


Wpatrywał się w brata, nie mogąc uwierzyc w to, co słyszał.
- Aisha... To jest dziecko. Nasze dziecko, nie jakiś pieprzony pasożyt! - warknął, wyskakując z łóżka. - ja wiem, żaden z nas tego nie planował i nie chciał, ale kurwa no! Nie możesz tak po prostu go zabić! Myślisz, ze to cokolwiek rozwiąże?
Pokręcił głowa, szybko zakładając szlafrok.
- To tak, jakbyś chciał zabić cząstkę siebie!... I mnie - ostatnie słowa wypowiedział już szeptem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Śro 20:04, 25 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


* ~~ Aisha ~~ *


- Siha, nie możesz go zatrzymać - warknął Aisha, lekko już wytrącony z równowagi. - Livian wbił w ciebie jakieś bzdury, nie mogę siedzieć i patrzeć, jak to... dziecko -zaakcentował to słowo z wyraźną pogardą - cię wyzyskuje. Trzeba to zabić teraz, czym większe będzie, tym trudniej będzie to potem usunąć.

Ruszył do brata powoli, jakby bojąc się go spłoszyć.

- Proszę cię, Siha, połóż się i miejmy to już za sobą.



* ~~ Siha ~~ *


Siha obserwował uważnie brata, z każdym jego przybliżającym się ruchem robiąc krok do tyłu.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś, Aisha. Na prawdę, kurwa, nie wierzę - powiedział cicho, po czym w kilku szybkich susach dopadł do drzwi.
- Nawet nie próbuj się zbliżać do mnie z zamiarem zabicia go! - warknął jeszcze do bliźniaka i "wyleciał" z ich wierzy. Przeszedł szybkim krokiem część wspólną, niemal biegiem wspiął się po schodach i zapukał do drzwi sypialni Liviana. Gdy nauczyciel mu otworzył, uśmiechnął się krzywo i niemal "wepchnął" się do pokoju, omijając zgrabnie profesora.
- Użycz mi łóżka, Livian, hm? I pożycz koszulę, pod tym chrzanionym szlafrokiem nic nie mam, a nie będę w nim spał - powiedział, spokojnie oglądając sobie pomieszczenie.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha rozszerzył oczy, patrząc na strach brata. Nigdy nie sądził, że usłyszy od niego coś takiego, a teraz, gdy to się stało, był zbyt zszokowany, by jakoś zareagować.

Stał chwilę w bezruchu, zupełnie nie wiedząc co zrobić. Mina Sihy, gdy się cofał... Aisha czuł niemal fizyczny ból, zawsze starał się odgrodzić brata od tego, czego ten się bał, a teraz okazało się, że to właśnie brunet powinien trzymać samego siemie z dala od bliźniaka.

Opadł pośladkami na miękki dywan i schował twarz w dłoniach.

Livian zerknął na Sihę nic nierozumiejącym wzrokiem i westchnął ciężko, zamykając za chłopakiem drzwi.

- Nie powinieneś się teraz denerwować - powiedział, podchodząc do szafy by znaleźć młodszemu jakieś ubrania. - Mówiłem ci, kilka pierwszych tygodni jest znaczących jeśli chodzi o ciążę.



* ~~ Siha ~~ *


Siha prychnął, siadajając na łóżku.
- Trudno się nie denerwować, kiedy ojciec twojego dziecka próbuje je zabić, gdy śpisz - odparł,posyłając mężczyźnie gorzki uśmieszek. Wstał i wziął podaną przez profesora koszulę. Położył ją na łóżku i sięgnął do szlafroczka. Zanim jednak go rozwiązał spojrzał na mężczyznę raz jeszcze.
- Będziesz tak stał i się gapił, czy się łaskawie odwrócisz? - zapytał słodko, a gdy był pewny, że Livian odwrócił wzrok, szybko pozbył siuę szlafroka i założył koszulę. Zapiął ją szybko. Była za duża i zakrywała wszystko, co powinna.
- Ja śpię po prawej - dodał, rzucając szlafrok na fotel i podchodząc do "swojej" części łóżka. - Masz drugą kołdrę?



* ~~ Aisha ~~ *


Livian odwrócił się grzecznie, przy okazji wyjmując z komody gruby koc. Rzucił go na łóżko, gorąco zastanawiając się nad całą sytuacją. Bądź co bądź, chciał dla dziecka jak najlepiej.

- W końcu zrozumie, tak jak ty, że dziecko, to najlepsze co mogło się wam przytrafić - powiedział, siadając na łóżku. Był już przygotowany do spania, dlatego zaraz wsunął się pod koc, przodem do Sihy. - Czeka was z tym bachorkiem niesamowita przyszłość.

Podłożył pod głowę dłoń w melancholijnym geście. Szkoda mu było młodszego, ale był ostatnią osobą, która mogłaby porozmawiać z Aishą, by go uspokoić.
Profesor sprawdził mocą, czy bruneta nie ma pod drzwiami i parsknął cicho, wyczuwając jego zapach, a także słysząc przyśpieszone bicie serca. Ten chłopak naprawdę nie mógł odstąpić Sihy nawet o krok.

- Tak w ogóle, jak się czuje dziś malusze? - zapytał po chwili Sihę. Lubić gawędzić z nim o bachorach, poza tym przy okazji zarażał go swoją miłością do tego konkretnego. - Miałeś mdłości, nic szczególnego się nie działo po tym jak... wiesz. Aisha zaatakował?




* ~~ Siha ~~ *


Siha ułożył się wygodnie na boku, przodem do Liviana.
- To nie był atak. Aisha jest poprostu... zagubiony. I przerażony, dlatego próbował to zrobić. Jestem pewny, że potrzebuje po prostu czasu... - obronił bliźniaka automatycznie, patrząc Livinowi w oczy. Przeciągnął się.
- Nie. Tyle tylko, że się wkurzyłem. I jestem tutaj - odparł zaraz, wiercąc się pod kołdrą.
- I maluch też ma się dobrze, tak sądzę. Właściwie... - zawachał się i spojrzał na Liviana spokojnie. - Chciałbym, żebyś go sprawdził. Skoro aisha to potrafi, to ty chyba też...? Chce mieć pewnoś, że wszystko jest w porządku z dzieckiem.



* ~~ Aisha ~~ *



Livian słuchał młodszego ze spokojem. Podziwiał jego postawę. Na początku co prawda panikował, ale okazało się, że to dzielny i odważny chłopak. Przynajmniej takie zdanie miał o nim nauczyciel.

- Powinieneś iść do medyka, by sprawdził co z małym - odparł. - Nie chę używać mocy, nie znam się na tym wszystkim aż tak bardzo, by nie bać się, że coś wymsknie się spod kontroli.

Profesor nachylił się do chłopaka i przyłożył ucho do kołdry w miejscu, gdzie Siha miał nrzuch.

- Narazie mogę powiedzieć ci jedynie, że jego serce mocno pracuje - powiedział z delikatnym rozczuleniem na twarzy. - Czuję się niemal jak jego ojciec.


Aisha zacisnął ze złości pięści, słuchając rozmowy profesora ze swoim bratem. Był wściekły, przez tego człowieka wszystko nagle zaczęło się sypać, a on nie miał pojęcia jak to naprawić.



* ~~ Siha ~~ *


Siha przełknął ślinę. Skłamałby, gdyby powiedział, że w tej sytuacji nie przeszło mu przez głowę, by zaproponować Livianowi takiego układu. By prawnie uczynić go ojcem tego dziecka. Nie mógł jednak sobie tego wyobrazić.
- Niemal - odparł, odsuwając się od mężczyny po chwili. - Masz rację, muszę iść do medyka. Aisha chce też, żebyśmy wyjechali do ojców.
Westchnął cicho, kładąc się na plecach i patrząc w sufit.
- Boję się - mruknął cicho. - Nie wiem, czego się po nich spodziewać. A jeśli oni też będą chcieli pozbyć się dziecka? Nie sądzę, bym dał sobie radę sam. Nie chcę stracić Aishy, ale również chcę tego dziecka.
Pokręcił głową, prychając cicho.
- Ugrh.... I jeszcze szukam pocieszenia u kogoś, kto to wszystko zwalił nam na głowy. Nieźle namieszałeś, Livian. Na prawdę - zaśmiał się pod nosem.



* ~~ Aisha ~~ *


- Myślę, że Aisha prędzej czy później zrozumie czemu to dziecko jest dla ciebie tak ważne - powiedział Livian spokojnym, cichym głosem. - Gdyby jednak tak się nie stało... Musisz się przygotować, Siha. Na wybór między bratem, a dzieckiem.

Umilkł na parę chwil, zastanawiając się nad czymś głęboko. Miał szczerą nadzieję, ze Siha wybrałby potomka.

- Weź też pod uwagę, że Aisha ma trochę racji. Nie wiemy, czy twoje ciało zniesie takie obciążenie. Musisz być gotowy na poświęcenie swojego życia dla tego malucha. Co za tym idzie, również i zycia brata.



* ~~ Siha ~~ *


- Teraz mam ochotę wykopać Cię z Twojego własnego łóżka - powiedział, śmiejąc się gorzko. Wziął głęboki oddech.
- Spokojnie. Dam radę, moje ciało też da radę. A Aisha po prostu musi przestać się bać, że to dziecko coś mi zrobi. Jak dotrze do niego, że jedyne, czego teraz potrzebuję, to jego wsparcie... Przestanie się bać - dodał pewnie, jednak w głębi duszy miał wątpliwości. Nie chciał jednak, by Livian o nich wiedział.
- A jak ojcowie mnie wykopią z domu, a Aisha przyzna im rację, to po prostu przyjdę do ciebie i będziesz musiał pobawić się w tatusia - rzucił profesorowi złośliwe spojrzenie, zaraz jednak dodając poważnie:
- Chociaż nie wyobrażam sobie życia u twojego boku. W końcu by mnie przymknęli za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem...



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha miał szczerą nadzieję, że Siha żartuje. Jego słowa zabolały, brunet nie mógł powstrzymać skrzywienia twarzy.

- Pojedź z nim do ojców, a się przekonasz - powiedział profesor. - Ciekaw jestem tylko co by zrobił, gdybyś postawił mu ultimatum.

Livian odwrócił się tyłem do chłopaka i zakrył kocem, układając głowę na poduszce. Był wykończony.

- A teraz idź spać, jutro z nim porozmawiamy - odparł spokojnie i ziewnął przeciągle.



* ~~ Siha ~~ *


- Nie postawię mu ulitiamtum. Nie będę musiał - mruknął, układając się wygodnie. Kręcił się i wiercił.
- Ai... -szepnął niemal bezgłośnie, wtulając się w poduszkę. Ciężko mu było zasnąć bez bliźniaka u boku.

***

Wziął łyk soku i odwrócił się, by spojrzeć na swojego brata.
- Musimy coś ustalić, Ai. - powiedział, odstawiając szklankę. Byli w ich sypialni, a powietrze między nimi można było tnąć nożem.
- Pojadę z Tobą do ojców. Ale jeśli oni też będą chcieli zabić nasze dziecko wyjadę szybciej niż zdążą dokończyć.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha pił sok z własnej szklanki. Miał podkrążone oczy.
W nocy na przemian budził się i zasypiał na parę minut, więc był teraz zmęczony. Nie żałował jednak. Ta noc dała mu dużo do myślenia.

- Czemu tak bardzo go chcesz? - zapytał brata, niepewnie zerkając na brzuch Sihy. - Tego dziecka, co w nim jest tak niesamowitego?



* ~~ Siha ~~ *


Siha uśmiechnął się nagle z rozczuleniem i położył rękę na płaskim brzuszku.
- Jest nasze - odparł miękko. - Jest cząstką ciebie i mnie. Razem.
Milczał przez chwilę, znów upijając łyk z podniesionej szklanki.
- Można powiedzieć, że to "owoc naszej miłości". To my daliśmy mu życie, "stworzyliśmy" go. Gdybym zgodził się je zabić... Czułbym się tak, jakbym zabijał Ciebie. W jego żyłach płynie nasza krew.
Podszedł powoli do brata i zawachał się na chwilę. Zaraz jednak usiadł mu na kolanach, delikatnie głaszcząc po policzku.
- Jest nasze, Aisha - powiedział cicho, patrząc mu w oczy. - To nasze dziecko. Dlatego jest tak niesamowite.




* ~~ Aisha ~~ *


Aisha obserwował twarz brata, odrobinę zaskoczony jego słowami. Nie myślał wcześniej o dziecku w ten sposób.

- Nie chcę byś myślał, że nie chciałbym mieć z tobą potomka - odparł cicho, obejmując brata delikatnie, gdy ten usiadł mu na kolanach. Brakowało mu kontaktu z Sihą. - Ja po prostu nie umiem pogodzi się z tym, że on siedzi w tobie, rośnie. Jeśli by cię zabił... Nie potrafiłbym ukryć goryczy, nigdy nie byłbym w stanie wychowaćgo samotnie.*



* ~~ Siha ~~ *


Siha pocałował brata w czoło delikatnie.
- Aisha... - mruknął. - Nie zabije mnie. Ale cholernie Cię teraz potrzebuję, kochanie.
Wtulił się w chłopaka, przymykając oczy.
- Nie myśl o tym tak. Skup się bardziej na tym, że będziemy mieli małego szkraba, który będzie bezbronny. Trzeba będzie się nim zająć, nauczyć wszystkiego, chronić... A w tym jesteś doskonały - odparł z cichym śmiechem, znów go całując, tym razem w policzek.
- On jest teraz częścią nas, Ai. Nie zrobi mi żadnej krzywdy - dodał, by uspokoić brata.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha przytaknął, choć nie był do końca przekonany co do słuszności słów brata. Postanowił jednak póki co go wspierać, w końcu klejnym wyzwaniem było powiadomienie ojców o całej sytuacji, a z tym musieli zmierzyć się razem.

Brunet ścisnął kochanka, ze spokojem wdychając jego zapach. Bał się jednak wyciągnąć ręki do brzucha, by usłyszeć bicie niewielkiego serca. Obawiał się, że Siha odtrąci jego rękę, by chronić dziecko.



* ~~ Siha ~~ *


Przełknął ślinę, zaciskając palce na dłoni brata. Siedzieli z Aishą i ojcami w salonie, zbierając się, by powiedzieć im o wnuku. Siha nie sądził, że będzie się aż tak stresował. Poruszył się znowu.
- Dobra, koniec tego - Rosier przerwał nagle ich niezobowiązującą pogawędkę i spojrzał na synów, unosząc lekko jedną brew. - Co tym razem zmajstrowaliście?

Siha niemal wbił paznokcie w skórę brata. No to koniec. To będzie armagedon. Jak przeżyją tą konfrontację - przeżyją wszystko.



* ~~ Aisha ~~ *


Hide siedział na kanapie, rozłożony na połowie jej szerokości, jedząc jakąś sałatkę i przyglądając się synom lekko zlewczym wzrokiem.
Bliźniacy przyjechali bez zapowiedzi i widać było, że mają coś ważnego do powiedzenia.

Aisha oddawał mocno uścisk brata, obserwując głównie starszego z ojców. Chłopak bał się. Nie miał pojęcia, jak zareagują ojcowie, nigdy nie byli przewidywalni.

- Siha jest... - zaczął Aisha, rzucając niepewne spojrzenie na brata. - Siha jest w ciąży. Ze mną.

Hide zastygł z kawałkiem pomidora między zębami, wbijając w Aishę zaskoczony wzrok. No dobra... Tego się nie spodziewał. Wiedział, że Aisha miał bzika na punkcie młodszego brata, ale nie sądził, że to zajdzie tak daleko.

- Miałeś się nim opiekować a nie wpychać mu kutasa do dupy - powiedział spokojnie, powracając do przeżuwania jedzenia.



* ~~ Siha ~~ *


Rosier sądził, że się przesłyszał.
-Że kurwa jak? - warknął, wpatrując się w synów. - Jesli to jakiś chory żart...
- Nie. My od długiego czasu jesteśmy ze sobą w ten sposób...
- Nie o to mi chodzi! - Rosier prychnął. - Jeśli chcecie się pieprzyć, cóz, dobra, gorsze rzeczy widziałem, ale kurwa!
Mężczyzna westchnął ciężko, przesuwając palcami po włosach.
- Ile razy Ci powtarzałem, że z dupą nie ma żartów? A teraz prosze bardzo, dziecko. Super. I co zamierzacie zrobić, co? - zapytał. Zaraz jednak odwrócił się do partnera i lekko trzepnął go ręką w ramię.
- Ty też, cholera. Czyżby zachciało Ci się wrócić do czasu wrzasków i pieluch, że taki spokojny jesteś? - dodał kąśliwie.



* ~~ Aisha ~~ *


- Rosier, nie gorączkuj się tak - powiedział Hide, zerkając na kochanka i dalej pojadając sałatkę. - Kupi im się chatę i sami się będą męczyć. Najlepiej kilkadziesiąt kilometrów stąd, żeby nam się nie zwalali na głowę z bachorem. Ja już swoje przecierpiałem.

Aisha uniósł brwi, słysząc ojca. Wyglądało na to, że na swój niezwykle pokrętny sposób... zaakceptował.
Nie wiedział jednak co myśleć o Rosierze. Ten nie wyglądał na zachwyconego.

- Chciałem je usunąć - przyznał starszy z braci. - Ale Siha tego nie chce.



* ~~ Siha ~~ *


- Tak, tego brakowało w tej rodzinie, dzieciobójstwa. No chyba, że Yoshi o czymś mi nie mówił - odparł Rosier, uśmiechając się złośliwie do kochanka. Siha przełknął ślinę. Dla niego zachowanie ojców było dziwne.
- I lepiej gdzieś w sąsiedztwie znaleźć im dom. Pomyśl, mały kichnie, oni przylecą na chwile, dowiedzą się co i jak i pójdą. A jak kupisz im dom gdzieś dalej, to przyjadą i zostaną na dwa, trzy dni - dodał do partnera spokojnie, a potem spojrzał na swoich synów.
- Ty - wskazał na Sihę. - Będziesz teraz regularnie chodził do medyka. A ty - wskazał na Aishę. - Nawet nie myśl o pozbyciu się dziecka. Nawarzyliście sobie piwa, to musicie je wypić. A ty... - odwrócił się do Hideyoshiego. - Z Tobą porozmawiam na osobności.

Jasnowłosy wypuścił powoli powietrze, rozluźniając się i zerkając na brata. Nie spodziewał się, że tak łatwo to pójdzie. No i od razu założyli, że dziecko się urodzi, żaden nie chciał się go pozbyć... Albo chcieli, ale raczej "na swój" sposób, czyli Siha i Aisha mieli się bawić z maluchem sami. Jemu to pasowało.



* ~~ Aisha ~~ *


- Ale tak, to będą przychodzili bez zapowiedzi - jęknął Hideyoshi, któremu najwidoczniej było to bardzo nie w smak. - A tak, zawsze będziemy się mogli wykręcić, że wyjeżdżamy - mówił głośno, w stronę Rosiera, zaraz obejmując go w pasie i przyciągając do siebie jednym, stanowczym ruchem. - Chciałbyś, żeby przerywali nam tak, jak dzisiaj...? - zapytał już szeptem, wprost do ucha kochanka.
- Nie było źle, co? - zapytał Aisha brata i pocałował go delikatnie w czoło. - Chyba mimo wszystko nam pomogą, co?



* ~~ Siha ~~ *


Rosier uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na kochanka figlarnie. Położył mu rękę na udzie i pogłaskał go po nim sugestywnie.
- Nie - mruknął, czując przyjemny dreszcz, gdy Hide trzymał go tak władczo. - Ale i tak sądzę, że trzeba im kupić dom gdzieś blisko...
Pokazał mu język ze złośliwością.

- Jak nie będziemy im... przerywali... To chyba tak - odparł Siha, uśmiechając się do brata i wtulając się w niego. Czuł się uspokojony. Mieli wsparcie ojców, ich "swoiste" wsparcie, ale zawsze. Teraz tylko musi uspokajać Aishę, by i on się przemógł i pokochał ich dziecko, a nie tylko tolerował jego obecność ze względu na Sihę. Przysunął się i pocałował brata w usta ze szczęśliwym pomrukiem.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha nie oddał zbytnio pocałunku, nie chcąc okazywać czułości bratu przy Rosierze i Hide. Bądź co bądź, byli to ich ojcowie.

- Idźcie do siebie, co? - rzucił w ich stronę Hideyosh, który już wpychał rękę między uda kochanka. - Do pokoju, migusiem! - zawołał i zaśmiał się, by zaraz powrócić do ust kochanka.

Aisha wstał prędko i pociągnął za sobą Sihę, kierując się na górę, gdzie znajdował się ich pokuj. Już wcześniej wstawił tam kufry, więc wszystkie rzeczy mieli na miejscu.

- Chyba... Moglibyśmy je teraz połączyć, co? - mruknął z delikatnym uśmiechem, gdy wszedł do sypialni.



* ~~ Siha ~~ *


Rosier roześmiał by się, gdyby nie pocałunek Hide. Zamruczał, szybko siadając kochankowi okrakiem na kolanach. Na cóż...

Siha prychnął cicho, przeciągając się.
- Połączyć? Ja chcę nowe! Duże - odparł, zaraz jednak przysuwając się do bliźniaka i wtulając się w niego.
- Ale możemy je połączyć... I coś innego też - zamruczał figlarnie. Miał ochotę na seks, w końcu od czasu kłótni o dziecko tego nie robili! Nawet jak się pogodzili to jakoś... nie miał ochoty wtedy. Był zbyt poddenerwowany. A teraz, cały stres odszedł, a chuć wróciła.
- Chcą nam kupić dom - roześmiał się nagle cicho. - Będziemy mieli własny dom, tylko dla nas...



* ~~ Aisha ~~ *

Aisha uśmiechnął się, widząc radość brata. Mimo, że wciąż obawiał się przyszłości, wsparcie ojców niespodziewanie polepszyło mu humor.

- Nie ciesz się tak - ostudził zapał bliźniaka. - Znając Hideyoshiego, pewnie wynajmą nam pokój w jakimś burdelu i każą sobie radzić - zaśmiał się, żartując oczywiście.

Odszedł od Sihy i przesunął jedno łóżko do drugiego, robiąc przy tym trochę hałasu, ale nie przejął się tym zbytnio. Opadł na posłanie i puścił bliźniakowi oczko, rozpinając powoli guziki koszuli.



* ~~ Siha ~~ *


- Oj, to baardzo prawdopodobne. Chociaż pewnie wtedy Rosier by mu nie dał przez tydzień... Czy ile tam by Hide wytrzymał - roześmiał się cicho. Uśmiechnął się delikatnie, obserwując brata. Cieszył się, że Aisha jest rozluźniony. Również zaczął rozpinać swoją koszulę, by zaraz władować się okrakiem na biodra ciemnowłosego. Pocałował go z pomrukiem, zsówając się powoli ustami w dół, na jego szyję, tors, brzuch... coraz niżej.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha rzucił na krzesło ręcznik, którym chwilę wcześniej suszył włosy i spojrzał prowokująco na leżącego na łóżku brata. Starał się nie używać mocy, by nie obciążać organizmu Sihy.

- Jak się czujecie? - zapytał z lekkim uśmiechem, wciągając na tyłek czarną bieliznę i zaraz podchodząc do łóżka. - Wygodne?

Dzisiaj była ich pierwsza noc w nowym domu. Nie był za duży, na dole znajdował się salon połączony z kuchnią i łazienka, a na piętrze sypialnia, pokój dla dziecka i jeszcze jedna łazienka. Wokół domu znajdowały się głównie lasy, więc chłopcy mieli jak narazie spokój.



* ~~ Siha ~~ *


Siha spojrzał na brata i przeciągnął się lekko. Miał na sobie koronkowe, krótkie szorty, służące za bieliznę, nie obciskające dolnej połowy jego ciała i brzuszka, który był już widocznie ciążowy. Jasnowłosy nie czuł się źle. Ba, uważał, że jego ciało nie straciło ani grama seksapilu. Co prawda, jeśli chodziło o seks, musieli uważać i pozostawać przy łagodniejszych stosunkach, co troszkę go irytowało, ale było dobrze. Szczególnie teraz, gdy w końcu, po wielu namowach, i ich i Rosiera, Hide jednak zrealizował plan kupna swoim synom oddzielnego domu, a nie "dorobienia dobódówki".
- Bardzo wygodnie - zamruczał, uśmiechając się do brata delikatnie i mierząc wzrokiem jego ciało. Ich własna sypialnia, dom. Teraz tylko pozostawało czekać na dzieciaczka.



* ~~ Aisha ~~ *


Chłopak opadł na łóżko obok brata i pocałował go zaborczo, przytrzaskując do posłania. Całował go stanowczo, przesuwając powoli dłoń z szyi, na klatkę piersiową Sihy, by po chwili wahania przenieść ją na brzuch. Miał nadzieję, że Siha nie skojarzy tego z jego atakiem na wyspie.

- Wydaje mi się, albo jest o wiele... większy - powiedział, gdy oderwał się od ust bliźniaka. - Nie jesteś zmęczony, nie boli cię nic? - dopytał, niepewnie zerkając na wydatny brzuch kochanka.



* ~~ Siha ~~ *


Siha pokręcił lekko głową. Nie uciekał od ręki kochanka, widział jak ten już wcześniej próbuje dotknąć jego brzucha, ale zawsze w ostatniej chwili się wycofywał.
- Owszem, na pewno jest większy. Medyk mówił, że rozwija się zadziwiająco sprawnie - odparł, mając nadzieję, że bliźniak mówi o dziecku a nie o jego brzuchu.
- Boli mnie kręgosłup, jak za długo stoję. Ale teraz... Teraz czuję się prawie idealnie - mruknął, sugestywnie przesuwając ręką po torsie Aishy.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha nachylił się, by złożyć pocałunek na policzku młodszego, a potem przeszedł niżej, wciąż obejmując brzuch brata swoją dłonią.

-"Prawie"? - dopytał, zerkając na jego twarz przelotnie. - A czego brakuje mojemu bratu, hm?



* ~~ Siha ~~ *

Uśmiechnął się lekko złośliwie, zwilżając wargi. "No to rozdziewiczymy to łóżko" zamruczał radośnie w myślach.
- Twojego kutasa w moim tyłku - odparł bezpośrednio, z prowokującym spojrzeniem.



* ~~ Aisha ~~ *

Aisha parsknął śmiechem, rozbawiony bezpośrednim zachowaniem brata. Nie to, żeby nie był do tego przyzwyczajony, Siha zawsze był prowokujący.

- To dobrze, że tylko tego, bo akurat to mogę załatwić... bez najmniejszego problemu - powiedział, unosząc jeden z kącików ust i zaraz wpijając się w wargi kochanka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siha Lailah Ora
PostWysłany: Śro 20:07, 25 Cze 2014 
Inni


Dołączył: 03 Wrz 2012
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


* ~~ Aisha ~~ *


Aisha uśmiechał się delikatnie do kochanka i trzymał go za rękę, przy okazji sprawdzając puls i jego i dziecka. Małe stworzonko w środku było przez ostatnich paręnaście godzin bardzo niespokojne, więc mimo, że termin porodu wypadał dopiero za dwa tygodnie, Aisha zdecydował się wziąć powóz i zawieźć brata na kontrolę.

- Jest niezwykle podekscytowany - powiedział, z pewnym rozczuleniem spoglądając na wydatny brzuch partnera. - Ja za to zdenerwowany jak nigdy dotąd.


* ~~ Siha ~~ *


Siha zaśmiał się słabo. Młode skopało go niesamowicie przez ten czas.
- A ja zmęczony - odparł, zaciskając palce na ręce brata. Uśmiechnął się do niego. Nie mógł spać przez ich małe w nocy.

***

Bolało. Cholernie bolało. Tylko tyle Siha zarejestrował podczas porodu. Bardzo długiego porodu. Ale teraz, po prawie 13 godzinach męczarni miał na rękach wyczekiwane dziecko. Chłopczyk, o jasnym puszki na głowie, najpierw wrzeszczał ile tylko miał siły w małych płuckach - a miał jej dużo - by potem zasnąć na rękach wymęczonego rodzica. Siha spojrzał na kochanka i uśmiechnął się do niego blado.
- Jest śliczny - powiedział ledwo przytomny.



* ~~ Aisha ~~ *


Aisha dziękował bogom, że postanowił udać się do medyka, równocześnie przeklinając ich za to, na jaki ból skazywali jego kochanka. Mężczyzna, który przyjmował poród był bliski podania Aishy jakiś środków nasennych, gdyż ten tak bardzo się denerwował, że krzyczał niemal tak głośno, jak Siha. Starszy by bliski obłędu, bliski znienawidzenia dziecka, jednak jak tylko ujrzał jego zapłakaną twarzyczkę i pełnię szczęścia na twarzy Sihy, zapałał do syna nieskończoną miłością. Cieszył się, że ta istotka potrafiła przynieść na świat szczęście dla Sihy.

- Cudowny - przyznał Aisha spokojnie, gdy zeszło już z niego całe napięcie, a medyk poinformował ich o dobrym stanie zarówno dziecka, jak i Sihy. - Najcudowniejszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 8 z 8
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Forum www.circleofoccultscience.fora.pl Strona Główna  ~  Zdarzenia alternatywne

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach